Podatek inflacyjny zjadł pieniądze dla uczniów. W tym roku program 300+ wystarczy tylko na zeszyty
Polacy coraz mocniej odczuwają skutki inflacji. Ceny wyprawek szkolnych poszły w tym roku w górę, a program 300+, który miał ratować rodzinne budżety, pokryje co najwyżej niewielki procent kosztów związanych z wysłaniem dzieci do szkół.
Ceny podręczników do nauki języków obcych przekraczają 100 zł. Za materiały dydaktyczne do innych przedmiotów trzeba wyłożyć po 40-50 zł sztuka. Jeden ze sztandarowych programów socjalnych PiS - 300+ - takich wydatków w zasadzie już nie obejmie. Pieniądze rozejdą się bowiem dużo wcześniej.
„Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że ceny wyprawek szkolnych poszły w górę o 40 proc w porównaniu z czasami sprzed pandemii. W ujęciu rok do roku wzrost wyniósł 10 proc.
Na co wystarczy 300+?
W 2021 r. na same zeszyty, gumki, temperówki i tym podobne trzeba zapłacić 90 zł. Do tego trzeba doliczyć na przykład obuwie na zmianę, strój na WF. Rządowe świadczenie pęka jak nic. Na wspomniane podręczniki rodzice będą musieli wyłożyć pieniądze z własnych kieszeni.
Inflacja trzyma wysoki poziom
Wzrost cen wyprawek jest związany m.in z poziomem inflacji. Polska pod względem wzrostu cen w Unii Europejskiej ściga się o fotel lidera tylko z Węgrami. W lipcu ceny towarów i usług wzrosły o 5 proc. rok do roku. Ostatnio z ta szybkim tempem mieliśmy do czynienia w 2011 r.
NBP nie wydaje się jednak taką sytuacją zmartwiony. Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego prognozuje, że w całym 2021 roku średni wzrost cen może przekroczyć nawet 4 proc.,