Kopalnie na dnie, a umowy wciąż nie ma. Górnicy straszą rząd wybuchem potężnego konfliktu
W tym tygodniu strona rządowa z górnikami ma spotkać się jeszcze parę razy. Celem jest podpisanie umowy społecznej, którą jeszcze na koniec musi klepnąć Bruksela. Dzisiaj jednak wśród rozmówców z jednej i drugiej strony ze świecą szukać tych, którzy mogą zaproponować realny termin zakończenia tych negocjacji. Jakby polskie górnictwo miało nadmiar czasu, którego przecież nie ma wcale.
Dzisiaj ma spotkać się zespół ds. pomocy publicznej, a w czwartek zespół ds. transformacji energetycznej. Od teraz rząd rozmawia z górnikami na bieżąco. Ale atmosfera negocjacji wcale nie musi być tak dobra, jak prawie wszyscy próbują o tym przekonać. Inaczej można byłoby mówić o potencjalnym terminie ich zakończenia i podpisaniu umowy społecznej. Tymczasem tak rząd, jak i górnicy od pytań o konkretne daty uciekają jak tylko mogą.
Czyste technologie węglowe oraz osłony socjalne dla górników - takie były oficjalnie główne tematy podjętych w poniedziałek rozmów między rządem a górnikami. Wszyscy powtarzają w kółko, że zależy im na czasie. Bo po tych ustaleniach jeszcze trzeba będzie prosić o zgodę Komisję Europejską na przedstawiony model transformacji górnictwa, co zresztą uzgodniono w porozumieniu z 25 września 2020 r. Tylko wtedy będzie można publicznymi pieniędzmi wyciągać przemysł wydobywczy z dna. Na początku mają to być nawet 2 mld zł rocznie, co tylko pokazuje w jakiej kiepskiej kondycji jest górnictwo. Zresztą branża od stycznia do listopada ubiegłego roku wygenerowała 3 mld 843,2 mln zł straty netto.
Górnictwo: umowa społeczna w marcu?
Poniedziałkowe spotkanie nie zakończyło się żadnym przełomem. Podano tylko informacje, że rozmowy będę kontynuowane w tym tygodniu. Najgorsze, że dzisiaj nikt nie jest na tyle odważny, żeby stwierdzić, kiedy mają szansę się zakończyć. Termin podpisania umowy społecznej jest kolejny raz przekładany w czasie. Pierwotnie przecież Ministerstwo Aktywów Państwowych mówiło o grudniu 2020 r. Potem wskazywano na luty, a teraz nawet marzec nie jest taki pewny.
Wszystkie rozmowy zawsze muszą mieć koniec, ale nie odpowiem, czy to będzie dziś, czy jutro –
– mówi wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.
I przyznaje, że nie do końca wiadomo, czy w marcu uda się umowę podpisać
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że o ile data podpisania umowy społecznej dla całej transformacji polskiego górnictwa może tak istotna nie jest, o tyle może okazać się decydująca dla największej spółki węglowej w UE – Polskiej Grupy Górniczej (PGG).
W PGG patrzą na kalendarz i płaczą
Czas nagli przede wszystkim PGG. Zarząd spółki miał w ostatnim czasie poprosić związkowców o możliwość wypłacenia 14. pensji w ratach. Ci na to nie przystali. Pieniądze wypłacono na czas, ale z pensjami za kwiecień może być już kłopot. Zresztą rząd o tych możliwych kłopotach musi wiedzieć. Górnicy dokładnie je zdefiniowali w liście z początku lutego do wicepremiera i szefa aktywów państwowych Jacka Sasina.
Polska Grupa Górnicza może utracić płynność finansową i Śląsk stanie się miejscem potężnego konfliktu społecznego
– ostrzegali związkowcy.
Rodząca się w bólach umowa społeczna między rządem a górnikami to coś, na co ciągle czekają też w Polskim Funduszu Rozwoju. Paweł Borys, szef PFR, od miesięcy powtarza, że pomoc w ramach tarcz antykryzysowych dla PGG jest przewidziana. Ale pod warunkiem, że spółka przedstawi plan restrukturyzacji. Zalążkiem tegoż ma być właśnie umowa społeczna. Wtedy, zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli PFR, dla PGG mają otworzyć się drzwi dla pożyczki płynnościowe i preferencyjnej. Inna sprawa, że środki stąd pochodzące nie będę zbyt dużo większe od straty PGG za 2020 r., która szacowana jest co najmniej na ok. 2 mld zł.
Pieniędzy i tak zabraknie w czerwcu
O fatalnej sytuacji finansowej PGG kolejny raz do premiera Mateusza Morawieckiego oraz do posłów Prawa i Sprawiedliwości napisał list otwarty Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ „Sierpień 80”. W nim czytamy o tym, że tak naprawdę nie ma większego znaczenia, czy PFR wnioskowane pożyczki udzieli PGG, czy nie.
W PGG pieniędzy wystarczy do marca, i jeśli spółka nie otrzyma obiecanej przez rząd pomocy covidowej, to już w kwietniu zabraknie na wynagrodzenia. Jeśli pomoc tę otrzyma, pieniędzy zabraknie w czerwcu
– wskazuje Ziętek.
W liście znalazły się też pretensje do premiera Morawieckiego o bezkrytyczne realizowanie „katastrofalnej polityki klimatycznej” UE. „Choć obiecywał coś dokładnie przeciwnego” - zauważa szef „Sierpnia 80”. W podobny tonie od miesięcy wypowiadają się też koalicjanci PiS - członkowie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych, uważa że zgoda na politykę klimatyczną UE w obecnym kształcie kłóci się z program PiS, gdzie mowa jest o konsekwentnym przeciwdziałaniu rozwiązaniom dla Polski i Polaków niekorzystnych, m.in. tych w polityce energetycznej.
Tymczasem nowy cel klimatyczny, zakładający redukcję emisji już nie na poziomie 40, a 55 proc. jest absolutnie dla nas niekorzystny
– nie ma cienia wątpliwości minister Kowalski.