REKLAMA

Rząd ma specustawę na suszę stulecia, ale naukowcy błagają, by ją utrącić. Jej przyjęcie grozi katastrofą

Naukowcy z Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego i ruchu społecznego „Nauka dla Przyrody” zajęli stanowisko „w związku z planowanym rozpoczęciem prac legislacyjnych nad specustawą ułatwiającą inwestycje związane z przeciwdziałaniem skutkom suszy”. Poznał je już jego adresat, czyli premier Mateusz Morawiecki i z tej lektury nie może być zadowolony.

susza-oszczędzanie-wody
REKLAMA

Nie ma czasu na działania pozorowane, nietrafne i krótkowzroczne - twierdzą naukowcy po lekturze ministerialnych Planów Przeciwdziałania Skutkom Suszy (PPSS). Rząd ich zdaniem stawia na beton zamiast na naturalną retencję.

REKLAMA

Naukowcy wzywają szefa rządu do zdecydowanie odważniejszych działań.

Bez radykalnej zmiany gospodarki wodnej i istotnego opóźnienia odpływu wód opadowych ze zlewni, problemy te będą się pogłębiać

– przekonują.

Retencja nie może być wielozadaniowa

Dla piszących do premiera naukowców wyznacznikiem przyszłych działań rządu jest przygotowany przez Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej Plan Przeciwdziałania Skutkom Suszy. Od początku niepokój budzi fakt, że skutkiem wprowadzenie nowej specustawy w życie będzie „ograniczenie możliwości odwoławczych” w stosunku do zaplanowanych inwestycji. 

Ale dalej jest tylko gorzej. Naukowcy z PTH i NdP wytykają, że założenia w PPSS dotyczące retencji zbiornikowej są sprzeczne z najnowszymi badaniami, w tym z Raportem Światowej Komisji ds. Zapór. Świat stoi na stanowisku, że „realizacja przez zbiorniki zaporowe kilku funkcji jest niemożliwa”. Tymczasem w PPSS znalazł się zapis, że „zbiorniki wielozadaniowe pozwalają regulować odpływ rzeczny, służą do celów gromadzenia wody, zaspokojenia potrzeb gospodarczych, energetycznych, żeglugowych, rekreacyjnych oraz ochrony przeciwpowodziowej

Planowane zgodnie ze specustawą inwestycje naukowcy oceniają jednoznacznie.

Nie są to inwestycje rzeczywiście chroniące przed suszą, a środki na nie przeznaczone są wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem

– czytamy w liście do premiera Morawieckiego.

Z takim regulacjami susza wygra przez knockout

Zastrzeżeń co do zapisów PPSS jest znacznie więcej. Naukowcy chociażby zwracają uwagę na „wykonania prac dotyczących utrzymania urządzeń melioracji wodnych”. Autorzy listu do szefa rządu przekonują, że w polskich warunkach oznacza to działanie przyspieszające odprowadzanie wody ze zlewni i znacząco potęgujące zagrożenie suszą.

Przedstawiciele PTH i NdP krytykują brak zapisów w PPSS dotyczących odwodnień w kopalniach. A właśnie generowane przez nie wieloobszarowe odwodnienia odpowiadają za obniżkę poziomu wód gruntowych, zanik wód powierzchniowych, co w konsekwencji prowadzi do dotkliwej suszy rolniczej. 

Dlatego eksperci z PTH i NdP nawołują premiera Mateusza Morawieckiego do wstrzymania dalszych prac nad specustawą regulującą działania mające ograniczać suszę.

Nadchodzi rekordowa susza

Kolejna bezśnieżna zima spowodowała, że sytuacja hydrologiczna nad Wisłą stała się co najmniej kiepska. Na początku roku Grzegorz Walijewski, rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, oceniał, że tak złej sytuacji pod tym względem w naszym kraju nie było jeszcze nigdy wcześniej. Z danych Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie wynika, że w Wielkopolsce, na Kujawach i Dolnym Śląsku opady za grudzień 2019 r. stanowiły jednie 40-60 proc. normy wieloletniej.

REKLAMA

A w kolejnych miesiącach było tylko gorzej. W marcu, na przeważającym obszarze Polski, suma opadów nie osiągnęły wieloletnich norm. W kwietniu było jeszcze mniej deszczu. Nie brakowało miast, w których suma opadów była symboliczna. Np. w Rzeszowie, gdzie średnia wieloletnia mówi o 37 l/mkw. - w kwietniu spadło raptem 11 l. To wszystko składa się na dosyć katastroficzne prognozy. Zdaniem hydrologa prof. Pawła Rowińskiego nadchodząca susza, może być „jedną z najgorszych w historii naszego kraju”.

Wygląda na to, że z takim podejściem polityków stanie się bezapelacyjnie najgorszą w historii.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA