Koniec raju dla pracowników. Teraz o pracę będzie o wiele trudniej

Polskie firmy przestają zatrudniać - wynika z badań prowadzonych regularnie przez jedną z największych firm rekrutacyjnych na świecie. Manpower Group jeszcze w styczniu przepytała polskich pracodawców, jakie są ich plany na najbliższy kwartał, czyli od kwietnia do czerwca 2020 roku. Okazało się, że wyniki są najsłabsze od siedmiu lat.

88 proc. nie planuje zmian personalnych, 2 proc. zamierza redukować etaty, 6 proc. zamierza zatrudniać, a 4 proc. jeszcze nie wie, co zrobi – wynika z raportu „Barometr ManpowerGroup Perspektyw Zatrudnienia”. Dlaczego te wyniki są takie słabe?

Po uwzględnieniu czynników sezonowych prognoza zatrudnienia netto w drugim kwartale 2020 r. wynosi +2 proc., a jeszcze kwartał wcześniej wynosiła +7 proc., a rok wcześniej +9 proc.

Dyrektor generalna Manpower Group w Polsce Iwona Janas twierdzi, że w najbliższym kwartale pracownicy mogą mieć duże trudności w znalezieniu nowej pracy, największe od 2013 roku, kiedy to ostatni raz wyniki sondażu były tak słabe. Przypomnijmy, że na koniec 2013 roku stopa bezrobocia przekraczała 13 proc. Dziś wynosi 5,5 proc.

Stosunkowo w dobrej sytuacji będą szukający pracy w firmach związanych z finansami i usługami dla biznesu - prognoza netto zatrudnienia dla tego sektora wynosi +6 proc. i jest najwyższa wśród siedmiu analizowanych branż. Co więcej, w porównaniu do poprzedniego roku w tej branży nastąpiła zmiana trendu, bo prognoza dotyczącą drugiego kwartału 2019 r. pokazywała, że zatrudnienie będzie spadać o 2 proc.

Najgorzej będą mieli wiosną pracownicy restauracji i hoteli, gdzie po raz pierwszy od siedmiu lat firmy planują redukcję etatów (-1 proc. netto).

Patrząc, co zmieniło się w stosunku do początku bieżącego roku, najwyraźniej widać pogorszenie sytuacji w budownictwie, tu prognoza zatrudnienia spadła o 12 punktów procentowych zaledwie w trzy miesiące.

Ciekawe, że tak słabe prognozy wzrostu zatrudnienia nie dotyczą całej Europy, ale właśnie Polski. Na liście 26 krajów EMEA badanych przez Manpower Group, Polska zajmuje ostatnie miejsce. Kiedy w Polsce prognoza zatrudnienia wynosi +2 proc. w drugim kwartale, w Chorwacji i Grecji sięga +24 proc., w Rumunii +20 proc., w Niemczech i Portugalii +13 proc. Kraje naszego regionu jak Czechy i Słowacja również mają znacznie lepsze wyniki: +5 proc.

Te pesymistyczne dane dotyczące prognoz dla polskiego rynku pracy niestety potwierdza również Eurostat. W marcu urząd opublikował dane dotyczące czwartego kwartału 2019 r., z których wynika, że w Polsce zatrudnienie spada i to najszybciej w całej Unii Europejskiej. Polska zaliczyła spadek o 0,4 proc., przed nami były Czechy (spadek o 0,3 proc.) i Włochy (spadek o 0,1 proc.).

W Portugalii zatrudnienie pozostało bez zmian, a w pozostałych krajach rosło. To bardzo jasny sygnał, że polski rynek pracy jest już przegrany i wchodzi w fazę ochłodzenia.

A to wszystko dane sprzed wybuchu epidemii koronawirusa. Ta z pewnością nie pozostanie obojętna dla gospodarki.

- W negatywnych scenariuszach rozwoju sytuacji związanej z koronawirusem w Polsce nastąpi "pewne spowolnienie" wzrostu gospodarczego, ale nie "ma mowy o recesji”- powiedział w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC uważa, że efekty ogólnogospodarcze będą poważne, ale nie katastrofalne pod warunkiem, że nie dojdzie do dalszego rozwoju pandemii, a sytuacja uspokoi się w ciągu 1-2 miesięcy. Jednak w negatywnym scenariuszu na koniec roku dynamika PKB Polski może spaść do 0 proc.

To nie są czasy na zmianę pracy.