Awaria w Czajce to pole do popisu dla tej polskiej firmy. Usunęła ze ścieków 90 proc. bakterii
Awaria w warszawskiej oczyszczalni Czajka z jednej strony była i wciąż jest dużym wyzwaniem dla władz Warszawy. Z drugiej stanowi niezły pretekst do napisania kilku słów o innowacyjnej polskiej technologii, która posłużyła do minimalizowania skutków katastrofy.
Fot. Wofil
Informacja o awarii oczyszczalni została podana w środę. Już kilka godzin później na miejscu zdarzenia pojawiły się urządzenia polskiej firmy Wofil. Dlaczego akurat jej? Bo Wofilowi udało się stworzyć rozwiązanie, które jest unikalne na skalę światową.
Polska firma przywiozła do stolicy urządzenia SPID (Mobilny System Płukania i Dezynfekcji Ozonem), które wytwarzają roztwór odgazowanej wody wysokoozonowanej.
Efekty ozonowania ścieków
Polska firma chwali się, że dzięki jej interwencji udało się usunąć 90 proc. bakterii ze ścieków wpuszczanych do Wisły, a dodatkowo zawartość tlenu zwiększyła się o 300 procent.
Wofil jest znany w branży nie od dzisiaj – jego historia liczy 20 lat. O rewolucji, jakiej dokonuje, już niemal dekadę temu pisała "Polityka", nazywając Muszańskiego „królem ozonu”. Kryniczanie nauczyli się uzdatniać wodę do picia bez użycia chemii, za pomocą wody i prądu.
Innowacja od Wofilu
Poza branżą wodociągową i ściekową technologia firmy Wofil stosowana jest w branżach: spożywczej, basenowej i chemicznej . Dążąc do ciągłego rozwoju, stale prowadzi prace badawcze związane z zastosowaniem i skutecznością technologii – to całość informacji, jakie można wydobyć od firmy Muszańskiego na temat jej kontrahentów.
Szerszej publiczności jest jednak nieznany, być może ze względu na dość specyficzną niszę, w której się obraca. W warszawskim kolektorze pracują dzisiaj urządzenia wypożyczone z wodociągów w Jaworznie, Zabrzu, Gliwicach, Opocznie i Tczewie. To tylko część miast, które na co dzień korzystają z systemu ozonowania Wofilu. Na czym polega jego wyjątkowość?
Firma podkreśla, że standardowe systemy ozonowania mają bardzo duże rozmiary, są ciężkie i trudne do przeniesienia z miejsca na miejsce. W przypadku stolicy interwencja nie byłaby więc możliwa do przeprowadzenia ot tak, z dnia na dzień.
Awaria jest więc świetnym momentem, by wszem wobec pochwalić się polską technologią. Szkoda tylko, że rząd, zamiast ją promować, zajmuje się straszeniem warszawiaków katastrofą ekologiczną, co wytknęła w swoim tekście Joanna Solska z "Polityki".
A przecież nie jest tak, że politycy z obozu rządzącego o Wofilu do tej pory nie słyszeli. Wręcz przeciwnie – polska firma została nawet wyróżniona.