Apple zamknęło właśnie kolejny świetny kwartał, ale najbliższe miesiące mogą być prawdziwym testem dla giganta z Cupertino.
Podczas konferencji z inwestorami Tim Cook podkreślił, że pozytywnie zaskoczyła go sprzedaż iPhone’ów. Przyznał jednak, że jego firma zmaga się z brakami w dostawach chipów. Choć nie widać tego jeszcze w wynikach, to sprzedaż w trzecim kwartale może spaść o 3-4 mld dol.
W drugim kwartale 2021 roku sprzedaż iPhone'ów przyniosła Apple blisko 40 mld dol. i była aż o 50 proc. wyższa niż rok wcześniej. Całkowite przychody koncernu wyniosły 81,43 mld dol., a zysk – 21,74 mld dol. i był wyższy o 36 proc. niż rok temu.
Analitycy cytowani przez Reutera przewidują, że Apple może gromadzić zapasy chipów na poczet produkcji przyszłych, nieogłoszonych jeszcze modeli, co może się odbić na obecnej generacji telefonów. Przedstawiciele firmy przewidują, że w trzecim kwartale wyhamuje wzrost przychodów. Wciąż ma być jednak dwucyfrowy.
Giełda zareagowała spadkami
Informacje z Cupertino wpłynęły na notowania Apple na giełdzie. Kurs spadł o blisko 2 proc. do poziomu 144 dol.
W środę na otwarciu notowań kurs Apple zjechał o 1,3 proc. pod kreskę, a potem jeszcze o 1,6 proc. do 142,54 dol. Następnie zaczął odrabiać straty.
Wyzwanie przed CEO Apple'a
Dyrektor generalny Apple Tim Cook, to były zaopatrzeniowiec. Zanim na stanowisku CEO zastąpił Steve'a Jobsa doglądał łańcuchów dostaw, doprowadzając je do perfekcji. Teraz staje przed swoim największym wyzwaniem.
Na brak chipów cierpią nie tylko producenci telefonów, ale również komputerów, samochodów czy lodówek.