Albo przyspieszymy rozwój zielonej energii, albo zostaniemy z ręką w energetycznym nocniku
Zasada 10H może być wreszcie zmodyfikowana, ale tylko dlatego, że stanowi jeden z kamieni milowych, od których realizacji uzależniono wypłatę środków w ramach polskiego Krajowego Planu Odbudowy. W Polsce odnawialne źródła energii ciągle są traktowane jako egzotyczny dodatek, a nie coś, co faktycznie może zmienić nasz miks energetyczny. Tymczasem najnowsza analiza Forum Energii pokazuje wpływ OZE na import paliw.
Trudno wskazać inną regulację niż zasada 10H, wobec której w ostatnich paru latach padło wiele obietnic ze strony decydentów, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Ale być może to się niebawem zmieni. Ale nie dlatego, że ktoś w rządzie zmienił zdanie na temat wiatraków, a bardziej dlatego, że budżet na przyszły rok się nie spina. Receptą byłaby kasa z KPO, tylko trzeba się z Komisją Europejską pogodzić i zrealizować w końcu kamienie milowe, do czego zresztą rząd Mateusza Morawieckiego sam się zobligował. A jednym z nich jest uwolnienie wiatraków na lądzie spod działania zasady 10H.
Nigdzie w Europie nie ma tak rygorystycznych przepisów wpływających na branżę wiatrową co w Polsce - przekonuje w rozmowie z BiznesAlert.pl Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
OZE mogą zmniejszyć import paliw do Polski
Tylko że jedna jaskółka wiosny nie czyni i trudno się spodziewać, że nagle władza zmieni swój stosunek do OZE. A szkoda. Bo jak wskazuje najnowsza analiza Forum Energii OZE może ograniczyć import paliw, byłoby z tego sporo korzyści. W pierwszej kolejności moglibyśmy wreszcie ograniczyć import paliw, który cały czas ma się bardzo dobrze.
W ubiegłym roku import gazu, ropy i węgla kosztował Polskę 89 mld zł. W tym roku będzie to znacznie więcej – tylko do końca czerwca było to 85 mld zł - wylicza Forum Energii.
Think-tank proponuje trzy rozwiązania, które pomogą obniżyć ceny i zmniejszyć kryzys podażowy. To termomodernizacja budynków i instalacja pomp ciepła, co zredukuje konsumpcję węgla i gazu; elektryfikacja transportu (ograniczenie konsumpcji ropy) oraz wykorzystanie zielonego wodoru na potrzeby przemysłu, co powinno mieć wpływ na mniejsze zużycie gazu.
Polska będzie potrzebowała więcej energii
Zdaniem analityków Forum Energii czeka nas potężny wzrost zapotrzebowania energetycznego. Z paru względów. Po pierwsze think tank w swojej analizie zakłada, że do 2030 r. po polskich drogach będzie jeździć już około 1,8 mln samochodów elektrycznych. Dynamika sprzedaży w kolejnych latach e-aut będzie rosnąć, bo będzie to coraz bardziej porównywalny wydatek do zakupu samochodu spalinowego. Tylko to ma zwiększyć nasze zapotrzebowanie energetyczne do końca obecnej dekady o ok. 5 TWh. Kolejne ok. 15 TWh do 2030 r. będziemy potrzebowali ze względu na popularność pomp ciepła.
Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła szacuje, że sprzedaż tych urządzeń w 2022 r. zbliży się do poziomu 200 tys. sztuk. To wzrost aż o 130 proc. względem 2021 r. Do 2030 r. Polacy powinni zainstalować nawet 2 mln pomp ciepła. Jest jeszcze kwestia szarego wodoru, czyli tego, który powstaje z gazu i węgla. Bruksela chce w najbliższych 7 latach zastąpić 35 proc. tego surowca wodorem bezemisyjnym. Dla Polski to będzie wyzwanie. Co roku produkujemy ok. 1,3 mln ton szarego wodoru.
Zastąpienie jednej trzeciej tego wolumenu będzie wymagało uruchomienia ok. 6,7 GW elektrolizerów - czytamy w analizie Forum Energii.
Tym samym rozwój zielonego wodoru będzie wiązał się ze znaczącym zapotrzebowaniem na energię elektryczną: wzrost o ok. 18 TWh w 2030 r.
Czym zaspokoimy większy głód energetyczny?
W sumie więc do 2030 r. będziemy potrzebować dodatkowych 38 TWh energii. Tym samym zapotrzebowanie energetyczne na starcie kolejnej dekady może wzrosnąć z 172,3 TWh w 2022 r. do 216 TWh w 2030 r.
W szacowaniu wzrostu popytu przyjęliśmy umiarkowany poziom ambicji w zakresie oszczędzania energii. Mamy świadomość, że w kwestii efektywności energetycznej konieczne jest nowe otwarcie i nowe mechanizmy zachęcające do oszczędzania - tłumaczą analitycy Forum Energii.
I czymś ten rosnący głód energetyczny trzeba będzie zaspokoić. Zdaniem Forum Energii najbardziej realistyczny scenariusz to pokrycie wzrostu zapotrzebowania przez źródła odnawialne wraz z poprawą elastyczności systemu energetycznego i możliwością przesuwania (minimalizowania) w czasie szczytowego zapotrzebowania.
Bez znacznego przyspieszenia rozwoju OZE, albo będzie trzeba zrezygnować z działań modernizacyjnych transportu, ogrzewania i przemysłu, albo podjąć działania w KSE, które będą wspomagać rozwój tych inwestycji - czytamy w analizie.
Polski miks energetyczny już po zmianach
W modelu opracowanym przez Aurora Energy Research większe zapotrzebowanie energetyczne kraju też pokryją w pierwszej kolejności OZE. I tak w 2030 r. powinno funkcjonować ok. 25 GW energii ze słońca i 25 GW energii z wiatru na lądzie oraz ok. 6 GW z energii z morza. Elektrownie konwencjonalne zapewnią wtedy z kolei ok. 26 GW mocy. Przy takim rozkładzie energetycznych sił w 2030 r. OZE będą pokrywać 116 TWh zapotrzebowania na energię elektryczną. Kluczową rolę będzie odgrywać najtańsze źródło, czyli lądowa energetyka wiatrowa. A im więcej OZE tym ma być też mniej węgla.
Każda GWh z OZE, która zastąpi jedną GWh z węgla, to 444 ton zaoszczędzonego węgla kamiennego. Gdyby energia z OZE zastąpiła produkcję z węgla kamiennego, w roku 2030 oszczędność węgla w elektroenergetyce mogłaby wynieść 23,4 milionów ton - wylicza Forum Energii.
Będziemy więc świadkami dalszego spadku wydobycia węgla w Polsce. W latach 2019-2021 krajowa produkcja wyhamowała z 62 do 53 mln ton (o 11 proc.). Dzięki temu też nastąpi redukcja zużycia gazu w przemyśle o 1,4 mld, a w ogrzewnictwie o 1,7 mld m sześc.