PIT, składki na ZUS i na NFZ to nie wszystko. Mówimy o wszystkich opłatach, które z pensji netto w ciągu miesiąca ponosi każdy z nas. Płacimy przecież akcyzę za paliwo na stacji benzynowej, VAT w cenie chleba, podatek od nieruchomości.

Od razu odpowiem wam na tytułowe pytanie: 57 proc. zarobków brutto - tyle wam zostaje, pozostałe 43 proc. to różne obciążenia podatkowe. Dużo? Tak, bo zostało to policzone z aptekarską precyzją. I nic dziwnego, bo policzyła to fundacja Warsaw Enterprise Institute, która reprezentuje poglądy bardzo liberalne, czasem może nawet libertariańskie, co w skrócie oznacza: podatki to zło.
Wielu was pewnie się z tym zgodzi, ale to światopogląd, a nie prawda objawiona.
Tak na marginesie, WEI trochę przesadza w tej aptekarskiej precyzji, żeby nie powiedzieć, że „naciąga”, ale o tym za chwilę.
Ile przeciętny Polak płaci na państwa?
WEI wykonał sporo pracy, żeby pokazać, jak wiele kosztuje nas utrzymanie państwa, więc opowiem wam o tych obliczeniach. Ale nie byłabym sobą, gdybym najpierw nie zrobiła jednego kluczowego zastrzeżenia: pamiętajcie, że fiskus nie zabiera tych pieniędzy, żeby kupić dyrektorowi urzędu skarbowego nowego Bentleya, ale po to, żeby z nich finansować szkoły, budowę dróg, utrzymanie policji i wojska itd., a więc usług dla nas wszystkich.
A teraz to po kolei. Wydawałoby się, że z pensji brutto płacimy zaliczkę na podatek PIT 12 proc., ale po odliczeniach realnie 6 proc., do tego składki na ZUS (13,71 proc. pensji brutto) i składkę zdrowotną (9 proc.). Po tych opłatach na życie zostaje 72 proc. wypracowanego wynagrodzenia netto.
Inaczej mówiąc, ze średniej pensji miesięcznej w wysokości 8181,72 zł najpierw pracodawca odlicza 2274 zł, zostaje więc 5618 zł pensji netto.
Ale to dopiero początek, bo z tego potem pobierane są m.in podatki pośrednie na przykład VAT w takim przeciętym koszyku konsumpcyjnym przeciętnego Polaka to 775 zł miesięcznie. Do tego akcyza - 200,72 zł, cło - 15,22 zł, podatek PCC - 9,22 zł i wasz ukochany podatek Belki - 23,47 zł.
Łącznie to w takim modelowym portfelu przeciętnego Polaka kolejne 1024 zł, które zabiera miesięcznie fiskus.
Więcej wiadomości na temat podatków można przeczytać poniżej:
I to nie koniec, bo potem wjeżdżają jeszcze podatki i opłaty lokalne:
- podatek od nieruchomości - 10 zł;
- opłata za odpady komunalne (woda, śmieci) - 45 zł;
- podatek od psa - 0,5 zł;
- opłata parkingowa - 6,97 zł
- abonament RTV - 27 zł;
- opłata miejscowa i uzdrowiskowa - 24,5 zł;
- opłaty skarbowe i sądowe - 4,67 zł;
Łącznie to kolejne 119 zł miesięcznie.
Masz samochód? No to WEI jeszcze dolicza obowiązkowe ubezpieczenie OC (38,62 zł); obowiązkowy przegląd pojazdu, rejestracja pojazdu, rejestracja zmiany właściciela, podatek od używania samochodu służbowego - to wszystko łącznie kolejne 48,1 zł miesięcznie.
I jeszcze należy doliczyć podatki sektorowe jak podatek cukrowy, podatek od gier i hazardu czy opłatę paliwową i emisyjną - łącznie kolejne 19 zł.
WEI podlicza, że łącznie tych wszystkich obciążeń miesięcznie przeciętny Polak ma w wysokości 3494 zł, a więc całkowite obciążenia podatkowe wynoszą 43 proc., „niemal połowa pensji” - pisze fundacja.
Do połowy jeszcze kawałek, ale zostawmy to.
Czy muszę wam mówić, że te wyliczenia są jednak trochę naciągane czy sami już to widzicie? Bo dlaczego niby opłata za ścieki czy wywóz śmieci uznana jest za podatek czy opłatę należną fiskusowi, skoro płaci się tu za konkretną usługę komunalną i to w dodatku w przypadku ścieków według indywidualnego zużycia m3 wody? Równie dobrze można by doliczyć średnie wydatki przeciętnego Polaka na krawcową, która skraca spodnie.
Albo co tam robi obowiązkowe OC za samochód? Owszem, państwo wymusza prawem tę opłatę, ale przecież trafia ona do firm ubezpieczeniowych, a nie do kasy państwa.
Wymarzony system podatkowy?
Wnioski fundacji są jednak proste: polski system podatkowy jest zbyt skomplikowany, podatki i opłaty trzeba więc obniżyć, a część zlikwidować. Jak eksperci WEI wyobrażają sobie wymarzony system podatkowy?
WEI postuluje, aby:
- opodatkowanie płac wynosiło jednolite 23,5 proc. od funduszu płac;
- dla jednoosobowych działalności gospodarczych i małych spółek ryczałt od 1,5 do 17 proc., przy średnim poziomie 10 proc.;
- podatek przychodowy dla instytucji finansowych i przedsiębiorstw – odpowiednio 0,5 i 1,5 proc.;
- podatek od dywidendy 23,5 proc.;
- VAT ujednolicony do stawki 17,75 proc., plus dodatkowe 2 proc. przeznaczone na zbrojenia.
Ciekawe, że tyle w tych propozycjach zmian dla JDG i w ogóle dla firm, ale w powyższych wyliczeniach obciążeń akurat nie było tam ani słowa o tym, jak bardzo są one obciążone przez fiskusa, wszystko dotyczyło przecież Kowalskiego na umówię o pracę.
Z tym spostrzeżeniem was zostawię, zróbcie z nim, co chcecie.