Mamy przechlapane przez węgiel, tymczasem Niemcy fedrują aż miło
U naszych zachodnich sąsiadów w ostatnich tygodniach mało wieje i chmury często zasłaniają Słońce. Efekt? Niemcy mniej mają energii z odnawialnych źródeł energii, a więcej z węgla. W listopadzie wydobycie „czarnego złota” było u nich najwyższe od dwóch lat.
Zajmujące się badaniem przemysłu niemieckie Towarzystwo Fraunhofera Wspierania Badań Stosowanych informuje, że u naszych zachodnich sąsiadów wydobycie węgla kamiennego osiągnęło w listopadzie 2021 r. dwuletni szczyt. Już wcześniej: we wrześniu i październiku Niemcy fedrowali na zwiększonych obrotach.
Produkcja energii z węgla wzrosła wtedy odpowiednio o 41 i 14 proc. w ujęciu rocznym i osiągnęła wartość 5,67 TWh i 3,65 TWh. W sumie, w trzecim kwartale węgiel kamienny i brunatny dostarczył 35,1 terawatogodzin energii elektrycznej w porównaniu do 29,3 terawatogodzin w tym samym okresie ubiegłego roku. To wzrost o prawie 20 proc. Ale już we wrześniu energii z węgla było o 41 proc. więcej. I w kolejnych miesiącach niewiele ma się w tym zakresie zmienić. Prognozy na I kwartał 2022 r., że spalane węgla w całej Europie będzie ciągle na wysokim poziomie.
Węgiel na energetycznym tronie. Zepchnąć może go stamtąd gaz
Wysoki popyt na węgiel mają zagwarantować m.in. rekordowe ceny gazu ziemnego, wywołane tym, że i OZE nie dało rady wypełnić popandemicznego zrywu gospodarczego i też rosyjski Gazprom zaczął manipulować dostawami gazu. W efekcie europejskie magazyny surowca zaczęły świecić pustkami, a cena gazu zaczęła rajd w górę, którego końca nie widać. Moskwa bowiem zwiększa presję, w celu jak najszybszego uruchomienia Nord Stream 2, na co nie godzi się Niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci.
Eksperci wskazują, że wszystkie dostępne elektrownie węglowe mogą pracować z podstawowym obciążeniem. European Energy Exchange (EEX) wylicza dodatkowo, że na pierwsze trzy miesiące 2022 r. Niemcy będą mieli 14,6 GW mocy węglowych, z których będą mogli korzystać. Tym samym, jeżeli pod uwagę weźmie się obciążenie elektrowni na poziomie 70 proc. i ich średnią sprawność w okolicach 42 proc. - spalanie węgla w I kwartale przyszłego roku może w Niemczech urosnąć o kolejne 82 proc. w skali roku, do średnio 7,4 TWh.
Sytuacja na rynku energetycznym jest jednak tak dynamiczna, że może być też całkiem inaczej. Tak się stanie, jak wiatr zacznie w końcu porządnie wiać, Słońce będzie mocniej i dłużej świecić. Ważny jest jeszcze jeden element. Musiałaby się znacząco poprawić sytuacja w europejskich magazynach gazu ziemnego. Wtedy faktycznie mogłoby dojść do koniecznych korekt na rynku węgla i jego spalanie też byłoby mniejsze.
Rośnie sprzedaż, przy polskich kopalniach coraz mniej węgla
To węglowe eldorado ma też wpływ na Polskę. Ostatnio Tomasz Rogala, prezes PGG tłumaczył w Radiu Piekary, że finansowa sytuacja spółki nie jest aż taka zła, dzięki właśnie sytuacji na rynku i cenom węgla. Dlatego też, jak przekonuje Rogala, wieści o rychłym bankructwie PGG najlepiej wsadzić między bajki. Obecnie w portach ARA za tonę węgla trzeba zapłacić ponad 117 dol. To wartości bardzo dalekie od szczytów z 5 października, kiedy tona węgla kosztowała 274,5 dol. Ale to dalej zdecydowanie więcej, prawie dwa razy niż rok temu. Na początku grudnia 2020 r. węgiel kosztował raptem 60 dol.
W tym roku tylko w styczniu wydobycie węgla (4,44 mln t) było wyższe od sprzedaży (4,33 mln t). Później jest już odwrotnie. Ostatni dane Fundacji Instrat z września 2021 r. wskazują, że wydobycie węgla było na poziomie 4,27 mln t, a sprzedaż - 4,70 mln t. Jak informuje z kolei Agencja Rozwoju Przemysłu w Katowicach: w październiku było podobnie. Wydobycie było na poziomie 4,7 mln t, a sprzedaż - 5,3 mln t. To też powoduje znikanie przykopalnianych zwałów węgla. Jeszcze w styczniu 2021 r. było tam 6,18 mln t. A dane z października mówią już tylko o 3,1 mln t. Ostanie tak mało było węgla przy polskich kopalniach na przełomie kwietnia i maja 2019 r.