REKLAMA

Jerzy Zięba z zarzutami spowodowania śmierci? Wiemy, co się stało

Czy nazywającemu lekarzy "bandytami" patostreamerowi zostaną postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci kilku osób? Sprawdziliśmy w prokuraturze i wygląda na to, że to plotka, którą rozsiewa sam Jerzy Zięba.

Jerzy Zięba z zarzutami spowodowania śmierci? Wiemy, co się stało
REKLAMA

Fot. Youtube.pl

REKLAMA

- W ostatnim naszym fajnym spotkaniu wieczornym powiedziałem wam, co się dzieje, jeśli chodzi o manewry, które robi system opresji polityczno-gospodarczej Polski teraz odnośnie mnie. Wspomniałem coś, co wywołało burzę, przynajmniej w niektórych kręgach — powiedział znachor na początku swojej niedzielnej transmisji na YouTube.

Czytaj także

O jaką burzę chodzi? Pozujący na medyczny autorytet biznesmen poinformował podczas wcześniejszego internetowego spotkania ze swoimi wyznawcami, że ma usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Sprawa szybko rozniosła się w internecie, ale jeszcze w sobotę w rozmowie z Bizblog.pl niedowierzaniem zareagował te doniesienia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zajmowała się sprawą Zięby. Prokurator Łukasz Łapczyński zaznaczył, że całkowitą pewność uzyska w poniedziałek po sprawdzeniu w systemie.

Nieumyślna śmierć

Zanim to nastąpiło, Jerzy Zięba przeprowadził kolejny streaming, w którym odniósł się do zamieszania, które sam wywołał. Ostrzegamy, to nie będzie składna wypowiedź:

Jakby "nieumyślna śmierć" i cała wypowiedź nie była wystarczająco niezborna, Zięba po chwili błysnął kolejnymi przekręconymi związkami frazeologicznymi:

W jaki sposób plotący trzy po trzy człowiek jest w stanie zawładnąć umysłami i sercami wielu, często wykształconych Polaków, to już temat dla psychologów i socjologów, ale sprawa jest poważna.

Wy, bandyci!

Podczas piątkowego patostreamu Zięba nazwał lekarzy z jednego z polskich szpitali "bandytami". - W szpitalu w Polsce zabito polskie dziecko. Zabili lekarze. Zabili. Zabili. Wy, bandyci, bo tacy jesteście, podaliście szczepionkę WZW B zawierającą rtęć - powiedział znachor.

Warto zwrócić uwagę, że powyższą wypowiedź poprzedził zastrzeżeniem "muszę być teraz ostrożny". Na czym miała polegać ta "ostrożność"? Chyba tylko na tym, że w typowy dla siebie sposób ciężkie oskarżenie rzucił w eter, nie podając żadnych szczegółów, mówiąc jedynie o "jednym ze szpitali w Polsce". Ostrożność, można by rzec, procesowa.

Wróćmy jednak do informacji pochodzących ze znacznie pewniejszego źródła, czyli do rzeczników prokuratury. Prokurator Łukasz Łapczyński powiedział w poniedziałek Bizblog.pl, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie w dalszym ciągu prowadzi postępowanie w kierunku nielegalnej sprzedaży produktów leczniczych i żadne nowe zarzuty wobec Jerzego Zięby i jego współpracowników się nie pojawiły.

Prok. Łapczyński zaznaczył, że nie może dać gwarancji, że własnych zarzutów niezależenie nie szykuje lub nawet już postawiła jakaś inna prokuratura. Zadzwoniłem więc do prok. Ewy Bialik, rzeczniczki Prokuratury Krajowej, aby zapytać, czy dostępne są informacje na temat ewentualnych innych zarzutów wobec Jerzego Zięby.

Od Świnoujścia po Ustrzyki Dolne

— wyjaśniła prok. Ewa Bialik.

Jak wytłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Krajowej, śledczy, który stawia danej osobie nowe zarzuty może, ale nie musi zwrócić się do prokuratury, która inne zarzuty postawiła tej osobie wcześniej, o połączenie dochodzenia. Jest jednak też zupełnie prozaiczny warunek — prokurator musi w ogóle wiedzieć, że jakaś inna prokuratura danej osobie postawiła już jakieś zarzuty.

Przypomnijmy, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ w Warszawie już na początku kwietnia postawiła Jerzemu Ziębie oraz dwojgu jego współpracowników zarzuty nielegalnej sprzedaży produktów leczniczych. Grozi im za to grzywna, kara ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 2.

Prokuratura uznała, że nie będą potrzebne żadne środki zapobiegawcze, z czego biznesmen skwapliwie skorzystał. Na początku maja na Facebooku ogłosił, że przebywa w USA, ale prokuratura się tym zupełnie nie przejmujei zapewnia, że "nie stanowi to żadnego zagrożenia dla prowadzonego postępowania".

Mitologia według Zięby

Popularność Jerzemu Ziębie przyniosły utrzymane w duchu teorii spiskowej książki z serii „Ukryte terapie”, w których wybiórczo dobrane fakty są utopione w zupie pseudonaukowego bełkotu i dowodów rodem z anegdot. Filarami przekazu autora są trudne do zweryfikowania historie ozdrowień bez pomocy, a zwykle wbrew zaleceniom lekarzy.

Choć radykalnie antynaukowe, książki Jerzego Zięby przez pewien czas otoczone były nimbem naukowości i nawet były dostępne w Księgarni Internetowej PWN i oraz w dziale Medycyna (!) Księgarni Medycznej PZWL.

Gdy w 2017 r. zapytałem zarządzającą nimi spółkę Ravelo, jak to możliwe, że tego typu pozycje są dostępne w księgarniach, które „zapewniają pozycje sprawdzonych, najlepszych wydawców dla profesjonalistów i środowiska akademickiego”, firma odpowiedziała: „wybór konkretnych tytułów, ocenę treści i poglądów w nich reprezentowanych pozostawiamy czytelnikom”. Dzisiaj jednak po twórczości Jerzego Zięby w obu księgarniach nie ma śladu.

Według Marcina Napiórkowskiego, autora bloga „Mitologia Współczesna”, klucz do zrozumienia fenomenu Jerzego Zięby to stworzona przez niego „spójna mitologia, która doskonale łączy współczesne lęki przed obcym i niezrozumiałym światem medycyny oraz klasyczny gnostycki mit o fałszywym świecie i wyzwoleniu przez wiedzę”.

Zięba potrafi wywołać u swoich zwolenników (a może raczej: wyznawców) przekonanie, że osobiście uczestniczą w procesie odkrywania prawdy i dochodzenia do wiedzy. Wiedzy, która ma być staranie ukrywana przed masami przez lobby farmaceutyczno-lekarskie.

Jerzy Zięba nie ma wykształcenia medycznego, ale i tak dla wielu osób w Polsce jest niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie . To głównie pod jego wpływem tysiące osób przestaje szczepić dzieci, zarzuca profilaktyczne badania czy wręcz rezygnuje z leczenia raka.

Wykałaczka na zawał

W jednym ze swoich popularnych nagrań na YouTube Zięba nawet pokazuje, jak można rzekomo powstrzymać zawał, kłując się wykałaczką w wargę. Lekarze załamują ręce i ostrzegają, że to może mieć tragiczne konsekwencje. Jeśli ktoś zamiast zadzwonić po karetkę, będzie najpierw próbował zawałowca ratować metodą Zięby, zmarnuje bezcenny czas dający szansę uratowania mu życia.

REKLAMA

Taka działalność już na pierwszy rzut oka wygląda na łamanie art. 58 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, który mówi o „rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu bez uprawnień”, ale Jerzy Zięba bardzo pilnuje tego, by taki zarzut było mu ciężko postawić. Nie podejmuje się diagnozowania i leczenia konkretnych osób, tłumacząc, że jedynie jest przekaźnikiem dostępnej mu wiedzy.

Bizblog.pl zwrócił się w poniedziałek rano do Ministerstwa Zdrowia i do Naczelnej Izby Lekarskiej z pytaniem, czy instytucje te podjęły lub zamierzają podjąć jakiekolwiek kroki prawne w związku z nazwaniem lekarzy "bandytami". Odpowiedzi nie otrzymaliśmy do chwili publikacji tego tekstu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA