Niebywała wolta Berlina w sprawie Nord Stream 2. W co gra nowy kanclerz Niemiec?
Niemcy od początku bagatelizowały obawy Polski i krajów bałtyckich w związku z budową Nord Stream 2. Teraz wykorzystując, że Rosji bardzo zależy na jak najszybszym uruchomieniu gazociągu, Berlin chce użyć go jako argumentu, który skłoni Kreml do zawarcia pokoju z Ukrainą.
Dzisiaj można odnieść wrażenie, że Nord Stream 2 to gazociąg, który Moskwa chce wepchnąć Europie na siłę, żeby jeszcze bardziej uzależnić ją energetycznie. Nowa szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock grzmi, że w przypadku eskalacji napięć na granicy rosyjsko-ukraińskiej Putin będzie mógł zapomnieć o uruchomieniu Nord Stream 2. W podobnym tonie wypowiada się też kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Ale to znowu może być zasłona dymna, z jaką w przypadku Nord Stream 2 mieliśmy do czynienia aż nadto często.
Nord Stream 2, czyli zamiast sankcji miał być pokój
Nord Stream 2 to liczące w sumie 1200 km połączenie z Wyborga w Rosji do Greifswaldu w Niemczech. Układanie pierwszych rur w Zatoce Fińskiej rozpoczęło się na początku września 2018 r. I to mimo że Dania nie dała zielonego światła na prace na swoich wodach. Ale Kopenhaga nie chciała podejmować sama decyzji, czekała na USA i Niemcy. I o ile poprzedni prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump mocno przed Nord Stream 2 ostrzegał (głównie Niemcy, że w ten sposób całkowicie uzależnią się energetycznie od Rosji), to Joe Biden chyba nie widzi tych zagrożeń.
Jednocześnie cały czas dawała znać o sobie polityczna schizofrenia i Departament Stanu USA zdania na temat Nord Stream 2 nie zmienił.
Zagrożone bezpieczeństwo Ukrainy
Na nic inicjatywa ustawodawcza Izby Reprezentantów, która uznała za niemożliwe zawieszenie sankcji na firmy budujące Nord Stream 2. Bez znaczenia okazało się także wspólne oświadczenie przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Senatu USA oraz jego odpowiedników w Czechach, Estonii, Irlandii, Litwy, Łotwy, Polski, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
Już wtedy sygnatariusze wspólnego stanowiska przestrzegali, że rosyjski gazociąg w pierwszej kolejności zagrozi i tak już niepewnemu bezpieczeństwu i suwerenności Ukrainy. Ale wtedy nikt tych słów nie brał na poważnie.
W co gra nowy kanclerz Niemiec?
Oświadczenie ośmiu państw (nie licząc Senatu USA) opublikowano w sierpniu, teraz w połowie grudnia nowy rząd Niemiec dostrzegać zaczął zagrożenia i straszy Moskwę całkowitym zastopowaniem ukończonego już Nord Stream 2. Bardzo możliwe, że to tylko kolejna sztuka, a tak naprawdę mamy do czynienia wyłącznie z kolejną zasłoną dymną. Świadczą o tym chociażby doniesienia ZDF.
Wedle tych informacji obecny kanclerz Niemiec Olaf Scholz wtedy jeszcze pełniący funkcję ministra finansów miał proponować USA miliardową transakcję w zamian za odstąpienia sankcji wymierzonych w Nord Stream 2. Niemiecki rząd wtedy tego nie skomentował. Ówczesny rzecznik gabinetu Angeli Merkel stwierdził jedynie, że: