Greenpeace ma zapłacić 660 mln dolarów. Poszło o protest przeciwko budowie naftociągu
Protestujesz w USA przeciw wielkiej inwestycji, która może być uciążliwa dla środowiska, licz się z tym, że spółka naftowa cię zniszczy. Taki morał płynie z zakończonego właśnie sporu sądowego pomiędzy organizacją ekologiczną Greenpeace a firmą energetyczną Energy Transfer. Sąd uznał, że ekolodzy, protestując przeciw budowie rurociągu z Dakoty Północnej do Illinois, dopuścili się zniesławienia i spisku, za co muszą zapłacić teksańskiej firmie 660 mln dol.

19 marca sąd Dakocie Północnej uznał Greenpeace za winną wielu zarzutów, w tym zniesławienia i spisku przeciw firmie Energy Transfer i zobowiązał organizację ekologiczną do zapłaty na jej rzecz rekordowej kwoty 660 mln dol. Decyzja sądu zakończyła jeden z najgłośniejszych procesów ostatnich lat, ale drakoński wyrok wywołał prawdziwą burzę.
Rurociąg naftowy
Energy Transfer to operator kontrowersyjnego rurociągu Dakota Access Pipeline, który zapewnia transport ropy naftowej z regionu Bakken w Dakocie Północnej do terminalu w Patoka w stanie Illinois. Najbardziej kontrowersyjny odcinek tego rurociągu znajduje się pod jeziorem Oahe w pobliżu rezerwatu Indian Standing Rock Sioux, ponieważ między innymi może zagrażać ujęciom wody pitnej.
Przeciw tej inwestycje protestowali zarówno rdzenni mieszkańcy tych terenów, jak i ekolodzy, ale spółka postanowiła skupić się na Greenpeace i oskarżyła tę organizację nielegalne działania, które miały nadszarpnąć jej reputację. Teksańska firma domagała się ogromnych odszkodowań za straty finansowe i opóźnienia w realizacji projektu.
Więcej na temat środowiska można przeczytać tutaj:
Protesty przeciw inwestycji Energy Transfer przybrały na sile w latach 2016-2017. To właśnie wtedy ruch społeczny próbował powstrzymać budowę rurociągu w pobliżu rezerwatu Indian Standing Rock Sioux. Protesty te zyskały międzynarodowy rozgłos i stały się symbolem walki z ekspansją przemysłu naftowego. Gdy Greenpeace zaangażował się w poparcie protestów, spółka postanowiła uderzyć w tę organizację.
Energy Transfer oskarżyła Greenpeace o zniesławienie i spisek. Prawnicy spółki przekonywali sąd, że organizacja nie tylko wspierała protesty, ale także zachęcała do działań wykraczających poza legalny protest. Według Energy Transfer działania te doprowadziły do opóźnień w budowie oraz dużych strat finansowych.
SLAPP, czyli wyciszenie krytyki
Greenpeace stanowczo odrzuca zarzuty Energy Transfer. Organizacja podkreśla, że jej rola w protestach ograniczała się do wsparcia wolności słowa i prawa do wyrażania opinii. W oświadczeniu na swojej stronie internetowej organizacja określiła pozew jako tak zwany SLAPP, czyli próbę wyciszenia z pozycji siły uprawnionej krytyki.
Ta sprawa powinna zaniepokoić wszystkich, bez względu na ich polityczne poglądy. To element nowego trendu, w którym korporacje wykorzystują sądy jako broń do tłumienia sprzeciwu. Wszyscy powinniśmy martwić się o przyszłość Pierwszej Poprawki i o pozwy takie jak ten, które mają na celu zniszczenie naszych praw do pokojowego protestu i wolności słowa. Choć naftowi giganci mogą próbować powstrzymać jedną grupę, nie zatrzymają całego ruchu – mówi Sushma Raman, tymczasowa dyrektor Greenpeace Inc. i Greenpeace Fund.
Organizacja zapowiada apelację, co oznacza, że walka prawna jeszcze się nie zakończyła. Proces odwoławczy prawdopodobnie potrwa wiele miesięcy, a jego wynik będzie miał kluczowe znaczenie dla przyszłości Greenpeace. Greenpeace deklaruje, że będzie kontynuować swoją misję ochrony środowiska pomimo szokującej przegranej przed sądem.
Wyrok może mieć daleko idące konsekwencje nie tylko dla samego Greenpeace, ale i dla całego ruchu ekologicznego. Wysokie odszkodowanie może stać się precedensem i amerykańskie sądy mogą się na niego powoływać w przyszłych procesach, w których korporacje próbują uciszyć aktywistów. Eksperci ostrzegają, że taki precedens może wywołać efekt mrożący w przypadku organizacji pozarządowych.