Biedronka rusza z nową odsłoną szalenie popularnej akcji lojalnościowej. Po gangach „świeżaków” i „słodziaków” przyszedł czas na „fajniaki”. Sieć dyskontów chce „przekazać najmłodszemu pokoleniu, że natura jest bezcenna i warto o nią dbać”. To pewnie dlatego jednym z „fajniaków” jest... Smog Stefek.
„Tato, dorzuć do pieca, zrób Stefka”. Nie wiemy, jak dzieci zareagują na nowe pluszowe zabawki, ale jeśli je pokochają, a przynajmniej uznają, że wszystkie są bardzo „fajne”, to zapowiadany przez sieć efekt edukacyjny akcji może okazać się odwrotny do zamierzonego... Najpierw może o samej akcji.
Już od 27 sierpnia w sklepach Biedronki będzie można zbierać naklejki, które będzie można wymieniać na nowe pluszowe zabawki. Wydasz 50 zł – dostaniesz jedną naklejkę. Gdy uzbierasz 60 naklejek, dostaniesz za darmo jednego fajniaka. Przy 40 naklejkach trzeba będzie zapłacić za niego 19,99 zł.
Cały gang za 30 tys. zł
Czas na szybki rachunek. Jeśli naklejkę dostaniemy za wydane 50 zł, a trzeba ich uzbierać 60, to oznacza to, że jeden fajniak będzie od nas wymagał wydania w Biedronce 3000 zł. Jeśli ulegniemy naciskom naszych pociech i zgodzimy się na skompletowanie całego „gangu”, w sieci dyskontów zostawimy, uwaga, 30 tys. zł.
Na szczęście niektóre zakupy będą premiowane większą liczbą naklejek. Za wydanie 50 zł dostaniemy aż 5 naklejek, jeśli spełnimy określone warunki: mamy kartę Moja Biedronka, kupujemy co najmniej jedno warzywo lub owoc, lub kupujemy produkty z oferty specjalnej. Niestety nie znamy szczegółów, bo regulamin nie został jeszcze opublikowany na stronie sieci.
„Kontynuujemy zapoczątkowaną wiele lat temu dbałość o właściwą rolę warzyw i owoców w diecie najmłodszych i aktywne wspieranie polskiej gospodarki, kładąc przy tym silny nacisk na przyrodę, przy jednoczesnym utrzymaniu formy edukacji poprzez zabawę” – pisze Biedronka.
Tu chodzi o polską gospodarkę
„Dodakowy benefit” ma być też przyznawany – jak wskazuje sieć – za nabycie produktów „tworzących wartość dla polskiej gospodarki”. O co tu chodzi? Oddajmy głos przedstawicielowi Biedronki.
Zdecydowaliśmy się promować dodatkową naklejką takie towary, które tworzą wartość dodaną dla polskiej gospodarki: są produkowane lub modyfikowane w Polsce, gwarantują miejsca pracy w naszym kraju i wspierają jego rozwój
– wyjaśnia Maciej Łukowski, dyrektor handlowy sieci Biedronka i członek zarządu sieci.
Podkreśla, że dla Biedronki to nie pierwsza inicjatywa wspierania polskich dostawców. „Nasza sieć robi to konsekwentnie od 25 lat, wierzymy, że rozwój polskiej gospodarki to korzyść dla nas wszystkich” – przekonuje Łukowski.
Naklejki będzie można zbierać do 18 listopada, a maskotki będzie można odbierać do 2 grudnia 2020 r. lub do wyczerpania zapasów.
Niefajny fajniak. Czego nie rozumiesz?
A co z tą edukacją? „Fajniaki w przystępny sposób pokazują dzieciom, że ekologia jest ważna, odkrywanie przyrody uczy i jest piękne, a wszyscy możemy przy tym pomagać we wzmacnianiu polskiej gospodarki” – tłumaczy sieć.
Same maskotki to trochę za mało, więc Biedronka będzie rozdawać książki o fajniakach za uzbieranie 15 naklejek. Ma to być „książka o przygodach Gangu, w której dzielne Fajniaki pomagają rozwiązywać ekologiczne problemy”.
Fakt, że część tych problemów to sprawka pewnego Fajniaka imieniem Stefek, ale nie będziemy zdradzać wszystkich szczegółów
– kusi Biedronka.
Niby „fajniak”, ale jednak niefajny, bo sprawiający problemy. Miejmy nadzieję, że ten edukacyjny przekaz będzie dla dzieci czytelny.
Aktualizacja: biuro prasowe Biedronki przesłało nam odpowiedź na ten tekst:
Żałujemy, że tak odebrał Pan Stefka, który dla wielu odbiorców już teraz jest ulubionym Fajniakiem. „Gang Fajniaków” ma mobilizować do proekologicznego działania, a smog to jedno z tych negatywnych zjawisk, o których także warto rozmawiać. Poza tym wprowadzenie takiej postaci sprawia, że akcja książki staje się jeszcze bardziej dynamiczna i nie brak jej humoru, a obecność Stefka czyni całą akcję fajniakową jeszcze ciekawszą. Jaka jest prawdziwa rola i intencje Stefka, wyjaśnia książka „Gang Fajniaków i miasto marzeń”.