Rahim Blak chce być potentatem polskiej fotowoltaiki. Jego startup pozyskał 10 mln zł na ekspansję
Copernic chce zbudować 1000 farm o mocy 1 GW do 2030 roku. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć odmowy w realizacji inwestycji, wynikające z niedostarczenie szybkiego rozwoju sieci przesyłowych.
Każdy Polak w przeliczeniu na osobę produkuje 9 ton dwutlenku węgla rocznie. To o połowę więcej niż przeciętny Szwed. Wyprzedzamy również daleko Węgrów czy Chińczyków. Tak wysoką pozycję zawdzięczamy głównie energetyce opartej o węgiel. Co ciekawe za aż 10 proc. emisji odpowiada jedna elektrownia – bełchatowska.
Świat musi ograniczyć emisje, aby sprostać celom klimatycznym i zatrzymać globalne ocieplenie. Jednym z pomysłów jest koncentracja na odnawialnych źródłach energii, a zwłaszcza na pozyskaniu jej ze Słońca.
W Polsce trwa boom na fotowoltaikę. To najdynamiczniej rozwijający się sektor OZE.
Według danych Agencji Rynku Energii moc zainstalowana fotowoltaiki w Polsce wynosi 4115,2 MW (na koniec stycznia 2021 r.). Stawia to nas w europejskiej czołówce. Dużym sukcesem okazał się m.in. program Mój Prąd, realizowany od września 2019 roku do grudnia 2020 roku. Wsparł 220 tys. prosumentów przy budżecie 1,1 mld zł.
„Fotowoltaika zaczęła rozwijać się intensywnie w Polsce dopiero w ostatnich latach, nieco później niż w innych krajach. Widać, że polski rynek jest nienasycony, a inwestorzy intensywnie poszukują gotowych projektów farm słonecznych, ponieważ widzą, że jest to opłacalny biznes. Polskie firmy także potrafią się odnaleźć na rynku zarówno w roli inwestorów początkowych, producentów komponentów, jak i wykonawców instalacji fotowoltaicznych” – mówi portalowi Wysokie Napięcie Ewa Magiera, prezes PSF (Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki).
W fotowoltaikę wchodzą koncerny paliwowe, jak PGNiG, ale również Polska Grupa Energetyczna, która na koniec dekady chce czerpać ze Słońca 2,5 GW energii. Zainteresowanie korporacji wynika z postępu technologicznego, który wpływa na spadek kosztu wytworzenia energii i wzrost wydajności paneli. Inwestować mogą jednak również osoby prywatne. Umożliwia to m.in. platforma Copernic, która właśnie pozyskała 10 mln zł finansowania od Funduszu luksemburskiego.
Jak działa Copernic?
Copernic buduje farmy fotowoltaiczne z pieniędzy swoich udziałowców. Ci inwestują, kupując tokeny COP. Każdy z nich wart jest 4 zł i uprawnia do umowy dzierżawy części farmy fotowoltaicznej o mocy wytwórczej 1W przez 25 lat.
Tokenizacja umożliwia nam pozyskanie drobnych kwot od tysięcy osób, co jest wpisane nie tylko w naszą strategię pozyskania kapitału, ale przede wszystkim pozyskania klientów końcowych, tzw. eProsumentów
– mówi Rahim Blak, szef Copernica.
eProsumenci mogą sprzedawać tokeny na giełdzie Kanga Exchange lub przechowywać je, licząc na wzrost wartości w przyszłości. Najciekawiej wygląda jednak możliwość płacenia nimi za prąd z farm fotowoltaicznych. W ten sposób tokenariusze będą wykorzystywali prąd z farm, w których mają udziały.
Jeżeli URE uwolni taryfę G, czyli pozwoli sprzedawać konsumentom energię w cenie, która będzie uzasadniona ekonomicznie, a nie sterowana politycznie, to mamy otwarte drzwi do sprzedaży energii z własnych farm, nie tylko do firm, ale także wszystkich klientów
– dodaje Blak.
Copernic chce zbudować 1000 farm do 2030 roku.
Mają one mieć w sumie 1000 MW mocy, czyli tylko 2,5 mniej, niż farmy PGE. Farmy to jednak przede wszystkim grunt i to jego pozyskanie jest dziś jednym z największych wyzwań. Farma o mocy 1 MW zajmuje bowiem 1,5 hektara.
Farmy buduje się szybko, ale pozwolenia uzyskuje się bardzo długo i nie mamy pewności, że się uda
– mówi Blak.
Wynika to z warunków przyłączeniowych. Polska sieć przesyłowa nie jest przygotowana do odbioru rozproszonej energii z tysięcy różnych lokalizacji, gdzie budowane będą farmy słoneczne. Nasza sieć opiera się bowiem głównie na kilku ośrodkach produkujących energię z węgla.
Sieć będzie modernizowana, ale nie wiadomo w jakim tempie. Przedsiębiorcy mogą chcieć budować szybciej, niż pozwoli na to sieć, co może skutkować odmowami
- wyjaśnia Blak, który zakłada, że połowa projektów nie dostanie warunków przyłączeniowych.
Blak: połowa wniosków zostanie odrzucona
I właśnie tu na scenę wchodzi Fundusz luksemburski z 10 mln zł inwestycji.
Banki są niechętne finansowaniu na etapie procedowanie zgód, a aby osiągnąć pożądaną skalę, musimy podwoić liczbę lokalizacji
– mówi Blak.
Fundusz luksemburski i Copernic podzieliły się więc udziałami w spółce. Jej celem jest teraz pozyskanie - w jak najkrótszym czasie i jak największej liczbie projektów - pozwoleń na budowę
Działamy niecały rok, ale wydzierżawiliśmy już prawie 400 hektarów pod budowę farm, a kolejne 300 jest w trakcie procedowania
– wylicza Blak.
W przeliczeniu na moc daje to nieco ponad 450 MW.
Pierwsza farma powstaje już teraz
Farma w Starym Dzikowie (woj. podkarpackie) jest w trakcie budowy, choć Blak zapewniał, że dowiezie ją do końca ubiegłego roku. Zastrzegał jednak, że pandemia może opóźnić urzędowe decyzje.