Jak to leciało? Polska będzie rynkiem zbytu dla bogatych krajów UE? To spójrzcie na te dane
W styczniu i lutym Polska miała 8,8 mld zł nadwyżki w handlu zagranicznym, czyli ponad dwa razy więcej niż w tym samym okresie rok temu, tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Trwały dodatni bilans handlowy Polski to oczywiście żadna nowość, ale wciąż pokutuje u nas przesąd o tym, że jesteśmy „rynkiem zbytu dla bogatych krajów Unii”. Jest dokładnie na odwrót.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, wartość eksportu w cenach bieżących w styczniu i lutym wyniosła 185,6 mld zł, podczas gdy wartość importu w tym samym okresie to 176,8 mld zł. Oznacza to, że sprzedaliśmy w tym czasie o 8,8 mld zł więcej, niż kupiliśmy.
W stosunku do dwóch pierwszych miesięcy 2020 roku wyrażona w złotych wartość eksportu wzrosła o 7,2 proc., a importu o 4,7 proc. Tak duży wzrost to oczywiście efekt osłabienia naszej waluty, bo gdy spojrzymy na dane wyrażone w euro, to eksport wzrósł o 1 proc., a import spadł o 1,4 proc. Ważniejsze jest to, że już bardzo korzystny bilans handlowy w okresie styczeń-luty jeszcze się poprawił – z miliarda euro do dwóch.
Dla wielu osób dużym zaskoczeniem może być to, że Polska zdecydowanie najlepiej wypada w wymianie handlowej z najbogatszymi krajami. Eksport do krajów rozwiniętych wyniósł 160,6 mld zł, a import – 110,8 mld zł, co oznacza nadwyżkę niemal 50 mld zł tylko w okresie styczeń-luty. Nadwyżka w handlu z innymi krajami UE to 43,6 mld zł, a zawężając do to strefy euro – wciąż jesteśmy 31,1 mld zł na plusie.
W okresie styczeń-luty tylko do Niemiec wyeksportowaliśmy towary o łącznej wartości 53,9 mld zł, a sprowadziliśmy z tego kraju towary warte 37,5 mld zł. Różnica to 16.4 zł na plus. Jak wyliczył GUS, udział naszego głównego partnera handlowego w eksporcie wzrósł w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku o 2 p. proc. i wyniósł 29,0 proc., a w imporcie spadł o 0,5 p. proc. i stanowił 21,2 proc.
Nasz bilans handlowy oczywiście bardzo mocno psuje wymiana handlowa z krajami rozwijającymi się, do których – taka ciekawostka – GUS wciąż zalicza Chiny. Tutaj na minusie jesteśmy aż 38,3 mld zł, do czego możemy jeszcze dodać ujemne 2,7 mld zł wymiany handlowej z krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
Jak podaje GUS, w eksporcie największy wzrost dotyczył olejów, tłuszczy, wosków zwierzęcych i roślinnych (o 37,2 proc.), różnych wyrobów przemysłowych (o 11,6 proc.), chemii i produktach pokrewnych (o 9,3 proc.), surowców niejadalnych z wyjątkiem paliw (o 8,9 proc.), towarów przemysłowych sklasyfikowanych głównie według surowca (o 8,7 proc.), maszyn i urządzeń transportowych (o 7,0 proc.) oraz żywności i zwierząt żywych (o 3,2 proc.), natomiast spadek odnotowano m.in. w paliwach mineralnych, smarach i materiałach pochodnych (o 14,9 proc.) oraz napojach i tytoniu (o 1,9 proc.).
Z kolei w imporcie największy wzrost zanotowano w chemii i produktach pokrewnych (o 12,3 proc.), w towarach przemysłowych sklasyfikowanych głównie według surowca (o 10,8 proc.), w różnych wyrobach przemysłowych (o 9,1 proc.), w surowcach niejadalnych z wyjątkiem paliw (o 3,9 proc.), w napojach i tytoniu (o 2,7 proc.) oraz w maszynach i urządzeniach transportowych (o 1 proc.), a spadek zaobserwowano w paliwach mineralnych, smarach i materiałach pochodnych (o 12,3 proc.).