Tracimy na paleniu papierosów 92 mld zł rocznie. Ta kwota mogłaby być o jedną trzecią niższa
Biuro Analiz Sejmowych opublikowało ekspertyzę, zgodnie z którą palenie papierosów kosztuje nasz budżet już, bagatela, 92 mld zł rocznie. Tyle na tym nałogu tracą wspólnie system ochrony zdrowia i przedsiębiorcy. Mimo to sprzedaż papierosów i liczba palaczy ciągle rosną. Dziś pali 29 proc. dorosłych Polaków, czyli 8 mln z nas. Jest jednak światełko w tunelu. Jak czytamy w ekspertyzie, gdyby połowa palaczy zdecydowała się stosować terapię nikotynozastępczą albo zamiast papierosa używać zamiennika mniej obciążającego ich zdrowie (podgrzewacza tytoniu, e-papierosa czy doustnego woreczka z nikotyną), straty spowodowane paleniem udałoby się zmniejszyć o 26 mld zł, czyli o blisko o 1/3.
92 mld zł strat spowodowanych paleniem papierosów ta nie tylko kwota obciążająca budżet. To przede wszystkim kwota obciążająca Ministerstwo Zdrowia i politykę antynikotynową resortu. Temat palenia papierosów ministerstwo kierowane przez Adama Niedzielskiego zamiata dzisiaj pod dywan. Przyznał to zresztą niedawno rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), który z rozbrajającą szczerością mówił mediom, że ogłoszony 4 lata temu plan 5 proc. palaczy nad Wisłą w 2030 r. nigdy nie wyszedł poza fazę planowania. Mówiąc krótko: był myśleniem życzeniowym. Tymczasem palenie papierosów pustoszy nie tylko kieszenie Ministerstwa Zdrowia. Skutki tego nałogu boleśnie odczuwają też przedsiębiorcy.
Jak wynika to z opracowania przygotowanego na zlecenie Biura Analiz Sejmowych przez prof. Andrzeja Fala, prezesa Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, koszty związane z paleniem papierosów (te bezpośrednie i pośrednie związane z nieobecnością pracownika z powodu choroby wywołanej paleniem czy paleniem w godzinach pracy) kosztują samą gospodarkę około 42 mld zł. Pozostałe 50 mld zł „dokłada” od siebie system ochrony zdrowia. Co gorsza, Polacy rzucają palenie niechętnie. Na tle innych nacji w UE ciągniemy się w ogonie, obok Rumunii i Węgier, bo tylko w tych dwóch państwach palacze rzucają rzadziej, niż u nas. Czasy, kiedy udawało nam się osiągnąć wynik poniżej 25 proc. palących w populacji ogólnej - już chyba sminęły. Teraz odsetek palaczy wzrósł u nas do prawie 29 proc.
Poprzednia strategia w większości się wyczerpała, doszło do istotnego wzrostu liczby palących, co dotyczy także młodych. Wymaga to natychmiastowych działań, nie tylko deklaratywnych - nie ma cienia wątpliwości prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego i autor ekspertyzy opublikowanej przez Biuro Analiz Sejmowych.
Opracowanie Biura Analiz Sejmowych wskazuje, że gdyby połowa naszych palaczy podjęła skuteczna próbę rzucenia palenia (np. dzięki terapii nikotynozastępczej lub przez zastąpienie papierosa alternatywnym źródłem nikotyny o mniejszej szkodliwości, takim jak podgrzewacz tytoniu, saszetka nikotynowa czy e-papieros), to budżet kraju mógłby liczyć na oszczędność rzędu 26 mld zł rocznie. To tyle, ile w 2022 r. zarobił fiskus na papierosowej akcyzie. W ten sposób udałoby nam się także uniknąć nawet 75 tys. przypadków zachorowań wśród palaczy.
Papierosy: sprzedaż rośnie, tak samo jak statystyki zgonów
Przywołane w raporcie statystyki przerażają. Ministerstwo Zdrowia szacuje, że palenie papierosów co roku zabija w Polsce ok. 83 tys. ludzi. Mamy już w kraju 8 mln palaczy, a Polska Liga Walki z Rakiem wylicza, że tych biernych może być nawet 14 mln. Palimy przy dzieciach 3 z 14 mln biernych palaczy w Polsce to właśnie nieletni. Jak wynika to z ankiety przeprowadzonej na zlecenie GIS: średnio co piąta paląca kobieta i co szósty palący mężczyzna w Polsce przyznają się do palenia papierosów przy najmłodszych.
Palimy w pracy. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakładu Higieny wylicza, że robi tak nawet co czwarty Polak. Pracodawca traci na tym - w skali roku - 22 dni robocze. Z kolei statystyczny palacz papierosów przebywa na zwolnieniu lekarskim o 2,7 dnia dłużej od pracownika niepalącego. W ciągu roku to daje dodatkowe mniej 25 dni roboczych. Wreszcie – rok do roku palimy coraz więcej papierosów. Pozostajemy papierosowym liderem sprzedaży w UE. Z raportu KPMG wynika, że w 2015 r. w UE (nie licząc Wielkiej Brytanii) sprzedano w sumie 458,05 mld sztuk papierosów. W 2022 r. to było o 52,36 mld zł mniej i sprzedaż była na poziomie 405,67 mld papierosów. W tym samym czasie Polska poszła w dokładnie odwrotnym kierunku. W 2015 r. sprzedano u nas 41,2 mld papierosów, a w 2022 r. - już 49,39 mld sztuk. Wzrost wyniósł więc 8,19 mld papierosów. Żaden inny kraj nie ma tak fatalnych statystyk. Większość państw członkowskich UE chwali się spadkiem sprzedaży papierosów.
Polska papierosowym skansenem UE?
Jak temu wszystkiemu można zapobiegać? Ekspertyza opublikowana przez Biuro Analiz Sejmowych wskazuje na cztery konkretne działania profilaktyczne, które trzeba jak najszybciej podjąć, żeby na stałe nie zostać papierosowym skansenem UE. Na pierwszym miejscu trzeba postawić ma prozdrowotną edukację jednoznacznie wskazującą na szkodliwość palenia, która powinna być podjęta już w przedszkolach. Papierosy też powinny być droższe i mniej dostępne. W tym celu należy podwyższyć akcyzę i zredukować punkty ich sprzedaży. Do tego powinien dojść całkowity zakaz reklamy i ekspozycji papierosów.
Akcyza jest doskonałym narzędziem fiskalnym dla kształtowania polityki prozdrowotnej, bo pozwala ograniczać spożycie produktów szkodliwych. Wyższa akcyza na produkty bardziej szkodliwe może utrudniać do nich dostęp konsumentom - przekonuje prof. Andrzej Fal.
Ale wzrost akcyzy musi być bardziej odczuwalny. W 2023 r. akcyza na papierosy spuchła o 10 proc., a mimo to w pierwszym półroczu sprzedało się u nas ok. 24,82 mld papierosów, czyli o 0,22 mld więcej niż w analogicznym okresie rok temu, przy niższej akcyzie. W dokumencie widniejącym na stronach Biura Analiz Sejmowych wśród zalecanych działań pojawia się także polityka redukcji szkód. Chodzi w niej o wypieranie palenia papierosów ze społeczeństwa poprzez stosowanie systemu zachęt dla palaczy do wybierania mniej szkodliwych używek nikotynowych.
Słowacja, Czechy i Słowenia albo już mają, albo pracują nad regulacjami uwzględniającymi to podejście w swojej polityce zdrowotnej w zakresie walki z paleniem papierosów - zwraca uwagę prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Czesi minimalizują ryzyko zdrowotne
Nasi południowi sąsiedzi zrozumieli, że stara polityka nakierowana na promowanie całkowitej abstynencji, okazała się klapą. Dlatego teraz głównym filarem nowego planu jest szeroko pojęta minimalizacja ryzyka zdrowotnego.
Ambicją jest wprowadzenie ściśle regulowanego rynku wybranych substancji uzależniających o udowodnionym niższym ryzyku dla zdrowia publicznego - przekonuje Jindrich Voboril, krajowy koordynator ds. polityki wobec używek w Czechach.
Idąc tym tropem Czesi zdecydowali się preferencyjnie opodatkowanie alternatyw dla palaczy, czyli e-papierosów, podgrzewaczy tytoniu i saszetek z nikotyną, kosztem wyższego opodatkowania papierosów. Zgodnie z tą zasadą, czyli większa szkodliwość = większy podatek, Czesi chcą opodatkować wszystkie rodzaje używek. Po to, żeby ograniczyć konsumpcję produktów najbardziej szkodliwych, a przez to też najbardziej kosztogennych dla budżetu i systemu ochrony zdrowia.