REKLAMA

Meteorolodzy zapowiadają wyjątkowo mroźną zimę, ekonomiści drogą. Węgiel już dawno tyle nie kosztował

Świat coraz bardziej budzi się po pandemii. Ale produkcja odnawialnych źródeł energii jest ograniczona, a magazyny gazu świecą pustkami. Nie ma innego wyjścia, jak palić węgiel. Efekt? Cena „czarnego złota” pnie się w górę i bije wieloletnie rekordy. Niestety, podobnie jest też z ceną energii.

zima
REKLAMA

Cenę „czarnego złota” oprócz popytu dodatkowo podbijają prognozy o ciężkiej zimie, jaka nas podobno czeka. Nic więc dziwnego, że - jak donosi Bloomberg - cena węgla tylko w Europie wzrosła od początku roku już o ok. 70 proc.

REKLAMA

Wykres przedstawiający cenę węgla w ostatnich miesiącach zadowoliłby nawet najbardziej wybrednego menadżera. To linia stale pnąca się w górę. W styczniu br. w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam i Antwerpia) tona węgla przebiła granicę 70 euro. W maju padła granica 80 i pod koniec miesiąca też 90 euro. W czerwcu pokonano z kolei barierę 100 euro. Teraz za tonę węgla trzeba zapłacić ponad 162 dol, najwięcej od 13 lat. 

Co ciekawe taka sytuacja pozwoliła też na lekkie odbicie cen węgla w Polsce. W tym roku byliśmy bowiem świadkami lekkich, ale jednak spadków. Z danych Fundacji Instrat wynika, że w styczniu tona węgla kamiennego kosztowała 255,97 zł. W lutym już 253,82 zł, w marcu 252,24 zł, w kwietniu 247,43 zł i w maju 242,94 zł. Potem coś drgnęło bo w czerwcu cena węgla w Polsce w tym roku pierwszy raz podskoczyła w górę i wyniosła 249,69 zł.

Gaz jest dla wielu zbyt drogi

Eksperci wskazują, że na taką sytuację na rynku energii ma wpływ również to co się w ostatnim czasie dzieje z gazem ziemnym. A jak zauważa Trading Economics: pomimo wysiłków zmierzających do dekarbonizacji gospodarki światowej, odnawialne źródła energii, takie jak wiatr i słońce, mają trudności z zaspokojeniem rosnącego popytu po tym, jak blokady związane z Covid-19 zostały złagodzone lub zniesione całkowicie. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że globalne zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie o 5 proc. w 2021 r. i o 4 proc. w 2022 r. 

A niedobór gazu wydaje się nie przemijać. Ceny surowca w Europie osiągnęły nowy rekordowy poziom 52,68 euro za megawatogodzinę. Dlatego wiele firm z Europy i Japonii nie ma innego wyjścia jak tylko przerzucić się z powrotem na węgiel. I w ten sposób właśnie ten surowiec pozostaje ciągle głównym paliwem wykorzystywanym do produkcji energii elektrycznej na całym świecie. Największym producentem (przy okazji konsumentem też) „czarnego złota” są Chiny, USA, Indie, Australia, Indonezja, Rosja, RPA, Niemcy i Polska.

Za energię będziemy musieli płacić coraz więcej

Te rosnące wykresy cenowe węgla i gazu muszą wpłynąć na wysokość rachunków za energię. W Polsce, kraju uzależnionym cały czas energetycznie od węgla, nie bez znaczenia są też ceny emisji CO2. A tutaj w ostatnim czasie z rekordami mamy do czynienia dzień po dniu. Raptem 30 sierpnia pierwszy raz przekroczono barierę 60 euro, a już teraz wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla kosztuje 62,60 euro. 

W Polsce już powoli zaczyna się mówić o wyższych rachunkach za prąd w przyszłym roku. W Niemczech to już się dzieje. Tam ceny przyszłorocznej energii już wzrosły o kolejne 1,2 proc. do 91 euro za megawatogodzinę. Z kolei w Wielkiej Brytanii na giełdzie N2EX cena energii osiągnęła rekordowy pułap 219,46 funtów za megawatogodzinę. I za bardzo nie widać końca tych wzrostów. Bank of America na razie nie przewiduje wyhamowania hossy w przypadku europejskich rynków energii krótkoterminowej.

REKLAMA

Droższy węgiel wywraca giełdę do góry nogami

Czy jest w takim razie jakiś jeden pozytywny aspekt coraz droższego węgla? Okazuje się, że jak najbardziej. Chodzi o notowania giełdowe spółek węglowych, które mogłoby się wydawać pod presją europejskiego Zielonego Ładu powinny szorować po dnie. A niespodziewanie zaczęły piąć się w górę. Najlepszym przykładem jest JSW S.A. Jeszcze rok temu za jedną akcję jastrzębskiej spółki trzeba było płacić w okolicach 23 zł. Dzisiaj to ponad dwa razy więcej. I chociaż do dawnej chwały ciągle daleko, kiedy za jeden udział JSW S.A. przyszło płacić w styczniu 2018 r. przeszło 104 zł, to jednak odbicie jest bardzo wyraźne. Innym przykładem cenowej rewolucji węgla jest Lubelskiego Węgla S.A., właściciela kopalni „Bogdanka”. Rok temu jedna akcji tej spółki kosztowała ok. 20 zł. Teraz 31,90 zł. Mimo że jeszcze pod koniec sierpnia obowiązującą ceną było ok. 25 zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA