Epokowe zmiany w Pendolino. Więźniowie jako sprzątaczki i brak poczęstunku to dopiero początek
Pociągi sprzątać będą więźniowie, pasażerowie nie dostaną kawy ani herbaty, tylko mineralkę, a podwyżek biletów nie będzie „aż” do połowy 2020 r. Hm, czyżbyśmy mieli do czynienia z sytuacją typu szklanka, sorki, butelka wody zamiast zysku?
Swoją drogą ciekawe, czy PKP IC zmniejszyła już wręczane w Pendolino pojemności. Ktoś wie, czy nadal rozdają 0,5 l, czy może zmienili na 0,33 albo – nie daj Bóg – 0,25? Skąd ta hydrodociekliwość? Mam dobrego znajomego, który twierdzi, że gdy do biura przestają dowozić wodę (Dar Natury tudzież Eden), to trzeba się zwijać, bo to oznacza, że pracodawca zaczyna mieć problemy finansowe.
Nie jestem pewien, czy tę samą miarę można przyłożyć do narodowego przewoźnika i kiepsko radzących sobie na rynku wydawców prasy branżowej, ale faktem jest, że pod koniec stycznia zamiast jak w poprzednich latach prognozy czy wstępnych wyników finansowych dostałem od PKP InterCity huraoptymistyczną informację o rekordowej liczbie przewiezionych pasażerów i planowanych inwestycjach.
Koleje Mazowieckie lepsze od PKP IC
Żeby nie było, kolejarze naprawdę mają powody do dumy. W roku 2019 liczba przewiezionych pasażerów przekroczyła 335 mln i była o ponad 25 mln (8 proc.) większa niż rok wcześniej. Nie dość na tym, to najwięcej w historii… No dobra przesadzam, najwięcej od czasu, gdy Urząd Transportu Kolejowego zajmuje się zbieraniem danych na ten temat, czyli od jakichś 20 lat.
Największą liczbą przetransportowanych pasażerów mogą się pochwalić Przewozy Regionalne – Polregio. 2019 r. przewoźnik obsłużył 88,9 mln osób. Na drugim miejscu uplasowały się Koleje Mazowieckie, przewożąc 62,1 mln pasażerów, a na trzecim PKP InterCity z 48,9 mln osób.
Rok do roku liczba pasażerów Polregio wzrosła o 7,7 mln, czyli 9,4 proc. PKP IC o 2,7 mln, a więc 6 proc. Wynik Kolei Mazowieckich jest o ponad 2 mln lepszy niż wynik rok wcześniej (58,9 mln).
Wysoka cena kolejowej ekspansji
Mam wrażenie, że te efektowne wzrosty mogą mocno odbić się na rentowności spółek kolejowych. Być może jeszcze nie tak efektownie w 2019 r., ale w 2020 r. jest to już bardzo prawdopodobne.
Nie bez kozery przed grudniową zmianą rozkładów jazdy zarząd PKP IC zapowiedział, że w grudniu co prawda podwyżek nie będzie, ale w połowie roku nie jest to wykluczone. „Wtedy sprawdzimy koszty i wpływy, i zdecydujemy”.
Dlaczego moim zdaniem jest to bardziej prawdopodobne niż „niewykluczone”? Po pierwsze wzrost cen prądu i polityka PKP Energetyka. Spółka zafundowała właśnie megapodwyżkę Kolejom Mazowieckim, podnosząc drugiemu największemu przewoźnikowi w kraju ceny o – bagatela – 65 proc.
Jak wyliczył Jacek Frączyk z Business Insidera, gdyby taką podwyżkę energetycy zaserwowali PKP IC, to ten musiałby zabezpieczyć na prąd 300 mln zł. Biorąc pod uwagę ubiegłoroczny zysk na poziomie 169 mln zł, firma wykazałaby sporą stratę.
Kosztowny cyrk na torach
Przewoźnik zdaje sobie sprawę, że energia znacząco może mu podbić koszty i na potęgę montuje liczniki w użytkowanych elektrowozach, ale monitorowanie zużycia to za mało. Bo jeśli PKP Energetyka przysoli PKP Intercity i Polregio kilkudziesięcioprocentowy wzrost stawek za prąd, to w łeb weźmie nie tylko rządowy plan reanimowania przewozów kolejowych, ale i koleje żelazne w ogóle.
Przecież ceny energii to nie jedyny problem, bo przewoźnicy muszą przecież stawić czoła najwyższej w historii podwyżce płacy minimalnej, a przez to o wiele wyższym kosztom pracy. Na razie więźniowie posprzątają nam pociągi, bo taniej, a pasażerowie nie dostaną ciepłych napojów, bo – jak wiadomo – prąd kosztuje, ale nie da się tak długo improwizować.
Choć internauci już mają niezłą zabawę i podpowiadają kolejne rozwiązania, jak dopłaty za jazdę przodem do kierunku jazdy, przekroczony indeks BMI i nadbagaż tudzież zasad, by ostatni wychodzący z wagonu czyścili toalety.
Dodając do tego wielomiliardowe inwestycje w nowe składy i połączenia robi się z tego z wszystkiego kosztowny cyrk, za który faktycznie zapłacą pasażerowie. Stąd zapewne nachalna promocja transportu kolejowego przez rząd i media publiczne. Bo jeśli jeszcze zabraknie chętnych do podróżowania, to finał tej zabawy będzie efektownie straszny.