Wejście na niemiecki rynek lotniczy odbije nam się czkawką. Lufthansa chce storpedować mocarstwowe plany LOT-u
Nie milkną echa ostatniej transakcji PGL, która zdecydowała się na wykup niemieckich linii czarterowych Condor Airlines. Polacy mieli srogo przepłacić, a w zamian dostać powietrzny szmelc, do którego trzeba będzie sporo dołożyć. Dodatkowym kłopotem mogą być działania Lufthansy, która chce tę transakcję zablokować.
Przejęcie linii czarterowych, które 35 swoimi samolotami rocznie przewożą ok. 7 mln pasażerów (na 80 trasach), to zdecydowanie największa transakcja w historii polskiego lotnictwa. Zdaniem prezesa Polskich Linii Lotniczych LOT Rafała Milczarskiego wykupienie Condor Airlines było uzasadnione finansowo. Pod tym względem sytuacja spółki ma się bowiem tylko polepszać, zwłaszcza biorąc pod uwagę rekompensaty otrzymane od Boeinga i Rolls-Royce’a (rzecz w uziemieniach maszyny Boeing 737 MAX).
To bardzo odważny, ale zarazem rozważny ruch Polskich Linii Lotniczych LOT
- stwierdził premier Mateusz Morawiecki
Tymczasem zdania ekspertów są podzielone. Serwis rynek-lotniczy.pl zauważa, że Gerald Wissel, szef domu doradczego Beratungshauses Airborne Consulting, bardzo nisko ocenia szansę na to, żeby ta transakcja - warta ok. 2,6 mld zł - zwróciła się polskiemu przewoźnikowi. No chyba, że centrum dowodzenia Condor Airlines przeniesie nad Wisłę - gdzie są znacznie mniejsze koszty pracy.
Zakup Condor Airlines może być zaskarżony
Jednym z głównych argumentów przedstawicieli PGL, którzy opowiadali się za przejęciem przez LOT Cordon Airlines, była możliwość do szybkiego poszerzenia floty przez polskiego przewoźnika. Połączone siły z niemieckimi liniami czarterowymi powinny oznaczać nawet 20 mln łącznie przewożonych w jednym roku pasażerów. Nic dziwnego, że taka transakcja mocno nie w smak była niemieckiej Lufthansie, która z jednej strony najchętniej sama by kontrolowała Condor Airlines, a z drugiej nie chce się bezczynnie przypatrywać jak rośnie w siłę rywal zza miedzy, co gorsza: kosztem rodzimego podwórka.
Jak informuje dziennik „Suddeutsche Zeitung” Lufthansa długo się wahała, czy nie składać oferty na zakup schedy po upadłym biurze podróży Thomas Cook i przejąć Condor Airlines. W zarządzie firmy wygrało jednak przekonanie, że niemieckimi liniami czarterowymi nie zainteresuje się żaden inwestor. W efekcie Condor Airlines miały wręcz błagać o pomoc, co z kolei miało być idealnym momentem na pojawienie się na białym koniu Lufthansy. Ale tak się nie stało, nagle zainteresowanie transakcją wykazała PGL i zrobił się kłopot.
Condor Airlines zakupione z pomocy publicznej?
Podobno obecnie w Lufthansie trwają gorączkowe ustalenia, co teraz z tym fantem robić. Bo wychodzi na to, że przez własną spolegliwość sprowokowało się możliwość rozrostu swojemu konkurentowi. Nawet biorąc pod uwagę, że długodystansowa flota Condor Airlines musi być wymieniona w ciągu najbliższych 2-3 lat. To zaś oznacza konieczność sięgnięcia do firmowej kieszeni po równowartość ok. 20 samolotów szerokokadłubowych. I pewnie w Lufthansie teraz na zmianę trzymają kciuki, żeby tylko polskiemu LOT-owi ta sztuka się nie powiodła. A co jak siępowiedzie?
W takim przypadku niemiecki przewoźnik na poważnie ma rozpatrywać skargę na PGL do Komisji Europejskiej. Dlatego - na co też zwraca uwagę m.in. Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR - dalsze losy tej transakcji mogą okazać się wyjątkowo interesujące. Na razie Lufthansa - chociaż ostatecznej decyzji zarządu spółki jeszcze nie ma - zastanawia się, czy nie zarzucić PGL korzystanie przy okazji wykupu Condor Ailines z pomocy publicznej. Potwierdzeniem tego miałoby być zaangażowanie w ten zakup polskich spółek skarbu państwa: PZU, PKO Bank Polski i Pekao S.A.
Pomoc publiczna z 2012 r. została wykorzystana poprawnie. Nawet złotówka z pieniędzy LOT-u nie zostanie przeznaczona na zakup Condora
– odpowiada prezes LOT-u Rafał Milczarski.
Loty dalekiego zasięgu na celowniku
Do tej pory Lufthansa chętnie wspierała Condor Airlines jeżeli chodzi o organizację lotów długodystansowych. Tak naprawdę linie czarterowe, jeszcze do niedawna występujące pod szyldem Thomasa Cooka, zależne były do teraz od feedujących połączeń Lufthansy. Niemiecki potentat za ów dolot do tej pory chciał niższych stawek od cen katalogowych. Ale co będzie po przejęciu przez LOT? Będzie podwyżka, a może całkowite zerwaniem dotychczasowej współpracy?
Działania Lufthansy będą interesujące jeszcze z jednego powodu. Otóż od pewnego czasu Niemcy pracują nad zmianą oferty u swojego taniego przewoźnika - Eurowings. Mamy być tutaj świadkami nowego otwarcia w zakresie przewozów długodystansowych w węzłach komunikacyjnych Monachium i Frankfurtu. Przejęcie Condor Sirlines przez LOT nakazuje tym samym przeanalizowanie jeszcze raz wcześniej podjętej strategii.
LOT i Lufthansa: jeden sojusz, dwa stanowiska
Condor Airlines to teraz najbardziej widoczna kość niezgody między LOT-em a Lufthansą. Chociaż obaj przewoźnicy należą do największego sojuszu lotniczego na świecie Star Alliance, w którego skład wchodzi w sumie 28 linii lotniczych - to faktycznej współpracy między nimi jest jak kot napłakał. A teraz Lufthansie, która coraz bardziej rozumie, że jej możliwości przejmowania na rynku wewnętrznym już się praktycznie kończą, przyszło przełknąć wyjątkowo gorzką pigułkę. Obecność LOT na niemieckim rynku lotniczym przecież owe niespokojne do tej pory relacje jeszcze dodatkowo zaostrzy.