Nie ma z czego się cieszyć. Umowa z rządem jest niebezpieczna dla górników – wskazują eksperci
To się nie uda, umowa jest nierealistyczna, nie służy ani górnikom, ani samorządom, a na jej realizację nie zgodzi się Komisja Europejska – tak pokrótce można streścić komentarze ekspertów po informacji, że rząd dogadał się z górnikami.
Parafowanie umowy społecznej, która ma być fundamentem dla polskiej transformacji energetyczno-górniczej, zaplanowano jeszcze przed majówką. Potem rząd chce jak najszybciej zacząć w tej sprawie negocjacje z Komisją Europejską. Zakłada m.in. dotowanie z publicznych pieniędzy górnictwa 2 mld zł rocznie. Dlatego już w porozumieniu z 25 września, kiedy pierwszy raz światło dzienne ujrzał harmonogram zamykania kopalni do 2049 r., wyraźnie zastrzeżono, że na to wszystko musi zgodzić się Bruksela.
Eksperci i aktywiści organizacji ekologicznych na umowie nie zostawiają suchej nitki. Ich zdaniem liczenie na to, że KE zgodzi się na takie wspomaganie wydobywania węgla w Polsce, to wyłącznie polityka życzeniowa, która nijak ma się do rzeczywistości.
Umowa społeczna jest niebezpieczna dla górników
Alina Pogoda, ekspertka Polskiej Zielonej Sieci, przekonuje że umowa społeczna w obecnym kształcie razem z harmonogramem rozpisanym do 2049 r. jest niebezpieczna dla samych górników. Jej zdaniem teraz trzeba dla nich przede wszystkim tworzyć dobre miejsca pracy w szybko rozwijających się branżach, jak budownictwo czy OZE.
Niskie wskaźniki popytu na węgiel, jak i sama jego wysoka cena w porównaniu z coraz niższymi cenami OZE, wskazują na to, że w ciągu najbliższych 10 lat większość kopalni na Śląsku upadnie
– uważa.
Z kolei dla Dominiki Lasoty z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego utrzymywanie, że do 2049 r. będziemy wydobywać węgiel to „żart, który niestety może odebrać nam wszystkim bezpieczną i godną przyszłość”. I też uważa, że umowa społeczna w takim kształcie wcale nie jest korzystna dla górników.
Rząd staje ramię w ramię ze związkowcami, ale odwraca się plecami od górników i nas wszystkich
– twierdzi Lasota.
Takie opinie potwierdzają przedstawiciele Międzyzakładowego Związku Zawodowego Górników w Polsce KWK „Makoszowy” Zabrze. Jego reprezentant Andrzej Chwiluk w trakcie debaty „Przyszłość energetyki i górnictwa oczami związkowców” stwierdził, że porozumienie rządu z górnikami ma wyłącznie charakter polityczny.
To nowy model finansowania spółek górniczych, a nie transformacja
Dla Marty Anczewskiej, specjalistki ds. sprawiedliwej transformacji w WWF Polska, umowa społeczna rządu z górnikami nie jest żadnym przełomem. Dokument ocenia jako nowy instrument finansowania spółek górniczych, a nie narzędzie do realnego wsparcia górników i zapewnienia bezpieczeństwa gospodarczego dla Śląska. Inna sprawa, że według niej logika tej umowy zupełnie nie wspiera aktywnego poszukiwania pracy poza sektorem wydobywczym. Zwraca przy tej okazji uwagę, że dla chętnych przekwalifikowania do dyspozycji będzie tylko jedno bezpłatne szkolenie.
Górnicy de facto otrzymują dodatkowe zachęty, żeby w górnictwie pozostać aż do czasu nabycia uprawnień emerytalnych. Sygnatariusze umowy tym samym zatrzymują pracowników w nierentownym sektorze, który wygaśnie dużo szybciej niż się im to obiecuje
– twierdzi Marta Anczewska.
Maciej Kozakiewicz z Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”, a także koordynator projektu „Bełchatów 2050”, zwraca uwagę, że w ten sposób tracą nie tylko górnicy, ale również samorządowcy, którzy w ten sposób „bezpowrotnie tracą szansę na aktywne tworzenie nowych kierunków rozwoju”.
Zemści się to gospodarczymi i społecznymi kryzysami jeszcze w tej dekadzie
– przewiduje Kozakiewicz.
Bruksela idzie w zupełnie odwrotnym kierunku
Wszyscy jak jeden mąż twierdzą, że wiara polskiego rządu w to, że KE zgodzi się na proponowane w umowie społecznej rozwiązania nie wystarczy. Na drugiej szali jest bowiem neutralność klimatyczna i Nowy Zielony Ład i to zdecydowanie w najbliższych latach przeważy. Marcin Kowalczyk z WWF Polska przekonuje, że „większość krajów Europy zamierza odejść od użycia węgla w energetyce najpóźniej w kolejnej dekadzie”. Jego zdaniem „kopalnie w Polsce również powinny zostać zamknięte najpóźniej na początku lat trzydziestych”.
W 2050 roku Polska ma osiągnąć neutralność klimatyczną, co oznacza konieczność transformacji wszystkich gałęzi gospodarki, nie tylko energetyki
– przypomina.
Z kolei Aleksander Śniegocki zwraca uwagę, że tak zwane dopłaty do redukcji zdolności operacyjnych są tak naprawdę dopłatami podtrzymującymi nierentowne wydobycie węgla. Ale tego rodzaju rozwiązania obowiązywały w UE w przeszłości. Bruksela już się z nich wycofała. I teraz specjalnie dla Polski miałaby do tego wrócić?
Unia musiałaby odwrócić całą logikę zmian pomocy publicznej dla górnictwa z ostatnich dekad, żeby zaakceptować zapisy umowy społecznej - co jest mało realne, szczególnie wobec znacznie pilniejszych potrzeb w zakresie prawdziwej transformacji energetycznej
– uważa Śniegocki.