Ta awantura o dzień wolny od pracy w Wigilię jest absurdalna. Mamy w roku trzynaście dni ustawowo wolnych od pracy z powodu świąt. Mniej niż w Stanach Zjednoczonych - mekce kapitalizmu, więc już bez przesady. Ale przecież nikt nie powiedział, że wolna Wigilia musi oznaczać czternasty dzień wolny w roku. Jakby w zamian zabrać święto Trzech Króli, to gospodarka na tej zamianie jeszcze zarobi.
Niemcy mają tylko dziewięć dni wolnych urzędowo od pracy, my 13. Ale to nie znaczy, że mamy jakoś strasznie dużo, bo Węgrzy mają aż 17, a nawet USA mają o jeden więcej niż my. Ale rozumiem, że jak gospodarka staje na jeden dzień i niczego nie produkuje ani nie sprzedaje towarów i usług, to notuje realne straty. Zostawmy więc z boku dyskusję ideologiczną, czy jesteśmy już na tym etapie rozwoju, żeby stać nas było ponieść taki koszt i w zamian zyskać wolny dzień i to jeden z najbardziej symbolicznym dni dla Polaków, niezależnie od tego, czy są wierzący, i czy nas na to wolne nie stać.
Zostańmy przy samych liczbach. Kapitaliści powinni być zadowoleni.
Ile kosztuje wolna Wigilia?
Otóż śmiałam się jakiś czas temu z Ryszarda Petru, gdy krzyczał, że wolna Wigilia będzie kosztować gospodarkę 6 mld zł, a dopiero potem zlecił analizy, by ktoś to policzył, jaki będzie koszt. Zostawmy ironizowanie. Policzył to niedawno ekonomista prof. Krzysztof Zięba z Politechniki Gdańskiej dla Inowire.pl. I kalkulacja nie jest trudna: w 2024 r. mamy 251 dni roboczych, więc jeden dodatkowy dzień wolny oznacza, że gospodarka wypracuje o 0,4 proc. mniej.
A że prognozy mówią, że w całym 2024 r. PKB wyniesie 3 bln 610 mld zł, to 0,4 proc. z tego to 14,44 mld zł. Tyle właśnie kosztuje Polskę jeden dzień wolny dla wszystkich. Ale nie Wigilia, bo w Wigilię mało kto pracuje osiem godzin. W wielu firmach godziny pracy są i tak skrócone do sześciu albo i czterech godzin, więc tego dnia wypracowujemy mniej PKB niż w normalne dni. Stąd szacunek, że wolna Wigilia to koszt jedynie 6-8 mld zł, a nie prawie 14,5 mld zł.
I na tym debata publiczna się kończy.
Jak zarobić na wolnej Wigilii
Ale przecież to nasuwa oczywisty wniosek: jeśli zrobilibyśmy sobie urzędowo wolne w Wigilię, ale kosztem innego dnia, który dziś jest świętem wolnym od pracy i to takim mniej istotnym, najchętniej wskazuje się na Trzech Króli 6 stycznia, to nie tylko gospodarka nic by nie straciła, ale jeszcze zarobiła!
Zamienilibyśmy przecież tylko z grubsza pół dnia pracującego obecnie i to z wątpliwą produktywnością, na cały dzień, który mógłby być pracujący i to bez żadnych „ale”.
Wolna Wigilia mogłaby zatem oznaczać 6,5-8,5 mld zł zysku, a nie 6-8 mld zł straty.
Więcej wiadomości na temat pracy można przeczytać poniżej:
To pokazuje, jak wielki brak logiki rządzi debatą publiczną. Usłyszycie w niej, że wolna Wigilia to strata góry pieniędzy, usłyszycie też, że można wziąć pod uwagę zamianę dni wolnych zamiast dodanie kolejnego dnia wolnego. Ale nie usłyszycie, że ten drugi wariant to zysk. Nadal ze wszą słychać tylko lamenty nad stratami. A może ktoś się boi, że Polacy wściekną się, że zabiera im się wolne w Trzech Króli, więc lepiej nic w systemie nie gmerać? A jaki to problem zapytać w badaniach opinii publicznej?
Kilka dni temu IBRiS zapytał Polaków, czy chcą wolnej Wigilii, ale nie w zamian za inne święto, a dodatkowo. Tak odpowiedziało 67,5 proc. To średni wynik, biorąc pod uwagę, że pytamy ludzi, czy chcą dostać prezent. Jakby dodać do tego zabranie wolnego innego dnia, odsetek ten pewnie się zmniejszy.
Ale wcale nie musimy gdybać, bo kilka dni później IBRiS dla „Rzeczpospolitej” zrobił kolejne badanie, tym razy pytając Polaków właśnie o to, czy zamieniliby inny dzień wolny, by mieć wolną Wigilię, mowa w pytaniu była o oddaniu Trzech Króli lub 1 maja. I 55,6 proc. badanych odpowiedziało, że kchciałoby takiej zamiany, a 34,7 proc. respondentów nie chce żadnych zmian.
Cóż, mamy ponad połowę za. Niby całkiem niebagatelna grupa jest przeciw, ale kiedy PiS wprowadził zakaz handlu w niedzielę od 2018 r. i 40 proc. Polaków było zdecydowanie przeciw temu, jakoś nic strasznego się nie stało.