Energia z amoniaku? Nowy pomysł do walki z CO2
Na rynku emisji znowu wieje i kołysze. Cena wyemitowania jednej tony dwutlenku węgla w ciągu raptem miesiąca spadła o ok. 14 proc. Ale możliwe też są za chwile wyraźne zwyżki. Tymczasem Amerykanie i Japończycy wspólnie pracują nad nową technologią turbin gazowych, które energię mogłyby czerpać z amoniaku.
Przez bezprecedensowy kryzys energetyczny znowu bacznie patrzymy na wykresy dotyczące unijnego systemu ETS i ceny emisji CO2. Lekko ponad miesiąc temu, 12-13 grudnia za wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla trzeba było znowu płacić więcej niż 89 euro. Ale bardzo możliwe, że za chwilę wrócimy do tych cen. Zwłaszcza, jak gospodarka Chin zacznie nadrabiać zeszłoroczne straty. Dlatego na jakaś rewolucję w tym zakresie nie ma co liczyć.
Ograniczenie emisji dzięki turbinom na amoniak?
Ograniczenie emisji ma być głównym sposobem na walkę ze zmianami klimatycznymi. Ale na razie zdecydowanie więcej tutaj teorii niż praktyki. Chociaż pojawiają się coraz bardziej innowacyjne projekty w tym względzie. Tak jak w przypadku amerykańskiej firmy energetycznej General Electric i japońskiej korporacji inżynieryjnej IHI. Ich pomysł na ograniczenie emisji, to opracowanie nowej technologii turbin gazowych opartych na amoniaku.
Amoniak nie od dziś skupia uwagę jako nośnik energii wodorowej. Konwersja wodoru w amoniak i skraplanie amoniaku pozwalają na przechowywanie wodoru w dużych ilościach i transportowanie go do obszarów konsumpcji z obszarów produkcyjnych o bogatych zasobach energii odnawialnej. Plan inwestycyjny Generał Electric i IHI wyznaczono do 2030 r.
Rosną wydatki na czystą energię
Tymczasem Carbon Monitor szacuje, że emisje CO2 do października 2022 r. były wyższe o 1,8 proc. od poziomów w tym czasie w 2021 r. Ale to i tak mniej niż wyliczał Global Carbon Project, który przewidywał wzrost emisji na poziomie nawet 5 proc. A co będzie działo się w tym względzie w 2023 r.? Może być różnie. Zmiennych wszak jest sporo. To m.in. otwarcie gospodarcze Chin, czy dalszej kondycji Europy, która nie wiadomo, czy dalej będzie tak skutecznie oszczędzać energię i dywersyfikować jej dostawy. Z drugiej strony nie wolno pomijać coraz większych wydatków na czystą energię. Tylko USA chcą wydać na ten cel ok. 900 mld dol. w ciagu najbliższej dekady.
O tym, jak będą wyglądały emisje w 2023 r. będzie decydować jeszcze rynek elektrycznych urządzeń, jak np. pomp ciepła. Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) przyznaje, że w 2022 r. osiągnęły one absolutny rekord sprzedaży. Do tego dochodzą też coraz liczniejsze na ulicach e-samochody. Według Bloomberg New Energy Finance ich całkowita sprzedaż w trzech pierwszych kwartałach 2022 r. wzrosła do 14 proc. rynku.
Trwa wojna węgla z OZE
Cały czas trwa też przeciąganie energetycznej liny. Z jednej strony w 2022 r. rekordowa ilość energii odnawialnej zapobiegła dodatkowym emisjom CO2 w wysokości około 600 mln ton, czyli mniej więcej tyle, ile Niemcy produkują w ciągu roku. Z drugiej zaś strony, jak wskazuje MAE, w 2022 r. padł światowy rekord zużycia węgla. Spaliliśmy w sumie 8,3 mld t tego surowca. Co gorsza: taki trend ma się też utrzymywać w latach 2023-2025.
Ale też węgiel ma sukcesywnie ustępować miejsca OZE. MAE prognozuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat odnawialne źródła będą rosły w błyskawicznym tempie. W ostatnim raporcie agencji czytamy, że do 2027 r. świat zainstaluje 2400 gigawatów mocy odnawialnej, co jest równe całej mocy zainstalowanej dziś w Chinach.