REKLAMA

Lotos idzie w ślady Orlenu i daje rabat na paliwo. A teraz ochłońcie i spójrzcie na warunki promocji

Wprowadzając obniżkę 30 groszy na litrze, Orlen ustalił nowe warunki gry. Było do przewidzenia, że inne sieci stacji paliw będą musiały się do nich dostosować i również zaproponować klientom znaczące obniżki. Jako pierwszy z szeregu wyszedł Lotos. To niby dobrze z punktu widzenia kierowców, że kolejna duża firma obniża ceny, Niestety, Lotos tak samo, jak jego – na razie – konkurent chce nas przy tym zmusić do korzystania z programu lojalnościowego.

Obniżka cen paliw. Lotos skopiował promocję Orlenu
REKLAMA

Lotos w czwartek ogłosił promocję, która w najważniejszych kwestiach kopią tej orlenowskiej. Również „wakacyjna” promocja polega na tym, że przez lipiec i sierpień na klientów Lotosu czeka rabat w wysokości 30 groszy na litrze paliwa. Akcja także obejmuje maksymalnie trzy tankowania w miesiącu – i także nie więcej niż 50 litrów każde. Tu także właściciele aut na LPG nie dostaną rabatu – chyba że na benzynę.

REKLAMA

Haczyk? Z obniżek mogą skorzystać wyłącznie osoby, które korzystają z programu lojalnościowego.

Podobnie jak nasza konkurencja zdecydowaliśmy się na wprowadzenie rabatów na tankowanie w okresie wakacyjnym, aby ułatwić klientom letnie podróże. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić wszystkich na stacje Lotosu, gdzie oprócz zniżki nadal można spróbować szczęścia w naszej wakacyjnej loterii – mówi Wojciech Weiss, prezes spółki Lotos Paliwa.

Lotos poszedł tą samą drogą

Rabat będzie dostępny tylko dla aktywnych użytkowników programu Navigator. Zarejestrować można się w nim na dwa sposoby - za pomocą strony lotosnavigator.pl albo instalując aplikację Lotos Navigator.

Z jednej strony kierowcy powinni się ucieszyć, że trzecia co do wielkości sieć stacji w Polsce obniża ceny. Orlen ma w Polsce około 1800 placówek. Lotos to kolejne 500 miejsc, gdzie posiadacze samochodów będą mogli korzystać z preferencyjnych stawek.

Z drugiej korzystanie z promocji wymaga pobrania na swojego smartfona kolejnej apki. Myślę, że w można w ciemno obstawiać, że jeżeli ktoś jeszcze zdecyduje się na obniżanie cen, pójdzie tą samą drogą. I to staje się już nieco problematyczne.

Chcąc zaoszczędzić 40 zł na baku trzeba instalować wszystko jak leci

Inaczej stajemy się niewolnikami jednej marki, jeżdżąc i wyszukując wzdłuż ulic słupów z charakterystycznego biało-czerwonym logo.

Próbując uniknąć takiego uzależnienia, godzimy się jednak na udostępniania swoich danych osobowych kolejno wszystkim stacjom, które wprowadzą rabaty na paliwo. Nie wiem, może w trakcie wakacji okaże się, że warto kupić sobie drugiego smartfona do obsługi aplikacji sieci stacji paliwowych, bo kilka może się ich na telefonie uzbierać.

Polski kierowca dostaje więc wybór z kategorii konfliktów tragicznych:

  • Tankować bardzo drogo, ale robić to – że tak powiem – incognito, nie ujawniając stacjom swoich personaliów i nie zgadzając się na profilowanie.
  • Tankować trochę mniej drogo, dając Orlenowi, Lotosowi i reszcie potencjalnych naśladowców zgodę na zasysanie naszych danych i zaśmiecać sobie telefon mnóstwem zbędnego oprogramowania

Alternatywą wobec ostatniego jest noszenie ze sobą fizycznych kart, co jak pisał Grzesiek Karczmarz, może być nawet wygodniejsze niż korzystanie z apek. W tym wypadku warto wyposażyć się z bardziej obszerny portfel z dużą liczbą przegródek.

Nie płać przez Orlen Pay

Podsumowując już na poważnie - szkoda, że stacje paliw uznały, że rosnące ceny ropy to świetny moment na wciąganie konsumentów do swoich baz danych. Na stacjach może zrobi się taniej, będzie za to cholernie niewygodnie i biurokratycznie.

REKLAMA

W przypadku Orlenu jest jeszcze jeden absurd. Z promocji nie skorzystamy, gdy użyjemy drugiej aplikacji spółki paliwowej – Orlen Pay, która umożliwia płacenie za paliwo po zeskanowaniu kodu QR z dystrybutora i przesyła fakturę mailem. Promocja nie zadziała, nawet jeśli jesteśmy zarejestrowani w programie Vitay i obie apki są ze sobą skomunikowane.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA