Ale się porobiło. Polska z najtańszą energią w Europie
W marcu powtórzyła się sytuacja sprzed pół roku, kiedy hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce spadły do najniższego poziomu w Europie (nie licząc Skandynawów). Eksperci przyczyny upatrują w bardzo drogim gazie, który mocno podbija stawki na Zachodzie, oraz słabym udziale energii z OZE, zwłaszcza z energii wiatrowej.
W przypadku cen hurtowych energii elektrycznej więcej niż w Polsce (141 euro za 1 MWh) płaciły firmy m.in. w Niemczech (252 euro), Francji (295 euro), Hiszpanii (283 euro) czy we Włoszech (305 euro). Jak wyliczył Instytut Jagielloński, wyższe rachunki były również na południu Norwegii i Szwecji. Środkowe i północne regiony tych państw są w tej konkurencji raczej nie do pokonania. W marcu 2022 r. 1 MWh kosztowała w Norwegii 16-18 euro, a w Szwecji 22 euro. Daleko z tyłu innych zostawiła Finlandia (86 euro).
Ceny energii elektrycznej: wszystko przez gaz?
Podczas zainaugurowanej 14. edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (25-27 kwietnia) eurodeputowany Grzegorz Tobiszowski wskazywał węgiel jako stabilizatora całego systemu energetycznego.
Ale czy to właśnie węgiel i uzależnienie Polski do tego surowca spowodowały, że na przestrzeni ostatniego półrocza mieliśmy drugi raz najniższe ceny hurtowe energii? Eksperci wskazują na inną przyczynę, a raczej serię przyczyn. Jak przekonuje Maciej Gacki z Instytutu Jagiellońskiego było one już odczuwalne podczas pandemii koronawirusa.
Przypomnijmy, że kryzys gazowy, wywołany coraz bardziej pustymi magazynami europejskimi i dopingowaną przez to ceną, zainicjował w zeszłoroczne wakacje Gazprom, który zaczął manipulować swoimi dostawami.
Zasada jest prosta: im bardziej wieje, tym tańsza energia
Obok zbyt drogiego gazu, jest jeszcze jeden powód, że u nas w marcu ceny hurtowe energii elektrycznej były wyraźnie mniejsze od większości krajów europejskich. Tym razem chodzi o wiatr, a raczej jego brak.
Ekspert Instytutu Jagiellońskiego wskazuje, że taka jest też od dawna zasada, że jak słabo wieje, a jeszcze na dodatek kiepsko również świeci - to odnawialne źródła energii nie mogą do końca wykorzystać swojego potencjału i w efekcie jest większe zapotrzebowanie na konwencjonalną energię, co też rozpoczęło cenowy pochód w górę.
A co z węglem? Przecież jest coraz droższy
Idąc tym tropem, wpływ na jedne z najniższych hurtowych cen energii w Polsce w marcu miała cena węgla. W portach ARA stawki idą w górę od drugiej połowy marca, kiedy za tonę czarnego złota trzeba było zapłacić 238 dol. I chociaż ciągle daleko do pobicia rekordu z 8 marca, kiedy tona węgla kosztowała prawie 460 dol., to jest coraz drożej. 20 kwietnia cena wynosiła już ponad 327 dol. To skok o przeszło 37 proc. w miesiąc. Dlaczego więc coraz droższy surowiec nie wywołał też cenowego tsunami w Polsce, skoro nasz kraj swój miks energetyczny w zdecydowanej większości opiera właśnie na węglu?