1 lipca wchodzi w życie nowa tabela opłat za usługi maklerskie w mBanku i klienci nie są tym zachwyceni. Poskarżyli się do UOKiK-u na niekorzystne dla nich zmiany, a ten właśnie wszczął postępowanie wyjaśniające. Urząd sprawdza, czy bank miał prawo jednostronnie wprowadzić zmianę w już obowiązujących umowach i czy pozwala rozwiązać umowę bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
Klienci Biura Maklerskiego mBanku są oburzeni tym, że od 1 lipca znacznie spadnie wartość zagranicznych instrumentów finansowych, od których będą naliczane opłaty depozytowe. W praktyce oznacza to, że będą musieli ponosić te opłaty już w sytuacji, gdy osiągną one wartość 10 tys. zł. Do tej pory opłata była pobierana, dopiero gdy kwota ta przekraczała równowartość... 500 tys. zł.
Wszcząłem postępowanie wyjaśniające, aby zbadać, czy mBank miał prawo do jednostronnej zmiany wykonywanych umów
– mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK-u.
Jak tłumaczy, firmy nie mogą dowolnie zmieniać warunków zawartego kontraktu, a wątpliwości budzi też treść postanowienia określającego wysokość opłaty. Sprawdzimy, czy nie ma ono niedozwolonego charakteru – deklaruje Chróstny.
Na pierwszy rzut okaz opłata za depozyt zagranicznych papierów wartościowych jest symboliczna, bo wynosić 0,15 proc. ich wartości w skali roku, ale jest mały kruczek. mBank zastrzega, że opłata wyniesie nie mniej niż koszty poniesione przez biuro maklerskie na rzecz depozytariusza.
To jeszcze nie koniec. Klienci mBanku piszą w skargach do UOKiK-u, że jeśli nie zaakceptują nowych zasad i postanowią zrezygnować z rachunku w biurze maklerskim mBanku, to ten może nałożyć na nich dodatkowe opłaty. Za przeniesienie zdeponowanych tam zagranicznych papierów wartościowych do innego maklera opłata wynosi 0,95 proc. ich wartości.
Na razie postępowanie UOKiK-u ma na celu zbadanie, czy mBank w ogóle narusza prawa swoich klientów, ale jeśli okaże się, że są podstawy do postawienia mu zarzutów, to może zostać wszczęte postępowanie w sprawie naruszania zbiorowych interesów konsumentów albo stosowania klauzul niedozwolonych.
Konsekwencje mogą wtedy okazać się bardzo poważne. Jeśli UOKiK uzna winę banku, to mogą mu grozić kary finansowe w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu. mBank musiałby też usunąć skutki bezprawnych działań, co w praktyce może oznaczać na przykład wypłatę rekompensat.