REKLAMA

Aferę z Jandą rząd spektakularnie spartolił. Teraz musi wymyślić nową, bo Polacy nie chcą się szczepić

40 proc. Polaków uważa, że rząd celowo pokazuje na sfałszowane statystyki dotyczące zachorowań i zgonów, których przyczyną jest COVID-19. Ta nieufność przekłada się na niechęć do szczepień, a Polska jest w czołówce krajów, w których niechętnych szczepieniom jest najwięcej. Jak przekonać Polaków, żeby się jednak szczepili?

trzecia-szczepionka-Izrael
REKLAMA

Późną jesienią ubiegłego roku jedynie 30-40 proc. Polaków wyrażało chęć zaszczepienia się przeciwko COVID-19. Tak niskie zainteresowanie szczepieniami martwiło, bo nawet licząc tych Polaków razem z ozdrowieńcami (a te grupy z pewnością częściowo się pokrywają), nie dałoby to nam odporności stadnej, która wreszcie mogłaby zakończyć pandemię.

Potem coś się zmieniło. Czy to efekt zamieszania z Krystyną Jandą i celebrytami, którzy szczepiąc się poza kolejnością, pokazali Polakom, że szczepionka jest czymś cennym? Trudno powiedzieć, ale fakty są takie, że w pierwszym kwartale tego roku odsetek Polaków deklarujących chęć zaszczepienia skoczył do 75 proc.

REKLAMA

Problem w tym, że ta chęć nam już minęła. Według badań Uniwersytetu Warszawskiego i ośrodka badawczego GRAPE obecnie planuje się zaszczepić ok. 50-60 proc. Polaków. Za mało, by osiągnąć odporność stadną, która da nam bezpieczeństwo, bo pamiętajmy, że te 50-60 proc. odnosi się nie do całej populacji Polski, a jedynie do osób dorosłych, a przecież mamy jeszcze dzieci i młodzież.

Ani perswazja, ani kasa nie działają

Pytanie zatem, co z tym zrobić? Tego właśnie dotyczyły badania UW i GRAPE. I warto znaleźć szybko na nie odpowiedź, bo o ile w tej chwili jeszcze nikt się tym nie martwi, bo problemem jest bardziej dostęp do szczepionek i wciąż niewielkie ich dostawy, o tyle lada chwila się to zmieni i rząd zacznie mieć problem z tym, żeby przekonać Polaków do wykorzystywania tych dawek.

Wpływu na naszą chęć do szczepień nie mają też pieniądze. UW i GRAPE zapytały Polaków m.in. o to, czy zaszczepiliby się, gdyby mieli zapłacić za szczepienie niewielką kwotę 70 zł. Założenie zapewne było takie, że jak coś jest za darmo, może tego nie doceniamy. Jednak badanie pokazało, że gdyby wprowadzić niewielkie opłaty, chęć do szczepień jeszcze bardziej by spadła.

A gdyby tak to rząd dopłacał 70 zł zaszczepionym? Nic z tego, statystki ani drgną. A więc trzeba zadziałać innymi bodźcami. Według doktora Krawczyka być może należy znowu sięgnąć po celebrytów?

Akcja sławnych i bogatych albo telewizyjny konkurs wiedzy

Owszem za pierwszym razem ich potencjał „spektakularnie spartolono”, ale mimo to zadziałać na Polaków mogłaby aukcja szczepionkowa z udziałem sławnych i bogatych. Aukcja byłaby charytatywna, a kto zapłaci więcej, zyskuje możliwość zaszczepienia się poza kolejnością.

Z jednej strony to pokazuje, że szczepionki warte są wysiłku, z drugiej strony, jeśli mój idol albo autorytet walczy, by zdobyć szczepionkę jak najszybciej, to może i ja powinienem skorzystać ze swojej szansy?

Drugi pomysł, jaki rządowi podsuwają naukowcy, to telewizyjny konkurs wiedzy o epidemiologii. To też przyciąga uwagę, a według naukowców popularyzacja wiedzy może być bardziej skuteczna niż bezpośrednia perswazja.

Termin szczepienia? Ojej zapomniałem!

Ale jest jeszcze coś, o co powinien zadbać rząd w zakresie komunikacji z pacjentami: przypominanie o umówionych terminach.

REKLAMA

Zdaniem ekspertów obecny system przypomnień to za mało i ludzie coraz częściej mogą przegapiać terminy szczepień, a kiedy szczepienia ruszą naprawdę masowo, może się okazać, że to poważny problem, który spowalnia powrót do normalności.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-16T15:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T09:11:18+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T06:32:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T05:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T22:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T16:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T10:19:57+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T07:23:15+02:00
Aktualizacja: 2025-04-13T14:40:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA