Nowy podatek uratuje gospodarkę? Wniosek już na biurku premiera
Stowarzyszenie „Polski Recykling” ma gotową receptę dla polskiej gospodarki po lockdownie. To podatek od plastiku. Do rąk premiera Mateusza Morawieckiego trafił już wniosek, żeby nową daninę włączyć jak najszybciej do tarczy antykryzysowej.
Chociaż krajowy budżet przez pandemię potężnie krwawi, to „Polski Recykling” wie, jak temu zaradzić. Ich zdaniem skutecznym remedium będzie nowa danina, czyli podatek od plastiku. Obciążeni mieliby nim być wszyscy zarówno krajowi, jak i zagraniczni producenci, którzy w swoich plastikowych produktach nie zawierają przynajmniej 30 proc. surowca pochodzącego z recyklingu. Wyjątek od tej reguły stanowiłyby opakowanie farmaceutyczne i takie służące do przechowywania żywności. Stowarzyszenie ma nadzieje, że rząd podejmie niezwłoczne działania w tym względzie.
Stoimy na stanowisku, że producenci będą dążyć do zwiększenia wykorzystania recyklatów z tworzyw sztucznych, przez co unikną dodatkowych obciążeń. System ma funkcjonować w sposób motywujący dla wykorzystania odpadów jako cennych zasobów. Pragniemy przypomnieć, że surowce pierwotne są importowane głównie z Rosji i Bliskiego Wschodu, a regranulaty są rodzimej produkcji.
- mówi Bizblog.pl Szymon Dziak-Czekan, prezes stowarzyszenia.
Z danych „Polskiego Recyklingu” wynika, że ponad 90 proc. recyklerów tworzyw sztucznych w Polsce, to zakłady z polskim kapitałem. Stowarzyszenie uważa że nowa danina znacznie zwiększy produkcje towarów z recyklingu, a przy okazji podniesie świadomość ekologiczną Polaków. Dlatego apelują do premiera Mateusza Morawieckiego, żeby podatek od plastiku ująć w którejś wersji tarczy antykryzysowej.
Recykling trudniejszy w czasie pandemii
Szymon Dziak-Czekan, prezes stowarzyszenia, przekonuje, że bardzo wyraźny spadek cen ropy przez pandemię koronawirusa przyczynia się z kolei do niższych cen wytwarzanego plastiku. Tym samym recykling staje się coraz mniej konkurencyjny cenowo. Producentom zaś opakowań i wyrobów plastikowych bardziej obecnie opłaca się ich produkcja z surowców pierwotnych. W efekcie, jak wskazują szacunki „Polskiego Recyklingu”, po 5 marca kłódka na drzwiach zawisła u ok. 30 proc. zakładów recyklingowych w Polsce.
Szymona Dziak-Czekan uważa, że wyjście z tej patowej sytuacji jest tylko jedno: mechanizm rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP). Inaczej branża będzie ciągle nierentowna. I znowu w czasie przesunie się wprowadzenie nad Wisłą gospodarki obiegu zamkniętego. Tym samym powiększać będzie się dystans do UE. Wcześniej wszak założono, że w 2020 r. państwa członkowskie Unii mają mieć recykling na poziomie 50 proc., w 2025 r. – 55 proc., w 2030 r. – 60 proc., a w 2035 r. aż 65 proc. odpadów powinno ulegać recyklingowi. Tymczasem na razie w Polsce recykling jest na poziomie 35–40 proc.
Podatek od plastiku poczeka przez koronawirusa
Czy lockdown wywołany pandemią COVID-19, to rzeczywiście najlepszy czas na składanie propozycji dotyczących podatku od plastiku i odpowiedzialności producentów jednorazowych? Nie wszędzie są tego zdania. Włoski budżet przewidywał pojawienie się takie daniny od tworzyw sztucznych jeszcze w tym roku. Ale koronawirus wszystko zmienił. Rząd we Włoszech uważa, że powinien w pierwszej kolejności zmniejszać obciążenia podatkowe, a nie dokładać nowe. Z kolei tamtejsi producenci plastiku mówią jednym głosem, że podatek od plastiku obecnie oznacza tylko jedno: utratę miejsc pracy.
Europa była jednym z pierwszych regionów, który postanowił walczyć z plastikiem. Dla jednorazowych sztućców, słomek i naczyń ostatecznym terminem na Starym Kontynencie jest 2021 r. Do 2025 r. UE będzie żądała od państw członkowskich zbioru plastikowych butelek na poziomie 77 proc. A do 2029 r. - do 90 proc. Z kolei Chiny chcą zakazać używania plastikowych jednorazówek do 2025 r. Podobna, antyplastikowa fala przeszła też przez Stany Zjednoczone. W stanie Nowy Jork w tym roku wchodzi w życie zakaz używania toreb foliowych w sklepach detalicznych. Z kolei w Maine już obowiązuje zakaz stosowania jednorazowych pojemników z polistyrenu.
Teraz ten trend mocno wyhamuje. Amerykańskie zakazy dla tworzyw sztucznych znalazły się w ogniu krytyki. Jednorazowy plastik nagle stał się o wiele bezpieczniejszy od wielokrotnie używanych produktów, np. toreb, do których łatwiej i na dłużej ma przylegać koronawirus.
Efekt? Gubernatorzy w Massachusetts i Illinois stanowczo zniechęcają już do używania toreb na zakupy wielokrotnego użytku. Oregon zawiesił nowy zakaz używania plastikowych torebek. Dotyczy to także poszczególnych miast. Bellingham w Waszyngtonie albo Albuquerque w Nowym Meksyku ogłosiły przerwę na zakaz używania plastikowych torebek w czasie pandemii COVID-19.