CDA idzie na giełdę, ale w serwisie streamingowym wciąż z łatwością można znaleźć nielegalne treści. Słabiej niż przed rokiem prezentują się również wyniki zasięgowe. Finanse - wręcz odwrotnie.
Na NewConnect debiutują dzisiaj akcje CDA.pl, największego serwisu VOD w Polsce (wg badania Gemiusa). Wejściu spółki na giełdę towarzyszą spore kontrowersje . Debiut jest bardzo opóźniony bo pierwsze informacje o wejściu na warszawski parkiet pojawiły się już w 2017 roku.
CDA.pl pozyskało niecały milion zamiast planowanych 5,5 mln zł.
Spółka stojąca za CDA.pl, czyli CwMedia przydzieliła 1,5 roku temu 154,6 tys. akcji w cenie 5,5 zł. Firmie udało się zgarnąć 850 tys. zł. To bardzo mało, biorąc pod uwagę wielomilionowe ambicje.
CDA.pl nie zraziło się do NewConnect i w lutym spełniło formalne wymogi do dopuszczenia na parkiet. Spółkę czekały jednak kolejne dwa miesiące oczekiwania. Wówczas to GPW najprawdopodobniej bacznie przyglądała się platformie. Dlaczego piszę najprawdopodobniej? Ponieważ nie mamy dokładnych informacji o tym, jakie wątpliwości targały jej władzami. Wiemy jedynie, że pojawiły się nowe okoliczności.
Piracka łatka przylgnęła do CDA.pl.
Przed rokiem Bezprawnik sprawdzał, czy CDA.pl można nazwać serwisem pirackim. Odpowiedź na to pytanie jest trudna, ponieważ CDA.pl stosuje podobne metody usuwania nielegalnych treści, co YouTube. Jest to tzw. metoda notice and takedown, która polega na usuwaniu nielegalnych treści po ich zgłoszeniu. Tyle w teorii, ponieważ znalezienie hollywoodzkich klasyków do obejrzenia za darmo na YouTube graniczy z cudem.
Jakub Kralka wymieniał w zalinkowanym wyżej artykule kilka klasyków kina, które bez problemu mógł obejrzeć na CDA.pl.
Materiały dystrybutorów nigdy nie powinny się tam znaleźć.
CDA.pl argumentuje w tej sytuacji, że jest platformą, która jedynie przechowuje treści wrzucane przez anonimowych użytkowników. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że YouTube jest w tej sytuacji o wiele skuteczniejszy, a dostanie się do pirackich materiałów na CDA.pl polega jedynie na prostym wyszukiwaniu. Naprawdę, trzeba być ślepym, aby porównywać pod tym kątem oba serwisy.
CDA.pl kontratakuje Premium.
Spółka jest oczywiście świadoma ciągnących się za nią oskarżeń. Dlatego postanowiła wprowadzić abonament premium do sprzedaży legalnych treści. Kosztuje 19,9 zł miesięcznie, ale jeśli chodzi o ofertę - według mojej subiektywnej oceny - znacznie ustępuje wszystkich innym graczom na rynku.
Nie uświadczymy tu kinowych hitów czy popularnych seriali, a w oczy rzuciły mi się jedynie kilkuletnie, polskie filmy. Lepiej prezentuje się za to darmowa oferta youtuberów - CDA.pl współpracuje bowiem z sieciami, które zrzeszają twórców: Mediakraft i TalentMedia.
CDA.pl traci na popularności, ale trzyma finanse pod kontrolą.
Jak donoszą Wirtualne Media, popularność CDA.pl spadła okresie od marca 2018 roku do marca 2019 roku. Liczba odsłon zmalała o blisko 10 mln. Spadł również zasięg sekcji Premium, ale zwiększyła się jej liczba odsłon. Można się więc domyślać, że internauci, którzy zdecydowali się na płacenie platformie częściej do niej wracali. W rzeczywistości CDA.pl zanotowało wzrost liczby subskrypcji ze 100 tys. na 170 tys.
CDA.pl chwali się również finansami. Przychody za 2018 rok miały zwiększyć się o 60 proc., a zysk netto o 84 proc. W tym samym czasie Amerykańskie Stowarzyszenie Producentów Filmowych MPAA wpisało platformę na listę największych pirackich stron. Zaklinanie rzeczywistości w tym przypadku nie pomogło.