Nie uwierzycie, kto ograł Rafała Zaorskiego. Słynny spekulant giełdowy wtopił właśnie 5 mln zł
Jeżeli Rafała Zaorskiego określa się często mianem króla polskich spekulantów, to jak nazwać teraz Jacka Sasina? Zaorski często ma rację, gdy zakłada się z rynkiem, ale tym razem dał się wyprowadzić w pole. Jak sam przyznaje, nie spodziewał się, że polski rząd ogłosi wprowadzenie podatku od zysków nadzwyczajnych, ściągając tym samym na dno indeks WIG20. (Fot: Radek Świątkowski)
Rafał Zaorski na wylądował tarczy, więc mógłbym skwitować złośliwie: „umarł król, niech żyje król", ale podejrzewam, że szef resortu aktywów państwowych nie aspiruje do bycia najprzebieglejszym z giełdowych spekulantów w kraju, Po prostu tak wyszło. Rząd ogłaszając zamiar wprowadzenia podatku od zysków nadzwyczajnych całkowicie zaskoczył rynek.
Sprawił też, że prognozy Rafała Zaorskiego okazały się całkowicie nietrafione. Ale po kolei. Spekulant wszedł na kontrakty terminowe oparte na WIG20 jeszcze w maju. Zakładał, że indeks zrzeszający największe spółki w Polsce urośnie do poziomu 2000 punktów - 0 jakieś 200-300 punktów powyżej majowych poziomów.
Warszawski parkiet tracił jednak moc z miesiąca na miesiąc. Gwoździem do trumny okazuje się póki co zapowiedź wprowadzenia tzw. podatku Sasina. Nowa danina uderzy przede wszystkim w państwowe spółki energetyczne. Tuż po komunikacie PGE traciło 5 proc., a Tauron 6 proc. wartości. Dzisiaj, po serii spadków, WIG20 jest już grubo poniżej poziomu 1400 punktów.
Ta pomyłka kosztowała Zaorskiego 5 mln zł. W rozmowie z serwisem bankier.pl inwestor przyznał, że spodziewał się dokładnie odwrotnego ruchu. Sądził, że rząd oszczędzi spółki należące do Skarbu Państwa, licząc na to, że zarobią one dużo pieniędzy i przekażą je właścicielowi w formie dywidendy.
Nie mam pretensji. Widziałem, że rynek nie realizuje tego i wyszedłem, zamykając w jeden dzień wszystkie pozycje, chociaż to było trudne ze względu na jej wielkość
– dodaje.
Jacek Sasin przechytrzył w ten sposób Zaorskiego, chociaż trudno powiedzieć, czy więcej to mówi o spadku formy tego drugiego, czy o tym, że polski rynek staje się dla inwestorów totalnie nieprzewidywalny.
Zaorski przerywa dobrą passę
Trudno ukryć, że druga połowa tego roku jest dla polskiego spekulanta znacznie gorsza niż pierwsze półrocze. W czerwcu był przecież na ustach wszystkich mediów branżowych i nie tylko – zarobił 40 mln na szortowaniu kryptowalut, kupił luksusowy apartament na ul. Złotej 44 (obok Roberta Lewandowskiego) i zapowiedział stworzenie własnej e-waluty - cebulliona.
Od tego czasu Zaorski zaksięgował już kilka poważniejszych strat. W życiu spekulanta trudno to jednak uznać za niespodziankę. Polak już kilka razy w swoim życiu bankrutował, a w mediach społecznościowych regularnie przyznaje się do mniejszych lub większych wtop. Często podkreśla też, by nie naśladować jego ruchów.