Ghulam Sarwar Khan, minister lotnictwa Pakistanu, przyznał, że 262 pakistańskich pilotów zdało egzamin niesamodzielnie. Zapłacili, aby ktoś przeszedł testy za nich. Odbija się to na bezpieczeństwie całego sektora.
To ogromna liczba, biorąc pod uwagę, że w całym kraju jest 860 aktywnych pilotów. Międzynarodowe linie lotnicze Pakistanu zawiesiły już pilotów, którzy, choć posiadają licencję, to nie mają wymaganego doświadczenia do pilotowania maszyn pasażerskich. Problem jest jednak szerszy i nie dotyczy tylko linii krajowych, ale również międzynarodowych.
To nas sparaliżuje, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze
– zauważył Khan.
Rynek lotniczy Pakistanu z pewnością nieprędko wróci do czasów sprzed koronawirusa. Podobne zakazy wykonywania obowiązków nałożone zostały na pilotów w styczniu, kiedy to samolot z 43 pasażerami stoczył się pasa startowego po brawurowym lądowaniu.
W maju w katastrofie lotniczej zginęło 97 osób
Samolot wystartował z Lahaur na północy kraju i rozbił się przy podejściu do lądowania na południu – w Karaczi. Przeżyły jedynie dwie osoby.
Pilot i kontrola lotów nie przestrzegali procedur. Piloci nie byli skupieni i gawędzili o koronawirusie, który zaatakował ich rodziny
– mówił Khan.
Nie potwierdził, jakoby piloci mieli fałszywe licencje. Zostali jednak obarczeni winą za katastrofę. Choć operatorzy wieży kontroli lotów ostrzegali, że są zbyt wysoko, by podejść do lądowania, to ci ignorowali te uwagi. Zniszczyli silniki przy zetknięciu z pasem startowym i choć próbowali poderwać maszynę do lotu, to ta odmówiła posłuszeństwa.
Samolot rozbił się w zatłoczonej, biednej dzielnicy, niszcząc 18 domów. Z 99 osób na pokładzie przeżyły tylko dwie, w tym prezes Bank of Punjab. Na ziemi rannych zostało siedem osób, a jedna z nich wkrótce zmarła z powodu poparzeń.