Najbardziej dotknięte koronawirusem branże potrzebują wsparcia w kolejnych miesiącach, by mogły na dobre stanąć na nogi. Takie rozumowanie stoi za planem austriackiego rządu tymczasowego obniżenia VAT dla niektórych branż. Wiedeń zwrócił się już o zgodę Komisji Europejskiej. Tymczasem w Polsce obowiązują stawki VAT „tymczasowo” podwyższone przez rząd Donalda Tuska w... 2011 roku.
Austria to kolejny unijny kraj, który nie poprzestaje na doraźnej pomocy finansowej dla firm, ale zamierza także tymczasowo obniżyć stawki podatku VAT, by przyspieszyć odbudowę gospodarki. Wcześniej obniżenie stawek z 19 do 16 proc. oraz z 7 do 5 proc. do końca roku ogłosiły Niemcy. Podobne decyzje zapadły też w Belgii i na Cyprze.
Decyzja w sprawie obniżek VAT w Austrii jeszcze nie zapadła – rząd będzie debatował nad konkretami tego planu podczas posiedzeń w poniedziałek i wtorek. Sprawa wydaje się jednak przesądzona.
Wprowadzimy obniżkę VAT w gastronomii, w kulturze i w branży wydawniczej
– ogłosił w piątek minister finansów Gernot Bluemel.
Stawkę 5 proc. mają do końca roku płacić bary, restauracje, kawiarnie, ale na obniżce skorzystają także hotele. Wcześniej austriacki rząd zdecydował o obniżeniu VAT-u na napoje bezalkoholowe sprzedawane w gastronomii i hotelarstwie z 20 do 10 proc. Chciano obniżyć VAT także na alkohol, ale nie pozwalają na to przepisy unijne.
Dzięki obniżce VAT-u zmniejszy się obciążenie podatkowe biletów do kina czy do muzeum. Skorzystają także wydawcy książek i gazet. Jak wyjaśniła minister kultury Andrea Mayer, obecnie obowiązujące stawki w branży kultury to 10 i 13 proc.
O obniżeniu podatku VAT – choćby tylko na kilka miesięcy i w przypadku wybranych branż czy towarów lub usług – nawet nie przebąkują członkowie polskiego rządu. Gabinet Mateusza Morawieckiego skupił się na pomocy w ramach tarczy antykryzysowej, opartej głównie na subwencjach dla firm, ale tymczasowe zwolnienie z danin objęło tylko obowiązkowe składki ZUS.
Warto pamiętać, że obowiązujące w Polsce stawki VAT obowiązują od 2011 roku, gdy w okresie z poziomu 3, 7 i 22 proc. do 5, 8 i 23 proc. podniósł je rząd Donalda Tuska. Podwyżkę uzasadniono wtedy „złą sytuacją budżetu państwa i ryzykiem dalszej destabilizacji finansów publicznych na skutek szybkiego wzrostu długu publicznego”.
Podwyższone stawki miały obowiązywać tylko trzy lata, ale kolejne rządy tak się do nich przyzwyczaiły, że zwracały się do Brukseli o wydłużenie okresu ich obowiązywania. Ostatecznie o pozostawieniu stawek 3, 5 i 23 na stałe zdecydował rząd Mateusza Morawieckiego.