Putin dopiął swego. Szantaż dostawami gazu zakotwiczył w dyplomacji
Do gry Władimira Putina o Nord Stream 2 właśnie doszedł nowy pionek. Przestraszony sankcjami białoruski dyktator zaczął Unii Europejskiej wygrażać gazowym palcem. Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami ten palec Łukaszence powinni szybko urwać prezydent Biden i kanclerz Merkel.
To nie był scenariusz trudny do przewidzenia. Na wywołane na polskiej (i unijnej) granicy szaleństwo przez Moskwę i Mińsk prędzej czy później musiała zareagować Bruksela. Unia zapowiedziała nowe sankcję wobec Łukaszenki, który zwozi uchodźców samolotami, gna ich na polską granicę i tak chce wywołać kryzys migracyjny.
Ku uciesze Putina, który od miesięcy stara się jak może kąsać Europę w jednym tylko celu: żeby jak najszybciej zaświeciło zielone światło dla Nord Stream 2 – rosyjskiego rurociągu, który jeszcze bardziej ma Europę uzależnić od putinowskiego gazu. Namawiany przez rosyjskiego prezydenta, Łukaszenko w odpowiedzi na groźby Brukseli zapowiedział więc ograniczenie dostaw gazu przez rurociąg jamalski.
My ogrzewamy Europę, a oni grożą zamknięciem granicy. A co by się stało, gdybyśmy odcięli gaz ziemny, który tam płynie? Dlatego radziłbym polskim, litewskim i innym hochsztaplerom pomyśleć, zanim coś powiedzą
– przestrzega białoruski dyktator.
Zdaniem liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanuskiej to nic innego jak blef Łukaszenki. Nie brałabym tych gróźb na poważnie, ponieważ Rosja również ma interes w tej sprawie - przekonuje.
Putin gra o Nord Stream 2
Taki obrót sprawy musi wyjątkowo cieszyć Putina. Chociaż wszyscy wiedzą, że bez zgody Kremla Łukaszenka nie byłby aż tak odważny, to oficjalnie Moskwa jest oburzona łączenie Rosji z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej i z groźbami dotyczącymi ograniczeń dostaw gazu też. Tymczasem Putin, może teraz nieco innymi pionkami niż wcześniej – ale cały czas gra w tę samą grę. Cel jest jeden: jak najszybsze uruchomienie Nord Stream 2 i jeszcze większe uzależnienie energetyczne Europy od Rosji.
Wcześniej Putin wszak zwrócił się do szefa Gazpromu, by ten – po zakończeniu pompowania gazu do podziemnych magazynów w Rosji, do 7 lub 8 listopada – rozpoczął planowane prace nad zwiększeniem ilości gazu w podziemnych magazynach w Europie. Nic takiego jednak na razie nie nastąpiło.
Jeszcze wcześniej Putin wprost sugerował Brukseli, że obecny kryzys energetyczny można łatwo i szybko zakończyć. Wystarczy usunąć biurokratyczne przeszkody w jak najszybszym uruchomieniu Nord Stream 2 i gaz ziemny popłynie do Europy szerokim strumieniem.
Jeśli Rosja ma gaz, aby dostarczać go Europie przez Nord Stream 2, jak sugerują, to znaczy, że mają gaz, aby dostarczać go również przez ukraiński system lub inne rurociągi. Tego oczekujemy
– tak na te sugestie odpowiada Amos Hochstein, doradca USA ds. globalnego bezpieczeństwa energetycznego.
Biden i Merkel do tablicy
Putin swojej taktyki nie zmienia w ogóle. Łapie tylko za różne instrumenty. Ale chodzi mu cały czas o to samo, czyli najpierw jak największe uzależnienie energetyczne, a następnie manipulacje dostawami dla innych, geopolitycznych celów. Szantaż zaś wydaje się być wpisany w DNA rosyjskiej dyplomacji. I tak po prawdzie dla obserwatorów to nic dziwnego. Rosja wszak zachowuje się w ten sposób nie od dzisiaj.
Właśnie przed takim zachowaniem cały świat kilka miesięcy temu przestrzegał niemiecką kanclerz Angelę Merkel i amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Ale dla Demokraty z Gabinetu Owalnego na nowo ułożenie sobie dobrych stosunków dyplomatycznych z Niemcami (po tym jak je zdewastował Trump) okazało się ważniejsze od ewentualnej dominacji gazowej Rosji.
W ten sposób USA i Niemcy podpisały porozumienie, na mocy którego nie będzie już nowych sankcji na budujących Nord Stream 2. Berlin jednocześnie zastrzegł, że jak Rosja zacznie wykorzystywać swoje gazowe moce do innych celów - Niemcy stanowczo zareagują.
Uważamy Nord Stream 2 za projekt geopolityczny, którego celem jest rozszerzenie wpływu Rosji na Europę poprzez zdominowanie rynku energetycznego
– czytamy w oświadczeniu, jakie w odpowiedzi na amerykańsko-niemiecką umowę wydał przewodniczący komisji spraw zagranicznych Senatu USA oraz jego odpowiednicy w Czechach, Estonii, Irlandii, Litwy, Łotwy, Polski, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
Zdaniem dyplomatów na rosyjską grę gazową szczególnie narażona ma być Ukraina. Już wtedy przewidywali, że ukończenie Nord Stream 2 zagrozi i tak już niepewnemu bezpieczeństwu i suwerenności Ukrainy. Tymczasem agencje donoszą, że koncentracja wojsk rosyjskich przy ukraińskiej granicy jest największa od 2014 r.