Kiedy premier wiosną ogłosił, że zabierze się w końcu za ten znienawidzony przez was WIBOR i go zlikwiduje, chciał sprawić wrażenie, że zrobi wam dobrze i powinniście się ucieszyć. To od początku był kapiszon, ale teraz widać jak na dłoni, że likwidacja WIBOR-u i zastąpienie go innym wskaźnikiem nic wam nie da. Jeszcze kilka miesięcy temu, owszem, nowa stawka była dużo niższa niż WIBOR. Ale w międzyczasie po cichutku z nim się zrównała.
Koniec WIBOR-u został ogłoszony przez premiera w kwietniu. Szef rządu przedstawił to w ten sposób, że właśnie rusza na ratunek kredytobiorcom cierpiącym z powodu podwyżek stóp procentowych. Przygotowanie akcji ratunkowej wymaga czasu, więc to koło miało zostać rzucone dopiero od 1 stycznia 2023 r. Do tego czasu miał zostać opracowany nowy wskaźnik referencyjny, który zastąpi WIBOR.
Co to da? Premier obiecywał, że nowa stawka będzie o wiele korzystniejsza dla kredytobiorców. A jak banki wspólnie z GPW Benchmark nie streszczą się, żeby nowy wskaźnik opracować, dostaną po łapach i rząd nakaże zamianę WIBOR-u na stawkę POLONIA.
Dlaczego to miało zmotywować banki? Był 25 kwietnia rano. WIBOR 3M wynosił 5,74 proc., a POLONIA 4,1 proc. Różnica to aż 1,64 pkt proc., więc było się, o co bić.
Co by to oznaczało dla wysokości rat? Gdyby stawka WIBOR została zastąpiona stawką POLONIA w dniu, w którym premier po raz pierwszy o tym wspomniał, w modelowym kredycie na 300 tys. zł na 30 lat rata spadłaby z 2150 zł do nieco ponad 1,8 tys. zł, czyli o 350 zł.
Następca WIBOR-u zrobił szał wiosną
GPW Benchmark rozpoczął zatem prace nad nowymi wskaźnikami, które mogłyby zastąpić WIBOR. Już w maju wyciekły pierwsze informacje, że WIBOR może zastąpić WIRD (Warszawski Indeks Rynku Depozytowego) albo WIRF (Warszawski Indeks Rynku Finansowego). Wówczas stawiano raczej na WIRD.
Wtedy różnica pomiędzy WIBOR-em a nowymi potencjalnymi jego następcami była ogromna. 17 maja WIBOR 3M wynosił 6,44 proc., WIRD 4,6455 proc., a WIRF 4,7924 proc. Kto ogarnia odrobinę ten temat, od razu zwróci mi uwagę: hola! Przecież WIBOR pokazujesz trzymiesięczny, a stawki WIRD i WIRF jednodniowe tudzież ON (overnight). Racja, WIBOR ON tego dnia też był niższy, wynosił 5,04 proc., różnica jest więc duża.
Tylko że w umowach kredytów hipotecznych, a o nie nam chodzi, nie stosuje się WIBOR ON tylko 3M lub 6M. I w przypadku nowych wskaźników też będą stosowane te terminowe: trzy lub sześciomiesięczne. Różnica polega na tym, że WIBOR terminowy odzwierciedla przyszłość, a nowe stawki – przeszłość. To powoduje, że w czasie, kiedy przewiduje się dalszy wzrost stóp procentowych WIBOR terminowy jest wyższy niż ON, a nowe stawki WIRD czy WIRF byłyby wręcz niższe niż ON. Różnica więc rośnie.
Latem korzyść z likwidacji WIBOR-u stopniała
Dziś już wiemy, że WIBOR od 2023 r. zastąpi WIRF. Tak wyszło podczas konsultacji społecznych z instytucjami finansowymi, co zostało ogłoszone 1 sierpnia. Tak się składa, że WIRF jest odrobinę wyższy niż WIRD, więc to korzystniejsze rozwiązanie dla banków.
Ale zobaczcie, co stało się w międzyczasie z tymi nowymi potencjalnymi wskaźnikami. Okazuje się, że obecnie WIRF ON wynosi już 6,23 proc. (dane z 22 sierpnia 2022 r.), a tymczasem WIBOR 3M 7,06 proc. - różnica to już jedynie 0,83 pkt proc., a jeszcze 17 maja wynosiła 1,65 pkt proc., jest więc już mniejsza o połowę.
Zanim nowy indeks faktycznie wejdzie w życie w styczniu 2023 r. pod warunkiem, że nie będzie opóźnień, ta różnica jeszcze się zmniejszy, bo prawdopodobnie będziemy mieli już za sobą cykl podwyżek stóp, WIBOR może więc już lekko spadać, a za to indeks WIRF nie będzie stosowany jako stawka ON, czyli dzienna, bo ta za bardzo się waha, ale jako średnia z ostatnich miesięcy.
Wygląda na to, że nawet tzw. spread korygujący, który prawdopodobnie mógłby zniwelować kredytobiorcom korzyść z różnicy pomiędzy starym WIBOR-em a nowym WIRF-em, nie będzie już potrzebny. I tak kredytobiorcy na tej zmianie wcale nie zaoszczędzą.
Rezygnujemy z WIBOR-u w fatalnym momencie
Moment jest akurat taki, że zamiana wskaźników to dla kredytobiorców zamiana siekierki na kijek. Bo kiedy stopy procentowe zaczną spadać, to dyskontowanie przyszłości będzie w cenie, a przeszłości przyniesie straty. WIBOR jako wskaźnik, który pokazuje oczekiwania co do wysokości przyszłych stóp procentowych, w końcu stanie się niższy niż same stopy.
Tymczasem nowy wskaźnik, na który prawdopodobnie dopiero co przejdziemy, będzie odzwierciedlał koszt pieniądza z przeszłości, a więc wtedy, kiedy stopy byłyby wyższe, bo przed ich obniżkami.
I tak populistyczna obietnica polityków, którzy postanowili ręcznie sterować rynkiem, upodobni się do stania w kolejce do kasy w zatłoczonym supermarkecie przed Świętami. Znacie to? Stajesz w jednej kolejce i masz wrażenie, że wybrałeś tę najwolniejszą. Zmieniasz kolejkę do kasy obok, bo biegnie zdecydowanie szybciej. Ale właśnie w momencie, kiedy ją zmieniać, twoja stara kolejka rusza, a nowa staje w miejscu.