Niemiecki biznes chce uciec za granicę. Decyzje Berlina to dla nich za duże ryzyko
Niemcy wyznaczają autorski kierunek transformacji energetycznej. Jednocześnie rezygnują z węgla i zamykają swoje elektrownie jądrowe. Wielu wskazywało, że to plan mocno ryzykowny, zwłaszcza pod presją obecnego kryzysu energetycznego. Ale Berlin uparł się przy swoim i teraz mierzy się z konsekwencjami swoich wcześniejszych wyborów. A te mogą być dla gospodarki naszych zachodnich sąsiadów tragiczne.
Jeszcze nie tak dawno Niemcy byli czołową gospodarką UE, która wyznaczała kierunki rozwoju na przyszłość. Ale teraz jest zgoła inaczej, Berlin zaliczył sporą zadyszkę i ledwo zipie. Kiepskie nastroje dodatkowo potęguje najnowszy raport Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK). Okazuje się, że połowa przepytanych na tę okoliczność firm uważa, że transformacja energetyczna w obecnym kształcie ma negatywny lub bardzo negatywny wpływ na ich konkurencyjność. Co gorsza: nawet jedna trzecia producentów, czyli dwa razy więcej niż w trakcie ubiegłorocznego kryzysu energetycznego, rozważa lub już realizuje przeniesienie produkcji za granicę.
Zaufanie niemieckiej gospodarki do polityki energetycznej spadło do najniższego poziomu. Obawy dotyczące własnej konkurencyjności nigdy nie były większe - nie ma cienia wątpliwości Achim Dercks, zastępca dyrektora generalnego DIHK, cytowany w Bloomberg.
Niemcy: przemysł pod coraz większą presją cen energii
Zdaniem DIHK ten strach przemysłu nie bierze się z niczego. Przedstawiciele Izby podkreślają, że wycofywanie się z energetyki jądrowej, energetyki węglowej i gazowej oraz rosnące opłaty za sieci elektroenergetyczne mają swoje konkretne konsekwencje.
Chociaż przedsiębiorstwa dawniej dostrzegały szanse w transformacji energetyki, obecnie w ocenie całej gospodarki przeważają nad nimi ryzyko. Duża część naszej gospodarki jest zaniepokojona brakiem dostaw energii w perspektywie średnio- i długoterminowej - tłumaczy Achim Dercks.
W ankiecie wzięło w sumie udział ponad 3,5 tys. niemieckich firm z wszystkich regionów kraju. Tylko 13 proc. respondentów uważa, że wdrażana transformacja energetyczna będzie miała pozytywny lub bardzo pozytywny wpływ na gospodarkę. A wśród tych, którzy rozważają przeprowadzkę zagranicę z tego powodu (32 proc. ankietowanych), 5,2 proc. już wdrożyło takie działania, 10,5 proc. ma je w toku, a 16 proc. ma już plany.
Przywódcy polityczni muszą jak najszybciej podjąć środki zaradcze, aby zapewnić biznesowi w Niemczech perspektywę - ostrzega wiceszef DIHK.
Jaki jest plan B? Mniej biurokracji, więcej wodoru
Co na to rząd w Berlinie? Wcześniej Deutsche Bank wyliczał, że w 2023 r. produkcja niemiecka spadnie o 5 proc., właśnie przez rosnące ceny energii. Rozważane są podobno różne opcje. W najbliższym czasie mamy poznać decyzję dotyczącą specjalnych dotacji energetycznych dla przemysłu. Przypomnijmy, że w zeszłym roku rząd Olafa Scholza uruchomił pakiet pomocy energetycznej o wartości 200 mld euro. Ale to koło ratunkowe, zgodnie zresztą z przewidywaniami, okazało się niewystarczające. DIHK ma za to swoje propozycje wyjścia z tego impasu. Chodzi nie tylko o obniżenie cen energii poprzez zwiększenie dostaw w drodze umów zakupu energii z dostawcami energii odnawialnej, ale też o zwiększenie planowalności poprzez uproszczenie wniosków o wydanie zatwierdzeń związanych z energią; zmniejszenie biurokracji a także udostępnienie wodoru.