REKLAMA

Polska wymyśliła, że wycinanie drzew jest ekologiczne. Nasze lasy na wielką skalę idą do pieca

Z roku na rok rośnie zapotrzebowania biomasy leśnej na potrzeby energetyki. To z kolei powoduje, że w Polsce zaczęliśmy palić na potęgę drewno, co zagraża przyrodzie i negatywnie wpływa na klimat. Najnowszy raport Pracowni na rzecz Wszystkich Istot nie jest zbyt miłą lekturą.

biomasa-drzewna-raport
REKLAMA

Raport „Lasy do spalenia. Prawdziwa cena bioenergii”, wydany przez Pracownię na rzecz Wszystkich, wskazuje, że od czasu wejścia Polski do UE ilość spalanego drewna w energetyce wzrosła 140 razy, z 35 tys. m3 do 4,9 mln m3. Tym samym, co podkreślają autorzy opracowania, biomasa drzewna, która emituje więcej CO2 na jednostkę wygenerowanej energii od węgla, stała się w Polsce największym „OZE”.

REKLAMA

Twierdzi jednocześnie, że jeśli biomasa będzie nadal uznawana za OZE, wycinanie drzew i spalanie ich na przemysłową skalę pogorszy tylko trwający kryzys klimatyczny, przyczyni się do zniszczenia lasów i zwiększy, już i tak dotkliwe w naszym kraju, zanieczyszczenie powietrza.

Polska traktuje biomasę drzewną jak OZE

Dane są bezlitosne. Jak czytamy w raporcie zainstalowana moc wytwórcza instalacji zasilanych biomasą wzrosła w Polsce od 2005 r. aż 7-krotnie: z 190 MW do 1512 MW w 2020 r. Tym samym zużycie biomasy drzewnej do produkcji energii wzrosło w Polsce w latach 2004-2020 o 13 852% (blisko 140 razy). A skoro zdecydowanie więcej takiej biomasy palimy, to musi ją też skądś brać.

Pozyskanie biomasy drzewnej z zasobów krajowych na cele energetyczne wzrosło od tego czasu o 9,5 mln m3 (69 proc.) z 13,8 mln m3 do 23,4 mln m3 w 2020 r. Jak przekonują autorzy raportu: połowa pozyskiwanego z polskich lasów drewna jest spalana jako paliwo energetyczne bezpośrednio lub w formie odpadów.

A to dopiero początek, bo sektor polskiej bioenergii rozwija się bardzo prężnie i będzie potrzebował zwiększonej ilości dostaw biomasy drzewnej.

Autorzy raportu przewidują, że wzrost zapotrzebowania na biomasę drzewną będzie skutkował jeszcze większą presją leśnictwa na polskie lasy i może prowadzić do uszczuplania zasobów martwego drewna.

Na razie napędzany do granic możliwości jest import tego paliwa z zagranicy. W okresie 2010-2020 wzrósł o 917 proc. i sięgnął 2,19 mln ton w 2020 r.. Obecnie największym dostawcą drewna energetycznego stała się Białoruś, która odpowiada za 79 proc. importu drewna energetycznego do Polski.

Polski sektor bioenergii karmi się unijnymi funduszami

Co gorsza: w następnych latach nic absolutnie ma się w tym zakresie nie zmienić, a jak już to na gorsze. „Motorem napędowym rozwoju sektora bioenergii są miliardy złotych z mechanizmów wsparcia dla OZE. W ciągu ostatnich 10 lat sektor bioenergii uzyskał w ich ramach 21 mld zł. Do 2030 r. kolejne 11 mld zł ma zostać zainwestowane elektroenergetykę opartą na biomasie. Produkcja biomasy ma wzrosnąć o ponad połowę (56 proc.)” - czytamy w raporcie.

Obecnie w Polsce pracuje 21 instalacji biomasowych o mocy powyżej 5 MW. Największe bloki, których każdy spala ok. 0.5 mln biomasy rocznie, znajdują się w kilku polskich elektrowniach m.in. w Połańcu, Koninie i Jaworznie.

Przedstawiciele Pracowni na rzecz Wszystkich Istot wyliczają, że jeżeli cała energia elektryczna byłaby w Polsce dostarczana z podobnych instalacji, polskie lasy byłyby spalone w całości w niecałe 10 lat. 

REKLAMA

Zwłaszcza że w tym roku mają zakończyć się w Parlamencie Europejskim prace nad rewizyjną dyrektywą OZE, na podstawie której biomasa może już nie być uznawana z odnawialne źródło energii.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA