Polaków czepiają się za węgiel, ale inne kraje trują na potęgę i nawet nikt im uwagi nie zwróci
Rada Obrony Zasobów Naturalnych bije na alarm. Nie brakuje rządów, które ciągle celują w inwestycje węglowe, tylko że poza swoimi granicami. I absolutnie nic sobie nie robią z ekologicznego przebudzenia Europy, które przy nieugiętej postawie największych emiterów dwutlenku węgla kompletnie nie będzie miało żadnego znaczenia dla zmian klimatycznych na świecie.
I naprawdę trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Bo z jednej strony mamy Unię Europejską, która ogłasza neutralność klimatyczną od 2050 r. Rynek reaguje na takie zapowiedzi drastyczną podwyżką cen emisji CO2, skutkiem czego w Polsce, gdzie gospodarka jest w ok. 77 proc. uzależniona od węgla, będziemy od nowego roku, jak już zabraknie rządowej tarczy, płacić słone rachunki za prąd.
Bizblog.pl poleca
Z drugiej mamy trzech światowych niechlubnych liderów, jeżeli chodzi o emisję dwutlenku węgla, czyli Chiny, USA i Indie. Polska w zestawieniu znajduje się dopiero na 21. miejscu, za Tajlandią, Brazylią, RPA, Turcją, Francją, Włochami, czy Wielką Brytanią. W samej UE bezsprzecznym liderem w tym zakresie pozostają Niemcy.
Liderzy emisji dwutlenku węgla nie tylko w porównaniu ze Starym Kontynentem nic ze zmian klimatycznych sobie nie robią. Na tyle, że prezydent USA Donald Trump tupie nogą i wypisuje się z Porozumień Paryskich, które miały być krokiem milowym w kierunku ratowania klimatu przed działalnością człowieka.
Inwestycje węglowe, ale poza swoimi granicami
Paranoję sytuacji, w której najwięksi winowajcy odwracają się plecami, a wszystkie zobowiązania (które i tak nie przyniosą globalnego efektu przy takiej, a nie innej polityce Chin, USA i Indii) spadają na maluczkich, dobrze wychwyciła Rada Obrony Zasobów Naturalnych (Natural Resources Defense Council - NRDC), która zwraca uwagę na inwestycje w elektrownie węglowe, finansowane ze środków zagranicznych.
Wg NRDC w najbliższym czasie można spodziewać się inwestycji węglowych na sporą skalę w Wietnamie, Bangladeszu, Pakistanie, Egipcie, Republice Południowej Afryki i Indonezji. Za nimi mają stać rządy przede wszystkim dwóch krajów: największego emitera CO2 - Chin i Korei Południowa, która pod tym względem plasuje się w pierwszej dziesiątce.
Buntuje się świat finansów
Na przekór węglowym planom Chin, Korei Płd. i innych zaczyna coraz szerzej działać sektor finansowy. Tylko od grudnia 2018 r. 19 banków zobowiązało się do zaprzestania bezpośredniego finansowania nowych elektrowni węglowych, a 21 zaprzestało finansowania nowych kopalń węgla. W ten sposób udało się zablokować niektóre projekty węglowe w Indonezji. A reprezentanci wietnamskiej elektrowni Quang Tri–2 na poważnie myślą o jej przebudowie — w kierunku odnawialnych źródeł energii.
Finansowy odwrót od inwestycji węglowych widać też jak najbardziej w Polsce. Bodaj pierwszy sygnał dał mBank.
Tym samym kierunkiem postanowili podążać ING Bank Śląski, czy Santander Bank Polska. Zmiany nastawienia nie omijają też Pekao S.A., który miał tworzyć swego czasu fundusz węglowy. Tak chciał były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Ale Tobiszowski jest już w Parlamencie Europejskim, a Pekao z kolei coraz bliżej do OZE. Nie tak dawno udzieli kredytu na budowę największej lądowej farmy wiatrowej w Polsce.