REKLAMA

Jedną wojnę Putin wygrywa. Aż przykro patrzeć, jak się zamotaliśmy

Nie wiem czy Putin zwycięży na polu walki, ale w warstwie semantycznej dobrze mu idzie. Rosjanie nie używają alfabetu łacińskiego, a mimo to wyjęli nam z niego już dwie literki. Internet płonie, firmy się kajają, a ja w tych nerwach chyba zacznę selektywnie wydłubywać klawiaturę. Tak, dobrze myślicie, zacznę od tego przycisku obok klawisza Shift.

Jedną wojnę Putin wygrywa. Aż przykro patrzeć, jak się zamotaliśmy
REKLAMA

Właśnie przeczytałem, że Niemczech głowią się, czy nie pociągać posiadaczy rzeczy z nazbyt wyeksponowaną literą Z do odpowiedzialności karnej. Nasi sąsiedzi mają tylko dwie zagwozdki.

REKLAMA

Po pierwsze – co u licha znaczy symbol „Z”, bo tego nikt jeszcze na 100 proc. nie odszyfrował. Biorąc po uwagę poziom zorganizowania rosyjskiej armii, możliwe że nie wiedzą tego nawet sami Rosjanie. Litera pisana w ten sposób nie występuje w ich alfabecie, a propaganda zaprzęga ją najczęściej, by wyrazić poparcie dla zwycięstwa i Rosji („Z”a zwycięstwem, „Z”a Rosją).

Nawet gdyby udało się jednak wejrzeć tak daleko w głąb nieprzeniknionej rosyjskiej dusz, pozostaje jeszcze inna kwesta.

Odróżniania zet wojennego od niewojennego

Rzecznik niemieckiego MSW Marek Wede powiedział, że litera zet może być uznana za znak poparcia dla działań Rosji. W pewnych okolicznościach. Nie powiedział jednak, jak odróżnić świadomy znak poparcia dla inwazji od zupełnego przypadku. To znaczy możemy pewnie założyć, że ktoś zjawiający się na wiecu z wielkim „Z” napisanym na kartonie robi to całkowicie umyślnie.

Ale co z resztą? Trudno będzie chyba wyznaczyć jakąś sensowną granicę. W końcu wyznaczą ją pewnie sami obywatele, jak w przypadku innych symboli. Tak jak ten pan ochroniarz, co pobił dziewczynę w kolorowym sweterku, bo myślał, że chce mu wciskać ideologię LGBT.

Ten przykład nie jest tak całkowicie od czapy, bo internet pałający żądzą zniszczenia wszystkiego co związane z Rosją bije na oślep. O swoich prorosyjskich sympatiach nasłuchał się Louis Vuitton. Czemu? Bo Francuzi zrobili bransoletki z literkami L i V, ale ta pierwsza tak koślawo (pardon, stylowo) im wyszła, że wszyscy widzą literę „Z”. Przez kilka dni na Instagramie domu modowego pojawiały się głównie bluzgi, a wyzywanie od faszystów było na porządku dziennym.

Gdy trochę się uspokoiło internauci dostrzegli, że w zasadzie to...

Litera V też nie jest w porządku

Bo tak Putin oznacza sobie piechotę morską. Czyli nie dość że Louis Vuitton popiera inwazję lądową, to jeszcze wspiera desant na Odessę. Nic to, że marka po wybuchu wojny błyskawicznie pozamykała sklepy w Rosji i przekazała okrągłą sumę na rzecz ofiar. Bransoletki przecież nie kłamią

Ale złość ludu to jedno, choć boję się, że w tej złości na Rosję zaraz wywalimy sobie ze słownika pół alfabetu. Gorzej, gdy temat trafia na polityczne salony. Prawdziwą bombę zrzucił minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, wzywając inne państwa do zdelegalizowania litery „Z” jako sposobu publicznego poparcia wojny agresji Rosji przeciwko Ukrainie.

W emocjonalnym wpisie Kułeba napisał, że Z to rosyjskie zbrodnie wojenne, zbombardowane miasta, tysiące zamordowanych Ukraińców. I zakończył słowami, że publiczne popieranie tego barbarzyństwa musi zostać zabronione.

Nie chciałbym wyjść w tym miejscu na płatnego ruskiego trolla, albo co gorsza pożytecznego idiotę, ALE…

Jakoś to do mnie nie przemawia. Uznanie swastyki za znak jednoznacznie powiązany z Hitlerem, III Rzeszą i holocaustem było o tyle proste, że wcześniej symbol ten nie występował w powszechnej świadomości. Jasne, wcześniej była on wykorzystywany w Azji jako znak słońca, szczęścia i płodności. Większość z nas nie miałaby jednak o tym pojęcia, gdyby nie głupie tłumaczenia polskich środowisk faszystowskich. Gdzie jak gdzie, ale w takich sprawach wykazują się jednak godną podziwu elokwencją i oczytaniem.

Obstawiam też, że niezbyt powszechna jest wiedza o swastyce jako znaku używanego przez strzelców podhalańskich. Już w Polsce będzie z tym jako tako, a trochę nie wyobrażam sobie, by Helmut z Monachium, albo Pierre z Nicei na widok swastyki rzucali coś w stylu: cześć i chwała dwudziestej pierwszej brygadzie.

Nie. Swastyka już na zawsze nierozerwalnie związana będzie z potwornościami i okrucieństwem II Wojny Światowej. Właśnie dlatego, że w zbiorczej świadomości pojawiła się dopiero wraz z nadejściem III Rzeszy.

Z literą Z malowaną na rosyjskich czołgach jest inaczej

Siłą rzeczy jest ona tak samo powszechna jak i reszta alfabetu. Pod pewnymi względami nawet bardziej, bo zamyka przecież ten alfabet, co nadaje „zetce” dodatkowe, symboliczne znaczenie. Niektórzy mają jeszcze tego pecha, że ich nazwa zaczyna się od litery Z. Że sobie kpię? Ależ w żadnym wypadku.

Firma ubezpieczeniowa Zurich kasuje swoje logo skąd tylko się da. Pechowo uznała swego czasu, że umieszczenie pierwszej litery nazwy w kółeczku będzie fajnym, minimalistycznym pomysłem. Wychodzi na to, że nie bardzo.

Takiego samego pecha miał Samsung. Koreańczycy postanowili zmienić na wybranych rynkach nazwy telefonów z linii Galaxy Z Fold i Galaxy Z Flip. Bo źle się teraz kojarzą.

Piszę ten tekst na Bizblog.pl, dlatego pewnie powinienem pochylić się przede wszystkim nad losem firm i przedsiębiorców. No to się pochylam. Nagonka na symbol Z to impuls do bezsensownego rebrandingu i wyrzucania kasy w błoto. Mam nadzieję, że w końcu ktoś zatrzyma tę karuzelę, bo nikomu raczej nie jest do śmiechu.

Załóżmy jednak, że tak się nie stanie. Co dalej? Ostatnio zakładając swoje New Balance’y wyszyta na nich litera N zamieniła się nagle na moich oczach w „zetkę”. Jak? Wystarczy zmienić kąt widzenia i zamiast z góry spojrzeć na buta od przodu.

REKLAMA

Oczywiście natychmiast się ich pozbyłem, bo nie chce żeby moje poglądy na temat inwazji na Ukrainę zostały mylnie zinterpretowane. Dla osób stojących obok mnie mogę być całkowicie neutralnym gościem, ale wystarczy, że ktoś nadejdzie od frontu i kłopoty gotowe. A tłumaczyć się z ustawienia stopy nie mam zamiaru, bo wiadomo kto lubi się tłumaczyć. Lepiej byłoby od razu przyznać się do kooperacji z wrogiem.  

Miałem już kończyć, ale przypomniałem sobie, że na mojej klawiaturze została literka „z”. Chyba się jej pozbędę, bo dobrze byłoby podkreślić, e stanowco potępiam diałania wojenne Rosji w Ukrainie. Diekuję a uwagę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA