Akcje JSW runęły. Związkowcy: sytuacja jest katastrofalna
To był kiepski koniec września dla JSW. Po opublikowaniu wyników finansowych za I półrocze 2025 r. i informacji o reakcji biegłego rewidenta, akcje spółki zaczęły gwałtownie tracić na wartości, październik nie przyniósł poprawy.

Nie dość, że wyniki finansowe JSW za okres od stycznia do czerwca 2025 r. pozostawiają wiele do życzenia (strata netto to ponad 2 mld zł), to w dodatku biegły rewident odmówił wyrażenia wniosku z przeglądu tego sprawozdania finansowego. Co więcej: zarząd spółki przedstawił niezbędne działania (m.in. zwrot składki solidarnościowej i odręcznie składek ZUS, a także restrukturyzacja zatrudnienia) i stwierdził, że bez nich będzie tylko źle.
Brak realizacji powyższych działań skutkuje utratą płynności w marcu 2026 roku, a negatywny wpływ gotówkowy braku realizacji tych działań w okresie najbliższych 12 miesięcy oszacowany został na około 3,6 mld zł - czytamy w komunikacie JSW.
Akcje JSW nurkują
Giełdowe konsekwencje tego wszystkiego były raczej łatwe do przewidzenia. I rzeczywiście: akcje JSW już we wtorek 30 września zaczęły mocno tracić na wartości. Jeszcze dzień wcześniej, 29 września, jeden walor wyceniany był na 25,47 zł. Na otwarciu kolejnej sesji runęły jednak do poziomu 23,01 zł. To spadek na poziomie ponad 9,5 proc. Potem było jeszcze gorzej i ostatecznie dzień giełdowy dla JSW zakończył się wyceną na poziomie 22,84 zł.
Niestety, otwarcie 1 października nie przyniosło żadnej poprawy. Na początku notowania akcje JSW runęły do poziomu 22,61 zł. Potem przyszło lekkie odbicie do ponad 22,70 zł. Ale granicy 23 zł cały czas nie udało się przebić. Tym samym wróciliśmy do wycen z pierwszej połowy września, kiedy jeden udział koksowej spółki sprzedawany był nawet za 22,44 zł. Do najniższych poziomów z tego roku jednak jeszcze droga daleka. W drugiej połowie czerwca 2025 r. jedna akcja JSW była po 20,73 zł.
Sytuacja katastrofalna, zapłacą za nią pracownicy
Dla Sławomira Kozłowskiego, przewodniczącego Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” w JSW, sytuacja jest katastrofalna. W rozmowie z portalem Krajowej Sekcji Górnictwa Kamiennego „Solidarność Górnicza” przekonuje, że zapłacą za to osoby, które są najmniej za nią odpowiedzialne, czyli pracownicy JSW i spółek-córek JSW.
Jak ma wyglądać przyszłość polskiego przemysłu, skoro jego fundamenty są w zapaści? Czy to jest efekt skrajnej niekompetencji ludzi zarządzających tymi spółkami i nadzorujących je ministrów? Czy jednak, co gorsza, w tym szaleństwie jest metoda i jest to jakiś z góry założony plan deindustrializacji Polski pod dyktando polityki unijnej? Tak czy inaczej, skutek jest ten sam - wyprzedaż majątku i zwalnianie ludzi - związkowiec kreśli najczarniejsze scenariusze.
Więcej o JSW przeczytasz w Bizblog:
Twierdzi przy okazji, że nikt za pracowników nie obroni ich miejsc pracy. Ani rząd, ani zarządy, ani politycy.
Sami musimy sobie pomóc. Sami dla siebie jesteśmy ostatnią linią obrony - przekonuje Kozłowski.
Przypomnijmy, że władze JSW przyczyny obecnych kłopotów widzą w m.in. rosnącym protekcjonizmie, pogarszającej się kondycji europejskiego i globalnego hutnictwa, rosnącym eksportowi chińskiej stali, który generuje napływ taniego importu do Europy oraz ponad trzykrotnym wzroście eksportu koksu indonezyjskiego.
Niskie ceny węgla w połączeniu z utrzymującymi się niekorzystnymi kursami walut mocno odbiły się na sytuacji finansowej Spółki i uniemożliwiły osiągnięcie pozytywnego wyniku - tłumaczy Ryszard Janta, prezes zarządu JSW SA.