A to niespodzianka! Wszyscy spodziewali się spadku, a inflacja poszła w górę
Według szybkiego szacunku GUS inflacja w czerwcu 2020 r. wzrosła o 3,3 proc. rok do roku i 0,7 proc. w ujęciu miesięcznym. Ceny poszły w górę, bo producenci i dostawcy usług próbują odrobić straty wywołane przymusowym przestojem od marca do maja. A konsumenci płacą, bo wciąż mają pieniądze.

Dlaczego dane Głównego Urzędu Statystycznego to niespodzianka? Otóż ekonomiści spodziewali się, że ceny towarów i usług w czerwcu wzrosły w ujęciu rocznym o 2,8 proc., a w porównaniu do poprzedniego miesiąca o 0,2 proc.
Co się stało, że ceny poszły w górę?
Ekonomiści mBanku napisali, że trwa festiwal przerzucania covidowych kosztów bezpieczeństwa na konsumenta.
Dobrze to widać w turystyce, która mocno ucierpiała w wyniku przestoju. Teraz hotele i restauracje mocno podniosły ceny, ale klientów, którzy też mają dość przymusowego uziemienia, to nie zniechęca:
Co jest złego w spadających cenach?
Większość ekonomistów spodziewała się, że utrzymujący się od kilku miesięcy trend spadkowy nadal będzie trwał, aż doprowadzi do deflacji.
W przeciwieństwie do konsumentów, których może cieszyć, że za te same pieniądze mogą pozwolić sobie na więcej tego samego towaru albo usług, deflacja uderza w producentów, a gdy jest głęboka i utrzymuje się zbyt długo, może wywołać falę bankructw, wpędzając gospodarkę kraju w poważny kryzys.
Rośnie wówczas bezrobocie, konsumenci mają mniej pieniędzy i wcale się nie cieszą, że jest taniej niż wtedy, gdy mogli sobie pozwolić na więcej.