Biedniejący Polacy zaczynają cerować ubrania, a luksusowe życie udają za pomocą podróbek
Problemem społecznym jest nie tyle rosnący poziom ubóstwa, ile obniżająca się jakość życia Polaków. I nieważne czy zarabiają 3, czy 12 tys. zł miesięcznie. Kilka dni temu pół Polski śmiało się z płaczu zarabiających 12 tys. zł miesięcznie nad tym, że zaczęli cerować stare koszulki, zamiast kupić nowe. Absurdalne wydają się opowieści o wkładaniu do koszyka w sklepie chociaż jednej droższej rzeczy, żeby kasjerka nie zorientowała się, że ktoś ostro oszczędza na jedzeniu. Ale wygląda na to, że biedniejący Polacy rzeczywiście zaczęli masowo grać w udawanie luksusowego życia i to coraz częściej za pomocą podróbek. W 2021 r. wartość przemycanych do Polski podróbek skoczyła 3,5-krotnie rok do roku.
Nie to wywołało w internecie szyderę z tego artykułu. Raczej lamenty nad losem pary, która zarabia łącznie 12 tys. zł miesięcznie, opłaca dzieciom prywatną szkołę i żali się, że mąż nakrył żonę cerującą T-shirt, zamiast go wyrzucić i kupić nowy.
I rzeczywiście w tych historiach dużo jest oderwania od rzeczywistości większości Polaków. Ale uderzająca jest jednak historia Anny, która tak bardzo przejmuje się osądem kasjerki, że nagina swój skromny budżet tylko po to, żeby tworzyć pozory przed człowiekiem, którego spotyka zaledwie na jakieś dwie minuty swojego życia. Bo ona pokazuje, jak bardzo Polacy, którzy tracą siłę nabywczą przez rosnącą inflację, ostentacyjnie próbują udawać przed światem, że nic się nie stało.
Tak źle nie było od lat
I ta historia brzmiała absurdalnie i mało wiarygodnie jeszcze kilka dni temu, zanim Krajowa Administracja Skarbowa pokazała najnowsze dane na temat przemytu do Polski i fali gwałtownie zalewających nas podróbek. Tak źle nie było od lat - pisze właśnie „Rzeczpospolita”.
Okazuje się bowiem, że w 2021 r. do Polski wjechało 2,5 mln podrabianych produktów - to aż dwie trzecie więcej niż w 2018 r. Mowa oczywiście o tych wykrytych przypadkach, a dodajmy, że liczba interwencji organów celnych radykalnie się zmniejszyła w tym czasie z 1272 w 2018 r. do 777 w 2021 r. W rzeczywistości jest więc zapewne znacznie gorzej.
Według raportu DLA Piper i Amazona, o którym pisze „Rzeczpospolita”, w ubiegłym roku wartość przemytu wyniosła 203 mln zł, a to aż 3,5-krotnie więcej niż w 2020 r.
A więc Polacy rzucili się na podróbki, by udawać luksus, skoro ten prawdziwy zaczął być niedostępny.
Przemyt psuje plany lekarzom
Te podróbki trafiają do nas najczęściej nie tylko Chin, ale też z Turcji i Singapuru. To głównie odzież, zegarki i biżuterię, kosmetyki, zabawki i papierosy.
A to oznacza jeszcze jedno: pomysł Porozumienia Rezydentów, o którym niedawno pisałam, by podnieść cenę paczki papierosów o 1 zł i z tych dodatkowych pieniędzy sfinansować podwyżki wynagrodzeń lekarzy, nawet gdyby został wprowadzony, może się nie udać. Polacy coraz mocniej uciekają w szarą strefę. Im drożej, tym więcej kupujemy z przemytu, a wtedy dodatkowe potencjalne wpływy do budżetu znikają.