Trwa wyścig z czasem. Banki muszą udobruchać rozwścieczonych frankowiczów przed 25 marca
Bankowcy muszą być w szoku. Okazało się, że Izba Cywilna Sądu Najwyższego 25 marca zajmie się problemem frankowiczów. To nawet nie jest szybko, to wręcz ekspresowo. Jeśli do tego czasu banki nie zaproponują frankowiczom ugód, po tej dacie może być już pozamiatane.
Bankowcy w odpowiedzi na propozycję szefa KNF, by kredyty we frankach potraktować tak, jakby od początku były złotowymi, od początku stycznia ruszyły do pracy pełną parą. Powstał specjalny zespół, w skład którego wchodzą przedstawiciele 10 banków i KNF, a jego zadaniem jest wypracowanie jednego wzorca ugody dla wszystkich.
I tak sobie panowie pracują w pocie czoła, bo od tygodniu wiedzieli, że czas na to mają ograniczony – wyznacza go Sąd Najwyższy. Wiadomo już od dawna, że SN wkrótce zajmie się problemem frankowiczów, co na dobre ustali jednolite orzecznictwo w całej Polsce. Jeśli SN będzie łaskawy dla kredytobiorców walutowych, nie będą oni specjalnie skorzy do dogadywania się z bankami i tym chętniej pójdą do sądu zamiast na ustępstwa.
Presja pojawiła się już tydzień temu, kiedy okazało się, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego w ciągu kilku dni skieruje do Izby Cywilnej pytania dotyczące kredytów walutowych.
Mało czasu, a decyzję ws. ugód może podjąć tylko WZA
Zegar zaczął tykać bankom jakoś szybciej.
I rzeczywiście Pierwsza Prezes uczyniła to 29 stycznia. Ale co ważniejsze, wówczas okazało się również, że Izba Cywilna podejmie uchwałę w tej sprawie już 25 marca. Tak błyskawicznego tempa nikt się nie spodziewał. A bankowcom dramatycznie skrócił się czas.
Jeśli chcą, by ich klienci na ugody rzeczywiście decydowali się masowo (a tylko wtedy ma to sens), muszą je zaproponować jeszcze przed 25 marca. A pracy jest sporo. Na razie wszystko jest w fazie pilotażowej, propozycje ugód – jak poinformował prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz – będą otrzymywać pojedynczy kredytobiorcy. PKO BP pierwszą taką ugodę nawet już zawarł kilka dni temu. Ale do szczęśliwego finału jeszcze daleko.
Przede wszystkim bankowcy ciągle nie wymyślili, w jaki sposób zagwarantować sobie, żeby kredytobiorca po podpisaniu ugody nie poszedł do sądu po więcej.
Po drugie – decyzji, by rozwiązać problem ugodowo nie może podjąć ani prezes banku, ani nawet cały zarząd, ale walne zgromadzenie akcjonariuszy, bo koszty takiej operacji będą gigantyczne i sięgną 30-40 mld zł dla całego sektora bankowego.
I nie chodzi oczywiście o to, że do 25 marca 415 tys. frankowiczów (bo tyle jest aktualnie aktywnych umów kredytowych we frankach) podpisało już ugody. Chodzi raczej o to, by Sąd Najwyższy wziął pod uwagę ugody, z którymi banki wychodzą do klientów jako argument, by nie być dla banków zbyt surowym.
O czym właściwie ma zadecydować Sąd Najwyższy?
To, że w umowach kredytowych frankowiczów znajdują się klauzule niedozwolone, wiadomo nie od dziś, ich wskazanie też nie nastręcza problemów. Sądy wiedzą więc doskonale, że taka klauzula, skoro niedozwolona, nie może obowiązywać stron umowy.
Problemem jest, co to w praktyce oznacza? Jedne sądy uznają, że skoro zawarta w umowie możliwość jednostronnego ustalania kursu CHF/PLN przez bank jest niedozwolona, to właściwie nie wiadomo, na jakiej inne podstawie należałoby przeliczać wysokości rat kredytowych, a więc umowy nie da się zrealizować i sąd uznaje ją za nieważną.
Inne sądy próbowały łatać takie umowy średnim kursem NBP albo tzw. kursem sprawiedliwym. Ale TSUE takie łaty zakwestionował i polskie sądy dalej nie wiedzą, co mają robić.
SN zatem zajmie się w pierwszej kolejności tą sprawą. Zdecyduje również, w jaki sposób klient i bank powinny się rozliczyć, jeśli sąd uzna, że jednak całą umowa jest nieważna. I co równie ważne, może odebrać bankom straszaka w postaci żądania opłat za bezumowne korzystanie z kapitału. SN zajmie się również określeniem początku biegu przedawnienia.
Nawet SN nie poradził sobie z umowami frankowymi
To nie pierwszy raz, kiedy SN zajmie stanowisko w sprawie frankowiczów. Właściwie zajmował się tym już wielokrotnie na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Tylko że… za każdy razem zajmował inne stanowisko, zaczynając od zaprzeczenia roszczeń frankowiczów aż po potwierdzenie nieważności ich umów.
Dotąd jednak SN wydawał wyroki w zwykłych trzyosobowych składach. Tym razem Izba Cywilna zbierze się w pełnym składzie, co zdarza się niezwykle rzadko - raz w roku, a nawet i raz na kilka lat. To pokazuje determinację, że problem z kredytami frankowymi trzeba rozwiązać raz na zawsze.