Ceny energii w Europie lecą na łeb, na szyję. Tylko nie w Polsce, u nas jest najdrożej
Chociaż wcześniej już bywało nieraz, że byliśmy na europejskim szczycie jeżeli chodzi o cenę energii, to też jakoś specjalnie go nie okupowaliśmy i zmiana warty odbywała się raczej kolejnego dnia. Teraz jest jednak inaczej. Od tygodnia, nie licząc ledwie jednego przypadku, Polska ma zdecydowanie najdroższą energię w Europie. Jaki jest tego powód? Coraz więcej, zwłaszcza przy sprzyjającej pogodzie, do powiedzenia mają odnawialne źródła energii (OZE), ale za to węgiel odbija nam się finansową czkawką.
Ceny paliw kopalnych nurkują. I do takich poziomów, jakby Gazprom nigdy nie manipulował dostawami i nie napędzał bezprecedensowego kryzysu energetycznego. W portach ARA, europejskim benchmarku dla węgla, tona czarnego złota kosztuje już raptem ok. 95 dol. Tak tanio było ostatnio dwa lata temu pod koniec maja 2021 r. Bardzo podobnie jest z gazem ziemnym. Na holenderskiej giełdzie Dutch TTF Natural Gas Futures 1 MWh gazu kosztuje obecnie ok. 25 euro. To poziomy cenowe z końca sierpnia 2021 r., odkąd cena gazu zaczęła regularnie rosnąć, aż pod koniec sierpnia 2022 r. przebiła wartość 300 euro. Można więc przypuszczać, że europejskie rachunki za prąd dzięki temu w końcu zaczną maleć. I rzeczywiście, Europa bierze cenowy oddech, tylko Polska ciągle się dusi. Okazuje się bowiem, że od tygodnia mamy wyraźnie najdroższą energię. Jak wylicza to serwis euenergy.live, 30 maja dalej podtrzymujemy tę passę i z ceną 107 euro za 1 MWh ciągle przewodzimy europejskiej stawce.
Cena energii w Europie, czyli Polska i długo, długo dalej nic
I to nie jest żaden incydent. Na europejski szczyt, z ceną na poziomie 137 euro za 1 MWh, wspięliśmy się już 24 maja br. I w kolejnych dniach żaden kraj nie potrafił nam odebrać tego prowadzenia. 25 maja wygraliśmy z ceną 129 euro za 1 MWh, a 26 maja dalej prowadziliśmy mając 1 MWh energii za 109 euro. Nie inaczej było 27 maja, Polska z ceną 95 euro za 1 MWh nie miała sobie równych. I tylko raz w ostatnim tygodniu, 28 maja, na chwilę oddaliśmy żółtą koszulkę lidera w tym wyścigu i z wynikiem 62 euro za 1 MWh spadliśmy na trzecie miejsce. Wyprzedziły nas wtedy na chwilę Włochy (65 euro) oraz Hiszpania i Portugalia (po 85 euro). Ale już 29 maja pokazaliśmy całej Europie, że to był tylko wypadek przy pracy i z ceną 112 euro za 1 MWh znowu przewodziliśmy całej stawce.
Polska redukuje moce węglowe, ale zbyt wolno
Skąd taki w miarę stały trend? Jest kilka powodów takiej sytuacji. Z pewnością w innych krajach, aż tak bardzo nie uzależnionych od paliw kopalnych, jak my - do głosu coraz bardziej dochodzą OZE. A na moce węglowe zaciągany jest hamulec ręczny. Bo, jak wykazuje to think tank Ember, w całym 2022 r. produkcja energii elektrycznej z węgla w UE owszem wzrosła o 28 TWh (6,7 proc.), ale ten trend odwrócił się w czwartym kwartale i w ostatnich czterech miesiącach roku ta produkcja spadła poniżej poziomów z 2021 r.
M.in. Portugalia zamknęła swoją ostatnią elektrownię węglową, redukując moce tym samym o 93 proc. Co ciekawe: największy, bezwzględny spadek mocy węglowej w 2022 r. miał miejsce w Polsce - o 2,5 TWh (2,7 proc.). Ale do węgla dalej należy największy kawałek tego tortu. Jak wykazuje to marcowy Przegląd Węglowy od Fundacji Instrat, węgiel w Polsce w sumie odpowiadał za 59 proc. energii (39 proc. kamienny i 20 proc. brunatny).
Ale patrząc w dłuższej perspektywie, jak na dłoni widać, że polskie redukcje węglowe nijak mają się do tych w innych państwach europejskich. W ciągu ostatnich dwóch dekad produkcja energii z tego surowca zmalała w Europie o 44 proc., czyli 353 TWh. Tym samym udział czarnego złota w koszyku energetycznym spadł z 30 proc. jeszcze w 2000 r. do 16 proc. w 2022 r.
Jeszcze jest koszt emisji CO2
Do worka z argumentami, dlaczego węglowa Polska ma teraz najdroższą energię w Europie, trzeba wrzucić te dotyczące kosztów emisji CO2 w unijnym systemie handlu emisjami ETS. Im bardziej uzależniona gospodarka od paliw kopalnych (w Polsce węgiel i gaz ziemny w sumie odpowiadają za 71 proc. miksu energetycznego), tym te koszty są wyższe. Obecnie zaś wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla kosztuje w okolicach 83 euro. A to przecież najniższe wartości od stycznia 2023 r. W międzyczasie, kilka razy w lutym, marcu i kwietniu ta cena opierała się o 100 euro. Obecnie, w dobie napędzanej przez kryzys energetyczny transformacji i gremialnego odchodzenia od paliw kopalnych, naprawdę bardzo trudno przypuszczać, że jeszcze kiedykolwiek będzie taniej.