REKLAMA
  1. bizblog
  2. Środowisko

Koniec pobłażania kopalniom. Czas na drakońskie kary za paskudzenie w polskich rzekach

Polskie organizacje klimatyczne opracowały raport pt. Biała księga polskich rzek. Pretekstem do stworzenia takiego dokumentu była katastrofa ekologiczna na Odrze, jaka miała miejsce latem 2022 r. Autorzy przekonują, że systemie zarządzania i monitoringu rzek w Polsce nie działa jak należy i wskazują co, ich zdaniem, należy zmienić w pierwszej kolejności. Wśród postulatów są bardzo wysokie opłaty dla kopalń za zrzuty zasolonej wody do rzek.

22.03.2023
18:28
NABE-transformacja-energetyczna
REKLAMA

O zrzucaniu zasolonej wody do rzek przez kopalnie zrobiło się znowu głośno po eksperymencie Greenpeace Polska, który miał wykazać, że za katastrofą ekologiczną na Odrze stoi właśnie taki mechanizm. Tak PGG jak i JSW stwierdziły zgodnie, że te zrzuty odbywają się na podstawie otrzymanych pozwoleń wodnoprawnych. Dopuszczalne limity stężeń są jednak, jak twierdzi Greenpeace Polska, określane na podstawie wniosków od samych spółek górniczych.

REKLAMA

Rząd stworzył warunki, w których spółki górnicze mogą legalnie zatruwać środowisko - twierdzi Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.

Kwestię kopalnianych zrzutów zasolonej wody do rzek porusza również Biała księga polskich rzek - raport polskich ekologów i prawników. Wśród listy zawartych tam zarzutów znajdziemy m.in. brak mechanizmów oceny skumulowanego wpływu zrzutu ścieków na stan wód, a także ulgowe traktowanie wód kopalnianych.

Kopalnie mają też wyższy – a w praktyce wręcz nieskończony – limit na wprowadzanie chlorków i siarczanów do rzek, a wyjątkowo niskie opłaty nie motywują do oczyszczania zasolonej wody przed zrzutem - twierdzą autorzy opracowania.

Niech kopalnie zaczną płacić za zrzuty zasolonej wody do rzek

Zdaniem ekologów zakłady górnicze powinni płacić za wszystkie pobierane wody, również przez systemy odwadniania kopalń, do teraz zwolnione z opłat. To ile kopalnie płacą za zrzut wód zasolonych - powinno być ustalone na bardzo wysokim poziomie, na tyle, żeby w górnictwie bardziej opłacało się wdrożyć nowoczesne systemy odsalania wód, przed tym jak dostaną się do rzek. Musi być też wdrożony skuteczny monitoring wód, oparty na automatycznych i mobilnych stacji monitoringu podstawowych parametrów wody, które pozwolą na błyskawiczną reakcję w przypadku ich zmiany.

Zrzut ścieków powinien być uzależniony od stanu rzeki, a prawny status ścieku powinny zyskać również wody kopalniane i inne wody zasolone - czytamy w raporcie.

Kolejny postulat dotyczy rewizji dokumentów planistycznych. Inwestycje należy zweryfikować pod kątem naturalnej odporności rzek na zanieczyszczenia.

Rzeka w Polsce to szlak transportowy a nie ekosystem

Autorzy opracowania przekonują, że jednym z ważniejszych problemów jest podporządkowanie Wód Polskich, organu odpowiedzialnego za jakości wody w rzekach, Ministerstwu Infrastruktury. Trafiły tam spod skrzydeł Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, gdzie znalazły się w 2018 r. Wcześniej cała gospodarka wodna była podporządkowana ministrowi środowiska. 

Przesądza to o traktowaniu rzek raczej jako odbiorników ścieków, szlaków transportowych, źródeł wody dla systemów chłodniczych energetyki węglowej i gazowej oraz dla energetyki wodnej niż jako cennych, a przy tym wrażliwych ekosystemów wymagających ochrony i specjalnego traktowania - czytamy w raporcie.

Widać to również podziale kompetencji sejmowych. Gospodarka wodna nie należy do kompetencji Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Zamiast tego zajmuje się nią Komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Do tego dochodzi także, zdaniem ekologów, rozmyte kompetencje oraz nieskuteczne mechanizmy prawne w zarządzaniu zasobami wodnymi i monitoringu wód. Przekonują, że Wody Polskie stały się sędzią we własnej sprawie.

Polska ma cztery lata na poprawę stanu swoich rzek

Jak czytamy w raporcie: zrzuty słonej wody do Odry oraz jej dopływów w warunkach suszy hydrologicznej i niskich przepływów wody spowodowały drastyczny wzrost zasolenia całej rzeki na odcinku od Górnego Śląska po Szczecin. Ale za chwile może dojść do podobnej katastrofy. Nie tylko w Odrze, ale też np. w Wiśle. 

Mamy do czynienia z tykającą bombą - przestrzegają organizacje klimatyczne.

To jednak kłopot, który dotyczy całego kraju. Okazuje się wszak, że tylko 1,1 proc. polskich rzek spełnia kryteria dobrego stanu wyznaczone Ramową dyrektywą wodną. I już jesteśmy w tym względzie mocno spóźnieni. Autorzy Białej księgi polskich rzek przekonują, że nasz kraj powinien osiągnąć co najmniej dobry stan lub potencjał wód powierzchniowych do 2015 r., a nieprzekraczalną datą jest 2027 r.

REKLAMA

Mamy zatem cztery lata na poprawę stanu naszych rzek i nie jest to jedynie postulat środowisk ekologicznych, ale wymóg prawa unijnego - przypomina raport.

Za opracowanie odpowiada Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Fundacja Frank Bold, Fundacja Greenmind, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, oraz Fundacja WWF Polska. Z kolei Koalicja Czas na Odrę i Koalicja Ratujmy Rzeki objęła raport patronatem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA