Dwóch Chińczyków ukradło Apple ściśle tajne dane. Teraz chcą… „zobaczyć się z rodziną”
Pielęgnowanie więzi rodzinnych to bardzo ważna sprawa. Nie zawsze jednak spotyka się ze zrozumieniem. Tak może się stać, gdy próbujesz odwiedzić swoich braci i rodziców z teczką pełną poufnych materiałów wyniesionych z siedziby Apple. A, no i w dodatku pochodzisz z Chin.
Apple oskarżył dwóch byłych pracowników – Xiaolanga Zhanga i Jizhonga Chena o kradzież tajemnic firmy. Obaj mężczyźni mieli wejść w posiadanie 2 tys. plików z danymi dotyczącymi programu rozwoju autonomicznych samochodów o nazwie Project Titan. Znajdują się w nich zdjęcia tajnych baz danych, schematy, diagramy i wykresy. Wszystko, czym gigant z Cupertino bardzo nie chciałby dzielić się z konkurencją.
Problem Apple polega na tym, że Zhang i Chen nie zostali oskarżeni o szpiegostwo. Będą sądzeni za kradzież własności intelektualnej. Dzięki temu po wpłaceniu kaucji obaj cieszą się wolnością.
Amerykańska korporacja boi się jednak, że Chińczycy postanowią nieco jej nadużyć i przy pierwszej lepszej okazji czmychną do ojczyzny. Ciekaw, co ci panowie mogliby zrobić w ojczyźnie Xiaomi, Huawei czy Baidu z tajnymi danymi Apple?
Wartości rodzinne
Być może chodzi o to, że jak dowodził adwokat Daniel Olmos, obaj chcieliby odwiedzić swoje rodziny. Zhang został aresztowany w ubiegłym roku na lotnisku w San Jose tuż przed wejściem na pokład samolotu lecącego do Chin. Chen został złapany w styczniu na dworcu kolejowym w drodze na międzynarodowe lotnisko w San Francisco. Stamtąd chciał udać się do ojczyzny. Wszystko się więc zgadza.
Przedstawiciele Apple nie są jednak do końca zadowoleni tymi wyjaśnieniami. Boją się, że jego byli pracownicy uciekną przed procesem do Chin, a urzędnikom federalnym trudno będzie namówić ich na dobrowolny powrót. Być może chodzi o to, że znów musieliby przeżywać rozłąkę z rodziną. Korporacja pozostaje jednak bezduszna.
Stanowisko Apple
Własność intelektualna Apple jest podstawą naszej innowacyjności i rozwoju
– pisze w oświadczeniu.
I prosi teraz o dokładniejsze monitorowanie ruchów oskarżonych pracowników - donosi Reuters. A trochę tego monitorowania będzie, bo pierwsze przesłuchanie zaplanowano dopiero na luty 2020 r.