REKLAMA

Tysiące Polaków zapłacą procent od trzymanych w banku pieniędzy? Właściwie już płacą

Wielu obawia się, że prędzej czy później ujemne oprocentowanie stanie się faktem, a wtedy trzeba będzie uciekać z gotówką pod łóżko. I choć banki odgrażają się, że właściwie mogłyby ujemne odsetki zastosować, prawo wcale nie musi stać po ich stronie. „To byłoby bezprawne” – pisze prof. Chłopecki z Uniwersytetu Warszawskiego. Moglibyśmy nawet domagać się odszkodowań od Skarbu Państwa. Tyle że mam wrażenie, że banki te ujemne oprocentowanie wprowadziły już kilka miesięcy temu.

Tysiące Polaków zapłacą procent od trzymanych w banku pieniędzy? Tak naprawdę płacą już od dawna
REKLAMA

Analizę prawną możliwości wprowadzenia ujemnych odsetek od depozytów przeprowadził prof. dr hab. Aleksander Chłopecki z Katedry Prawa Handlowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego na łamach „Przeglądu Prawa Handlowego” i to już w lutym, kiedy jeszcze w Polsce wcale dyskutowało się publicznie o takiej możliwości. 

REKLAMA

Bankowcy od miesięcy w swoich gabinetach takie analizy prawne i ekonomiczne prowadzą. I jak zapewniał mnie dopiero co Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich, jeśli banki zdecydowałyby się wprowadzić ujemne oprocentowanie depozytów dla klientów indywidualnych, miałyby do tego święte prawo.

Prof. Aleksander Chłopecki z UW, specjalizujący się m.in. w prawie cywilnym i bankowym, ma jednak inne zdanie. Według niego ze względu na zasadę nominalizmu byłoby to „nie tylko bezprawne, ale i po prostu skrajnie niemoralne”.

Darowizna na rzecz banku to jedyne wyjście

Profesor jednoznacznie wskazuje, że w świetle Kodeksu cywilnego nie istnieje podstawa prawna do narzucania klientom tzw. ujemnych odsetek. Ale jest jeszcze przecież kwestia swobody zawierania umów. Tu sprawa nie jest tak jednoznaczna.

Bo z jednej strony zasada nominalizmu, która w świetle Kodeksu cywilnego blokuje ewentualną możliwość zastosowania ujemnych odsetek, ma charakter przepisu bezwzględnie obowiązującego. Ale z drugiej strony nie można z góry zakładać, że klient nie wyrazi zgody na ujemne odsetki, mógłby przecież się na nie zgodzić. Jak to pogodzić?

Zdaniem profesora w świetle prawa byłby tylko jeden sposób:

Odstępując od zasady nominalizmu, klient banku dokonywałby w istocie darowizny na rzecz banku z wszelkimi tego konsekwencjami prawnymi i podatkowymi

Dodatkowe opłaty bankowe? Tak, ale godziwe

Nie znaczy to, że banki nie mogą żądać opłat za trzymanie naszych pieniędzy. Mogą, ale w innej formie,na przykład dodatkowych opłat, które byłyby wyższe niż odsetki osiągane przez nas z kapitału.

Możliwa jest sytuacja, gdy posiadacz rachunku bankowego „dopłaca” do jego prowadzenia, ale musi to jednoznacznie wynikać z kalkulacji zewnętrznych kosztów banku i jego godziwego, ale zarazem społecznie i gospodarczo uzasadnionego zarobku – o czym zresztą klient powinien być, moim zdaniem, poinformowany

– pisze prof. Chłopecki.

I dodaje, że nie można ukrywać ujemnych odsetek pod pozorem ponoszonych kosztów.

Zwykle trudno byłoby tę opłatę wrazić jako procent środków na rachunku klienta, bo to już byłoby niezgodne z prawem. 

Różnicowanie tej opłaty w zależności od wysokości przechowywanych środków byłoby prawdopodobnie działaniem o charakterze dyskryminacyjnym i powinno znaleźć się w zakresie zainteresowania co najmniej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisji Nadzoru Finansowego

– uważa prawnik.

Gdyby jakiś bank posunął się do wprowadzenia ujemnych odsetek, naturalną reakcją klientów powinna być zmiana banku, a reakcją akcjonariuszy tego banku zmiana zarządu (raczej bez wynagrodzenia). Niemniej jednak, gdyby zjawisko takie miało się rozszerzyć, to sytuacja wyglądałaby tak, że rękoma Państwa (tj. poprzez przepisy prawa) przedsiębiorcy zobowiązani byliby do przymusowej daniny na rzecz podmiotów prywatnych – banków

– twierdzi prawnik.

Wszystko dlatego, że obecnie mamy w gruncie rzeczy przymus posiadania rachunku bankowego.

W konsekwencji konstytucyjną, ale i finansową odpowiedzialność za faktyczne „ujemne odsetki” ponosi zdaniem profesora także Państwo (w sferze odszkodowawczej – Skarb Państwa), które musiałoby w zakresie ustawowym wskazać i uzasadnić wprowadzenie „ujemnych odsetek” oraz wypłacić stosowne odszkodowania.

Ujemne odsetki jak klauzule abuzywne

Potencjalna perspektywa „ujemnych odsetek” w sytuacji, gdy oprocentowanie zwykłych kredytów i pożyczek wynosi w bankach między 6 a 5%, a najbardziej dla klientów „znośnych” kredytów hipotecznych około 2,3%, powoduje, że potencjalne „ujemne odsetki” stają w jednym rzędzie z innymi klauzulami abuzywnymi, obok np. klauzuli waloryzacyjnej przy kredytach frankowych czy opłaty likwidacyjnej w przypadku ubezpieczenia z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym

– pisze prof. Chłopecki. 
REKLAMA

I dodaje, że ujemne odsetki ostatecznie łatwiej ukryć pod płaszczykiem różnego rodzaju opłat i prowizji, a wtedy ich sądowe zwalczenie będzie trudniejsze niż w sprawach frankowych.

Czy z tym ukrywaniem nie mamy przypadkiem do czynienia już teraz? To właściwie żadna tajemnica, że banki od miesięcy odbijają sobie rekordowo niskie stopy procentowe na różnych dodatkowych prowizjach i opłatach. Jak pokazują ostanie dane o inflacji, w ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny usług finansowych wzrosły już o 50 proc. I to w dużej mierze właśnie zasługa banków.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA