REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Pieniądze

Frankowicze jak trędowaci. Sąd Najwyższy nie podejmie decyzji, sędziowie się wystraszyli

Zaplanowane na 13 kwietnia posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, które miało być przełomem w sporze frankowym, znów się nie odbędzie. Właśnie zostało przełożone na 11 maja. Po pierwsze z powodu politycznego konfliktu pomiędzy starymi i nowymi sędziami. Po drugie SN może chcieć zaczekać na wyrok TSUE 29 kwietnia, żeby nie brać na siebie odpowiedzialności za konsekwencje całego tego bałaganu.

09.04.2021
11:45
Frankowicze jak trędowaci. Sąd Najwyższy nie podejmie decyzji, sędziowie się wystraszyli
REKLAMA

Przez wiele miesięcy frankowicze czekali na 25 marca. To wtedy miała zebrać się Izba Cywilna Sądu Najwyższego, żeby dopowiedzieć na sześć kluczowych w sporze o kredyty frankowe pytań. Posiedzenie zostało odwołane, oficjalnie ze względu na zakażenie koronawirusem I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej.

REKLAMA

Nieoficjalnie mówiło się o konflikcie pomiędzy starymi a nowymi sędziami Sądu Najwyższego. Ci starzy nie chcą orzekać wspólnie z nowymi, powołanymi na zasadach wprowadzonych przez PiS, bo uznają ich za powołanych nielegalnie.

Posiedzenie zostało ostatecznie przesunięte na 13 kwietnia, a więc już najbliższy wtorek. Okazuje się jednak, że i ono się nie odbędzie. Powód oficjalny? Przyczyny epidemiczne. Znowu.

"Rozstrzygnięcie zagadnień prawnych przedstawionych we wniosku PPSN jest kwestią niezwykle doniosłą społecznie i mającą ogromne znaczenie dla właściwego funkcjonowania sądów powszechnych. Nie można jednak tracić z pola widzenia troski o zdrowie i życie ludzkie. Biorąc natomiast pod uwagę liczebność pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego (28 osób, które muszą być jednocześnie obecne na sali rozpraw) oraz ograniczenia lokalowe, posiedzenie w dniu 13 kwietnia nie mogłoby odbyć się z zachowaniem wystarczająco bezpiecznych warunków"

- czytamy w komunikacie SN.

Nowy termin to 11 maja.

Starzy sędziowie wezmą to na siebie? Frankowicze będą zawiedzeni

I znowu prawdopodobnie to tylko przykrywka. Jak pisze „Rzeczpospolita”, pojawiają się spekulacje, że przynajmniej na część z sześciu pytań dotyczących kredytów we frankach odpowie niecały skład Izby Cywilnej, jak to miało być pierwotnie, ale tylko siedmioosobowy i to złożony ze starych sędziów, a ich posiedzenie zaplanowane jest już na 15 kwietnia.

To byłaby prawdopodobnie zła wiadomość dla frankowiczów, bo krążą plotki, że starzy sędziowie są im mniej przychylni.

Z drugiej strony polityka może być problemem również, jeśli dojdzie do podjęcia uchwały w pełnym składzie Izby Cywilnej, bo można wyobrazić sobie, że uchwała, za którą stoją również nowi sędziowie, może być podważana. Skoro legalność ich wyboru dla wielu jest wątpliwa, wątpliwe mogą być też decyzje z ich udziałem.

Lepiej stanąć z boku i poczekać na kolejne orzeczenie TSUE

A na to wszystko nakłada się jeszcze TSUE, który 29 kwietnia ma podjąć kolejną uchwałę ważną dla frankowiczów. Sędziowie w Polsce mogą po prostu chcieć umyć ręce, przynajmniej częściowo, czekając na to, co powie europejski Trybunał. Zresztą SN napisał to właściwie wprost w komunikacie przesuwającym posiedzenie:

"Zagadnienia prawne przedstawione przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego do rozstrzygnięcia składowi całej Izby Cywilnej dotyczą wprawdzie interpretacji prawa krajowego, do dokonywania której wyłącznie uprawnione są sądy krajowe, jednak wyrok TSUE może tworzyć istotny kontekst interpretacyjny dla odpowiedzi na niektóre spośród pytań zawartych we wniosku pierwszego prezesa SN. Z tych względów, uzasadnione jest przesunięcie terminu rozpatrzenia wniosku pierwszego prezesa SN tak, aby przy podejmowaniu decyzji w zakresie interpretacji prawa krajowego uwzględnić można było również interpretację unormowań europejskich, której ma dokonać TSUE." 

W ten sposób SN zrzucił z siebie część odpowiedzialności, a ta rzeczywiście jest ogromna, bo korzystne dla frankowiczów orzeczenie SN stałoby się tsunami dla sektora bankowego w Polsce i z całą pewnością nie wszystkie banki w Polsce by przetrwały ten kataklizm.

Mec. Barbara Garlacz, od lat reprezentująca frankowiczów w sądzie, podkreśla w rozmowie z PAP, że po wyroku TSUE orzeczenie Sądu Najwyższego byłoby wręcz zbędne. Jej zdaniem wcześniejsze wyroki TSUE właściwie rozwiewają wątpliwości, które zostały postawione przed SN w czterech pierwszych pytaniach zadanych Izbie Cywilnej przez I Prezes SN. Orzeczenie TSUE zaplanowane na 29 kwietnia powinno rozwiązać sprawę pytania piątego i szóstego.

Przypomnijmy te pytania:

  1. Czy w razie, gdy sposób określenia kursu waluty obcej zostanie uznany za niedozwolony zapis w umowie można go zastąpić innym sposobem określania kursu (np. średnim kursem NBP)?
  2. Jeśli nie, czy w takim razie umowa kredytu indeksowanego do waluty obcej pozostaje ważna w zakresie pozostałych zapisów?
  3. Czy w takim wypadku umowa kredytu denominowanego w walucie obcej pozostaje ważna w zakresie pozostałych zapisów?
  4. A jeśli umowa jest nieważna lub bezskuteczna, czy powstają odrębne roszczenia z tytułu nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron (bank oddaje klientowi zapłacone już raty, a klient pożyczony kapitał), czy też powstaje jedno roszczenie – ten, kto ostatecznie jest winny pieniądze drugiej stronie po rozliczeniu środków oddaje pieniądze.
  5. Jeśli umowa jest nieważna lub bezskuteczna z powodu niedozwolonego charakteru niektórych jej postanowień, czy bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od chwili ich wypłaty.
  6. Czy banki mogą żądać wynagrodzenia z tytułu korzystania z ich pieniędzy przez kredytobiorców?
REKLAMA

W mojej ocenie tej uchwały nie będzie (uchwały SN - przyp.red.), a po orzeczeniu TSUE 29 kwietnia 2021 roku w zasadzie stanie się ona zbędna. W takim jednak wypadku frankowicze będą zmagać się z tymi sądami, które uważają, że orzecznictwo TSUE ich nie wiąże

– twierdzi mec. Garlacz.

No i tak będziemy oglądać tę telenowelę jeszcze przez lata.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA