Niemcy i Brytyjczycy zasyfili Polskę tonami brudnego plastiku. Dlaczego? Odpowiedź brzmi jak kiepski żart
Nie ma odpowiedzialności producenta, nie ma systemu kaucyjnego, recykling też leży. Inni to wykorzystują i robią z Polski śmietnik, wrzucając nam tyle jednorazowego plastiku, ile tylko mogą. Nawet sami Polacy się na to decydują. No bo jak trzeba wyrobić normy, to niekiedy muszą posilać się w tym celu odpadami z zagranicy.
Raport ekspertów Greenpeace z Wielkiej Brytanii i Niemiec pt. „Jak Wielka Brytania wciąż zrzuca plastikowe odpady na resztę świata” jeszcze raz ukazuje w jak najgorszym świetle turystykę jednorazowych tworzyw plastikowych, najczęściej nie nadających się do recyklingu. Okazuje się, że mimo deklaracji o ochronie środowiska i walce ze zmianami klimatu nadal obowiązuje zasada, że ten wyznacza normy, kto ma pieniądze.
Najbogatsi wiedzą, gdzie transportować plastik jednocześnie unikając oskarżeń o niszczenie środowiska. Dotyczy to tak korporacji, jak i poszczególnych rządów. Najnowsze opracowanie Greenpeace wskazuje, że właśnie taka filozofia panuje również w Wielkiej Brytanii, która zamiast szukać sposobu na radzenie sobie ze swoimi odpadami we własnym zakresie - woli przerzucić je na barki innych. I tak właśnie brytyjskie śmieci trafiają m.in. do Polski.
W 2020 r. Polska była na trzecim miejscu wśród odbiorców brytyjskich śmieci. W sumie do siebie sprowadziliśmy w ten sposób jakieś 38 tys. ton odpadów, który oficjalnie miał być przekazany do recyklingu, ale wiadomo, że tak się nie stało
– przekonuje w rozmowie z Bizblog.pl Magdalena Figura z Greenpeace Polska.
Śmieci zwożone są do Polski z zagranicy nie od dziś
Te dane wcale nie są wyjątkowe, tak jak też nowy nie jest proceder zwożenia śmieci do Polski. W 2018 r. sprowadziliśmy z zagranicy aż 434,4 tys. ton odpadów. A jeszcze w 2015 r. to było ledwo 154 tys. ton. Najwięcej śmieci sprowadzamy ciągle z Niemiec. W latach 2017-2019 odsetek ich importu zza naszej zachodniej granicy urósł z ponad 38 proc. do blisko 68 proc. Tylko w 2020 r. z tamtego kierunku do nas trafiło ok. 240 tys. ton odpadów. Teraz okazuje się, że swoje dokłada nam też Wielka Brytania.
Nie tylko u nas, ale w większości krajów kontrole graniczne, jeżeli chodzi o odpady i plastik po prostu nie działają, tak jak też zresztą weryfikacja
– alarmuje Magdalena Figura.
Dlaczego w ogóle obserwujemy taką migrację szczególnie jednorazowych, plastikowych odpadów? Bo to się po prostu opłaca. W Polsce zbiórka selektywna kuleje, podanie jak recykling. Do tego odpady są najczęściej zanieczyszczone. A normy przetwarzania surowca są nieubłagane. I bywa tak, że chcąc je wypełnić polski przedsiębiorca celowo sprowadza śmieci z zagranicy, żeby się wyrobić. Niekiedy jest też tak, że taki transport do Polski bardzo opłaca się z kolei zagranicznemu przedsiębiorcy. Bo wszystko opiera się ciągle na ekonomicznym zysku.
I te jego śmieci zostają z nami na lata, nikt z nimi nic nie robi
– zwraca uwagę ekspertka Greenpeace Polska.
Jak wygrać tę międzynarodową wojnę z plastikiem?
Przede wszystkim odpowiednimi regulacjami i kontrolami
– odpowiada Magdalena Figura.
I zwraca uwagę, że to problem, od którego Polska nie może uciekać w nieskończoność. Bo już pal licho te zagraniczne śmieci, ale my sami generujemy rocznie jakieś 13 mln ton odpadów. Na razie korporacje i rządy podchodzą do tego kłopotu z dużą rezerwą. Chociaż niektórzy wychodzą przed szereg i proponują jakieś rozwiązania. W Czechach Rossmann postanowił w zeszłym roku w wybranych drogeriach testować dystrybutory do chemii gospodarczej. Chcąc kupić płyn do mycia naczyń, można przyjść z własnym, ekologicznym opakowaniem, a nie inwestować w kolejne plastikowe.
Jednak taka polityka dużym korporacjom się nie opłaca. To tylko pokazuje, jaki mamy problem z nadkonsumpcją i beztroską firm i rządów
– przekonuje Figura.
Dobrze też to widać, zdaniem ekspertki Greenpeace Polska, na systemie kaucyjnym, który od paru lat bardzo chciał, ale w końcu nie pojawił się w Polsce. W innych krajach takie rozwiązania funkcjonują z powodzeniem, a u nas za to trzeba spierać się z absurdalnymi argumentami o powrocie do PRL-u. Ale może już niedługo.Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Klimatu i Środowiska w 2022 r. w Polsce ma jednak zadebiutować system kaucyjny, który będzie też dotyczył plastikowych butelek o pojemności do 3 litrów.
Plastik, czyli cwane spychanie odpowiedzialności na konsumenta
Magdalena Figura przekonuje, że wbrew pozorom kłopoty z jednorazowym plastikiem, to wcale nie jest pokłosie tylko ostatnich lat. Szukając źródła tych problemów każe nam cofnąć się do lat 70. ubiegłego wieku. Właśnie wtedy amerykańscy naukowcy jako pierwsi na świecie zaczęli zwracać coraz głośniej uwagę, że plastik tak do końca się nie rozpada i dla ludzkości w kolejnych dziesięcioleciach będzie to sporym wyzwaniem.
W odpowiedni sposób na takie sygnały postanowiła zareagować wtedy organizacja pozarządowa Keep America Beautiful, która rozpoczęła trwającą do dzisiaj kampanię mającą jeden cel: zrzucenie odpowiedzialności za śmieci na konsumenta, a nie na jego producenta. Takie pokazanie plastikowego kłopotu bardzo pasowało i dalej pasuje partnerom biznesowym organizacji: McDonald's, Coca-Cola, Dow, PepsiCo, Nestle i Keurig Dr. Pepper.
I z tym poglądem, że plastik to sprawa konsumentów, a nie producentów tak po prawdzie borykamy się do dzisiaj
– uważa Magdalena Figura.
Jak temu można zaradzić? Zdaniem ekspertki Greenpeace takie pomysły jak budowanie kolejnych spalarni śmieci do niczego nie prowadzą. Przecież w ten sposób też niszczymy środowisko, emitując do atmosfery niebezpieczne związki. To może mamy niestety do czynienia z sytuacją bez wyjścia?