Made in China znaczy tanie? To już przeszłość
Tanie Chiny już nie istnieją. Wielkim wyzwaniem dla Państwa Środka jest koniec epoki tanich rezerw materialnych i osobowych. By dotrzymać słowa i do 2035 r. osiągnąć status społeczeństwa innowacyjnego, przed Chinami stoi cała masa wyśrubowanych międzynarodowych wymogów.
Autor: Bogdan Góralczyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji, Obserwator Finansowy.
Jedną z przewag konkurencyjnych Chin nad Zachodem są mieszkańcy Państwa Środka wykształceni poza granicami kraju. Od początku epoki reform przypadającego na koniec lat 70. XX w. dzięki stypendiom rządowym wykształcono ponad 5 mln studentów na najlepszych zachodnich uczelniach, a więcej niż drugie tyle osób skorzystało w ostatnich latach, do czasów pandemii, z funduszy prywatnych.
W efekcie Chińczycy mają znakomite rozeznanie na temat rozwoju niemal wszystkich dziedzin nauki na Zachodzie, szczególnie tych ścisłych, a w najbardziej renomowanych czasopismach i ośrodkach – swoich reprezentantów.
Nowa, zimna wojna między Chinami a USA? To jest do uniknięcia
Odwrotna perspektywa jest o wiele gorsza. Często w ważnych tytułach prasowych czy ośrodkach akademickich podstawowym źródłem informacji o Chinach są rodowici Chińczycy. Tym większa chwała i uznanie dla wyjątków.
Kevin Rudd, były premier (2007–2010 i 2013) oraz szef dyplomacji Australii (2010–2012), od stycznia 2015 r. prezes renomowanego amerykańskiego think tanku Asia Society, jest bodaj jedynym zachodnim politykiem tej rangi znakomicie znającym Chiny i płynnie mówiącym po chińsku. Skończył studia sinologiczne, a jako student, naukowiec i dyplomata przebywał i w ChRL, i w Hongkongu, i w Tajpej. Można powiedzieć, że zna Chiny od podszewki i rozumie je jak mało kto.
Zaniepokojony rozwojem ostatnich wydarzeń i widmem nowej zimnej wojny między dwoma wielkimi mocarstwami, USA i ChRL, w lutym 2021 r. Rudd wydał zbiór swoich publicznych wystąpień pod znamiennym tytułem „Wojna jest do uniknięcia” („The Avoidable War”), a wiosną 2022 r. powtórzył ten tytuł w książce, niezwykle osobistej, pełnej wspomnień z Chin i rozmów z Chińczykami, idąc w ślady za Henrym Kissingerem. Ranga i waga tej relacji jest tak duża, że powinien się z nią zapoznać każdy, kto jest zainteresowany współczesnymi Chinami.
Tom jest obszerny i bardzo bogaty w treści. Ponadto nie jest to praca akademicka, obciążona przypisami i odwołaniami do źródeł, to raczej osobiste wspomnienia i refleksje. Wydaje się, że największą wartością dodaną publikacji jest próba analizy filozofii rządzenia i poglądów na świat Xi Jinpinga, od XX zjazdu Komunistycznej Partii Chin (KPCh) chińskiego jedynowładcy.
Chińska władza absolutna i jej strategia
Sięgając do tradycyjnych chińskich koncepcji, Rudd kreśli „dziesięć koncentrycznych kręgów”, naturalnie, hierarchicznie ułożonych, pomocnych w odczytaniu światopoglądu Xi. Jak w każdym systemie autorytarnym oraz zgodnie z konfucjanizmem koncentryczne kręgi powinny mieć jakiś środek. Tym jądrem jest władza, teraz w przypadku Xi wręcz nieograniczona.
Dopiero gdy rozstrzygnie się tę najważniejszą kwestię, czyli władzy, hierarchicznie układa się strategiczne priorytety państwa w formie koncentrycznych kręgów. Według Rudda powołującego się na rozmowy z chińskimi politykami i ekspertami po uporządkowaniu kwestii władzy drugim najważniejszym celem jest jedność narodu. To akurat kwestia niezmiernie delikatna, ponieważ dotyczy Tajwanu, o którym ostatnio coraz głośniej. Autor podkreśla, że „Chiny nigdy nie zrezygnowały z użycia siły zbrojnej w celu powrotu Tajwanu pod chińską suwerenność”. Dodaje też, że „w oczach Pekinu podstawową przeszkodą na drodze ku dokończeniu »świętej historycznej misji« narodowego zjednoczenia są Stany Zjednoczone”. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że Tajwan jest przedmiotem rozgrywki mocarstw, a los samej wyspy i jej mieszańców pozostaje w rękach innych.
Od rozstrzygnięcia tej kwestii będzie zależała realizacja pozostałych podstawowych celów strategicznych Chin, do których Rudd zalicza kolejno: zapewnienie rozwoju gospodarczego zrównoważonego ekologicznie, modernizację armii (do 2027 r.!), dobre stosunki z sąsiadami (szczególnie z Indiami, z którymi Chiny mają skomplikowane relacje), zapewnienie sobie przyczółków na akwenach morskich Pacyfiku i Indo-Pacyfiku, utrzymanie kierunku ekspansji na Zachód w postaci Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI – Belt and Road Initiative), zwiększenie swojej obecności na wszystkich kontynentach oraz w Arktyce, dokonanie zmiany dotychczas obowiązującego ładu światowego opartego na wartościach liberalnych i zdominowanego przez USA (value-based order).
Książka nie opisuje niestety skutków w wymiarze społecznym i gospodarczym przyjętej przez Xi Jinpinga strategii „zero tolerancji dla Covidu”. Nie ma też w tej pracy rozważań o konsekwencjach rosyjskiej agresji na Ukrainie dla Chin i świata (choć są refleksje o stosunkach chińsko-rosyjskich, szczególnie w kontekście amerykańskiej przegranej w Afganistanie). Nie wiemy więc, jak autor zmodyfikowałby swoje poglądy na chińską gospodarkę i strategię po tych wydarzeniach.
Transformacja dziejowa Chin
Gospodarce poświęca Rudd naprawdę sporo miejsca, wychodzi bowiem ze słusznego założenia, że w ostatnich ponad czterech dekadach transformacji i reform w Chinach istniał „nie wypowiadany głośno kontrakt społeczny”, na mocy którego władza rządziła spokojnie i bez zakłóceń w zamian za zagwarantowanie obywatelom stałego wzrostu dobrobytu i poziomu życia. Teraz jednak widzimy – w kontekście niedawnych protestów antycovidowych, które rozlały się na cały kraj – że umowa ta została najwyraźniej zachwiana, co dowodzi, że Chiny znalazły się na poważnym zakręcie dziejowym.
Mimo niekwestionowanych i powszechnie uznawanych sukcesów chińskiej gospodarki Rudd przewiduje stojące przed nią poważne wyzwania, a nawet turbulencje. Co więcej, może się stać „swego rodzaju piętą Achillesową” całego systemu, albowiem zakończyła się epoka tanich rezerw materialnych i osobowych. Tanie Chiny już nie istnieją. Dalszy wzrost będzie coraz trudniejszy, a na dodatek musi być zrównoważony i uwzględniać chociażby potężne wyzwania klimatyczne i ekologiczne, których władze chińskie mają już pełną świadomość. Trzeba spełniać coraz więcej coraz bardziej wyśrubowanych międzynarodowych wymogów i standardów w handlu, inwestycjach, produkcji i oczywiście prawach własności intelektualnej. Tym bardziej jeśli celem jest osiągnięcie do 2035 r. statusu społeczeństwa innowacyjnego, jak się głosi.
Według autora Xi Jinping po 2019 r. ma przed sobą poważne wyzwania: „jak utrzymać wystarczający wzrost gospodarczy na przyszłość, podczas gdy rośnie presja chińskiej klasy średniej, domagającej się lepszego życia, niezadowolonego a zarazem rosnącego w siłę sektora prywatnego w kraju, jak też rosnącej złości Ameryki poza granicami”.
Największe zagrożenie dla chińskiej gospodarki Rudd dostrzega jednak – i nie jest w tej opinii odosobniony – w rosnącej ideologizacji chińskiego życia za rządów Xi Jinpinga (od 2012 r.). Potwierdzeniem są ustalenia niedawnego XX zjazdu KPCh. Celem jest nowa „socjalistyczno-populistyczna gospodarka”, w ramach której wspiera się wielkie państwowe konglomeraty, a sektor prywatny jest poddawany coraz większej kontroli ze strony Centrum. Xi Jinping nad wszystkim rysuje wizję „powszechnego dobrobytu” (od XX zjazdu w statucie KPCh, do zrealizowania do 2035 r.), wcielaną w życie na starej sprawdzonej zasadzie: odebrać bogatym, dać biednym.
Zdaniem autora kolejnym poważnym zagrożeniem jest również nowy model rozwojowy – „podwójna cyrkulacja” czy też obrót. Definiuje on centralną rolę rynku wewnętrznego, a rynki globalne sprowadza do funkcji uzupełniającej. Ujmując zwięźle: „postawiono na trzy priorytety: nacjonalistyczną z ducha samowystarczalność; protekcjonistyczny z litery pomysł podwójnego obrotu oraz nową doktrynę redystrybucji w postaci społeczeństwa powszechnego dobrobytu”.
Xi Jinping proponuje państwu i społeczeństwu nową ideologię – „Myśli Przewodniczącego Xi Jinpinga o socjalizmie z chińską specyfiką w nowej epoce” („Xi Jinping sixiang”, niczym kiedyś „Mao Zedong sixiang”). Jak pisze Rudd, przywódca Chin „forsuje trzy podstawowe postulaty: 1) chińska ideologiczna ortodoksja ma być oparta na amalgamacie marksizmu-leninizmu, tamtejszej tradycji i chińskiego nacjonalizmu; 2) kieruje się na lewo w sensie politycznym, a na prawo w wymiarze nacjonalistycznym; 3) legitymizuje walkę jako niezbędny środek w realizacji praktycznych celów i postępu, tak na terenie kraju, jak za granicą”.
Mamy więc do czynienia z Chinami bojowymi, gotowymi do walki, stawiającymi teraz na pierwszym miejscu nie gospodarkę, lecz bezpieczeństwo, a na dodatek motywowanymi ideologicznie oraz nacjonalistycznie. Jak pogodzić te na ogół zachowawcze, konserwatywne, a poniekąd także antyrynkowe koncepcje z wizją społeczeństwa innowacyjnego, opierającego swój rozwój na cyberprzestrzeni? Trudno dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie.
Rywalizacja między USA a Chinami
Najwięcej uwagi Rudd poświęca kwestiom polityki zagranicznej i globalnej. Zaniepokojony przebiegiem ostatnich wydarzeń na linii Waszyngton–Pekin i eskalacją napięć między dwoma mocarstwami postuluje „kontrolowaną strategiczną rywalizację” (managed strategic competition) i w ten sposób uniknięcie ewentualnej wojny.
Rudd, doświadczony dyplomata i polityk, doskonale wie, że różnica między dwoma kolosami „jest głęboko strukturalna”. Dodaje jednak, że „koncepcja, iż Chiny będą zmierzały ku demokracji w amerykańskim stylu, była czystą zachodnią fantazją”. Tak nie było, nie jest i nie będzie, a więc niejako jesteśmy skazani na współistnienie odmiennych systemów.
Aby uniknąć prawdziwego kinetycznego zderzenia, Rudd proponuje „minimum trzy strategiczne rozwiązania”: „w celu zapobiegania konfliktom z racji niedopatrzeń czy błędów” nawiązanie bezpośredniego kontaktu, prowadzenie uczciwej, prawdziwej rywalizacji w gospodarce, technologiach i sferze militarnej, „wykreowanie politycznej przestrzeni dla obu krajów, by mogły współpracować we wspólnie zdefiniowanych dziedzinach” (jak klimat, ekologia czy medycyna).