Polacy robią beztrosko zakupy w galerii. Nie mają pojęcia, jakie dramaty rozgrywają się za kulisami
Przed świętami Bożego Narodzenia w centrach handlowych wrze jak w ulu. Nie jest to jednak typowy dla okresu kupowania prezentów pod choinkę rozgardiasz. Najemcy lokali czują się postawieni przez właścicieli galerii pod ścianą, bo ich czynsze rosną w astronomicznym tempie.
Atmosfera między zarządcami centrów handlowych a najemcami gęstnieje w niepokojącym tempie. Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług (ZPPHiU) wystosował do tych pierwszych apel o zamrożenie indeksacji czynszów na przyszły rok. Owa indeksacja to po prostu zaszyta w umowie podwyżka cen w oparciu o inflację.
Najemcy nie są w stanie ustalić opłat, jakie będą musieli ponieść na utrzymanie lokali w 2023 r., bo wzrost cen może być nawet dwucyfrowy.
Niestety od wielu lat najemcy centrów handlowych funkcjonują w sytuacji zasadniczej nierównowagi na każdym szczeblu współpracy z właścicielami centrów handlowych - pisze w komunikacie ZPPHiU.
Utrzymywanie sklepy jest coraz droższe
Sklepy stacjonarne przeżywają ciężkie chwile. Po pandemii udział sprzedaży przez internet w Polsce w kategorii odzież i obuwia skoczył w ciągu roku z 17 proc. do 44 proc. Wiele marek wyciągnęło z tego wnioski i zaczęło rozbudowywać swoje sklepy internetowe.
Wszystko wskazuje na to, że konsumenci ograniczyli zakupy w galeriach, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Centra handlowe podają bowiem wyłącznie liczbę odwiedzających. A że ta wróciła do poziomu sprzed Covid-19, to problemu teoretycznie nie ma.
Są za to rosnące czynsze dla osób posiadających butiki. Najemcy składają się również na utrzymanie części wspólnych, co oznacza, że dokładają się do każdego źródła światła w korytarzach i płacą za toalety. A to wciąż nie wszystko.
Czytaj też: Reklamacja, rękojmia i gwarancja - nowe przepisy
Najemcy są narażeni na ryzyko kursowe
Z właścicielami galerii rozliczają się nie w polskich złotówkach, ale w euro. Kurs europejskiej waluty jest dość niestabilny. W tym roku potrafił dobić niemal do 5 zł, by pod koniec roku ustabilizować się w granicach 4,70 zł.
Związek reprezentujący handlowców podkreśla też, że wysokość czynszu nigdy nie ulega zmianie na korzyść najemcy. Ten ostatni nie może liczyć na zwrot pieniędzy w przypadku awarii dostaw prądu. Centra handlowe nie obniżyły ich również po wprowadzeniu niehandlowych niedziel, a przecież w efekcie przedsiębiorcy mogą zarabiać przez sześć, a nie jak dotychczas, siedem dni w tygodniu.
To najwyższy czas, aby urealnić te relacje, wprowadzić partnerskie mechanizmy i umowy dbające o interesy obu stron oraz prawidłowo rozkładające ryzyka biznesowe. Najwyższy dlatego, że najemcy nie wytrzymają takiej presji finansowej i będą musieli podejmować decyzje o zmianie struktury sprzedaży – co może całkowicie zmienić dotychczasowy obraz handlu detalicznego w Polsce. To nie czas na wysuwanie kolejnych żądań – takich, jak opłata za obroty w internecie, ale na otwarty i konstruktywny dialog – podsumowuje Zofia Morbiato, dyrektor generalna Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług (ZPPHiU).