REKLAMA

Teraz czas na crunch „Cyberpunka”. CD Projekt przestał być pieszczoszkiem graczy?

Nie milkną echa decyzji CD Projektu o przejściu na sześciodniowy tydzień pracy na ostatniej prostej przed premierą „Cyberpunka 2077”. Wygląda na to, że choć developer dwukrotnie przekładał premierę gry, to wciąż wiele pozostaje do dokończenia.

cd-projekt-kurs
REKLAMA

Burza rozpętała się na Twitterze. Wszystko zaczęło się od posta Jasona Schreiera z Bloomberga, który podkreślił, że jeszcze roku temu szefowie największego polskiego studia zarzekali się, że crunchu przed premierą „Cyberpunka 2077”. nie będzie. Słowa nie dotrzymali.

REKLAMA

Część komentujących zaczęła bronić CD Projektu. Jeden z developerów podkreślał, że crunchowanie stało się nową normalnością w branży.

 class="wp-image-1259686"

Inni sugerowali kolejne opóźnienie premiery. Byłaby to już jednak trzecia taka decyzja ze strony developera, który wcześniej zarzekał się, że gra trafi na sklepowe półki 19 listopada. Przynajmniej tego słowa CD Projekt zamierza dotrzymać.

 class="wp-image-1259692"

Nadgodziny w CD Projekcie. Przecież wszyscy je klepiemy

To prawda, że nie tylko producenci gier są wystawieni na ryzyko pracy ponad ustawowe 8 godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu. Czasami trzeba po prostu doprowadzić projekt do końca. W przypadku CD Projektu nadgodziny nie są dobrowolne - w weekendy pracować ma cała firma.

 class="wp-image-1259701"

Broniący polskiego studia cytują w tym miejscu słowa Adama Badowskiego, szefa produkcji. Badowski podkreślał bowiem, że nadgodziny będą dobrze wynagrodzone, więc można się domyślać, że stawka będzie wyższa niż za pracę w dni powszednie. Manager dodał również, że studio na koniec roku podzieli 10 proc. zysków pomiędzy pracowników.

Wydaje się jednak, że w całym sporze nie chodzi o przekonywanie się nawzajem o to, która profesja ma gorzej. W każdym przypadku kłopoty spadają bowiem na pracowników. Obowiązkowe nadgodziny nie powinny być standardem w żadnej branży.

 class="wp-image-1259716"

Ubi Volty, pracownik Ubi Softu, zauważył, że właśnie w tej przestrzeni dużo do powiedzenia mają sami gracze. Dotychczas CD Projekt był ulubieńcem branży - w świecie, gdzie inne studia starały się wycisnąć z fanów każdy grosz, wypuszczając malutkie DLC, Polacy rozdawali za darmo dużą część rozgrywki. Stali przy tym na stanowisku, że lepiej zainwestować kilka dobrych lat w produkcję jednego tytułu niż wypuszczać niedokończony projekt.

Gracze mogą pokazać CD Projektowi środkowy palec. Teoretycznie

Mogliby zagłosować portfelami i odwołać preordery albo zrezygnować z kupna tytułu. Byłoby to jednak wylewanie dziecka z kąpielą. Choć ukaraliby producenta gry za obowiązkowy crunch, to dostałoby się również samym developerom.

Mniejsza sprzedaż oznacza mniejsze przychody dla CD Projektu. Mniej środków w firmie to mniej pieniędzy do podziału pomiędzy zespół.

REKLAMA

Dodatkowo, growy świat wydaje się bardzo mocno nakręcony na Cyberpunka 2077. Po ośmiu latach oczekiwania, od premiery dzieli nas już tylko kilka tygodni. Szanse na spadek zainteresowania tytułem oceniam bardzo nisko. Z drugiej strony, dwukrotne przekładanie premiery i crunch całej ekipy może niezbyt dobrze świadczyć o finalnej jakości produkcji. Niezmiennie trzymam jednak za nią kciuki. W końcu to „Cyberpunk 2077” ciągnie naszą giełdę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA